Niedojrzałość – choroba naszych czasów

M.M.

100 masonów

Tematem tej deski jest psychologiczna interpretacja szerokiego zakresu zdarzeń dziejących się w Europie na przestrzeni XX wieku i współcześnie. Dokonał jej włoski slawista Francesco Cataluccio w książce Niedojrzałość – choroba naszych czasów. Autora interesowały wojny i rewolucje XX wieku, a także ich reperkusje w postaci systemów politycznych, masowych ruchów społecznych, trendów w sztuce i filozofii oraz różnych odmian popkultury i stylów życia. W analizie zjawisk tak licznych i różnorodnych trudno oddzielić skutki od przyczyn, albowiem na przestrzeni przeszło 100 lat wpływały one na siebie pośrednio i bezpośrednio, niektóre zaś takie jak światowe religie należą do ponadczasowych okoliczności ciągle obecnych w tle. Osią tej analizy jest niedojrzałość, kategoria opisująca wybraną fazę indywidualnego lub grupowego rozwoju psychiki. Autor nie pretenduje do przedstawienia kompletnego obrazu niedojrzałości, nawet jej nie definiuje zdając się na intuicję językową czytelnika. Swoje poglądy stara się jednak udokumentować powołując się na wypowiedzi starannie dobranych autorów: historyków, filozofów, socjologów i pisarzy. Jest to uporządkowanie lektur z kilkudziesięciu lat, nazwanie i opisanie problemu, który wielu z nas dostrzegało od dawna, a który stał się ostatnio, jak to się mówi, „porażający”. Myśląc o nim możemy sobie równocześnie uświadomić ogrom strat i cierpień odnotowanych we własnym życiu z powodu niedojrzałości naszego bliższego i dalszego otoczenia oraz naszej własnej.

Cataluccio wychodzi od obserwacji, że coraz częściej zadajemy sobie pytanie, jak to jest możliwe, że wokół nas przebywa coraz więcej ludzi coraz mniej dojrzałych, z programem na życie jakby wymyślonym w Kraju Wiecznej Zabawy. Wszędzie widać tylko dzieci i ludzi starszych. Przy czym dzieci zachowują się jak dorośli (bo często muszą rozstawać się z dzieciństwem zbyt wcześnie), a dorośli jak dzieci (bo pragną jak najdłużej nimi pozostać). Miejsce osób dojrzałych zajęli krzepcy chłopcy i dziewczyny: formalnie pełnoletni, którzy jednak nigdy nie dojrzeli i traktują życie jak przedłużenie dziecięcych zabaw. Dojrzałość jest dla nich przejawem konformizmu i zgody na tożsamość ukształtowaną przez zwykłą rzeczywistość, która jest dla nich nie do przyjęcia. Ludzie ci nie godzą się na starość zapominając zarówno o szacunku dla bliźnich, jak i o wystawieniu na szwank własnej godności. Przywłaszczają sobie typowy dla młodzieży światopogląd, zasady postępowania, stroje i język. Nie radząc sobie z dorastaniem niespodziewanie stają się ofiarami biologicznego starzenia się, które przeżywają jako katastrofę.

Odkrycie, że oznaką nowoczesności nie jest dorastanie, ani postęp ludzkości, lecz przeciwnie odmowa dorastania, Cataluccio przypisuje polskiemu pisarzowi Witoldowi Gombrowiczowi. Twierdzi on, że niedojrzałość musiała zostać odkryta w Polsce najmniej dojrzałym kraju Europy. Powołuje się przy tym na notatkę Gombrowicza, według której „Polska po wojnie 1914 roku była tworem niewiarygodnym, stworzonym z kontrastów, za słaba, żeby być potęgą, za silna aby być małym krajem… W tej atmosferze nic nie rozwijało się w pełni, a ponieważ państwo było słabe, wymagano, by każdy poświęcał się dla niego; …było tak jak bywa w wojsku: prawda, wolność, rozwój jednostki, wszystko musiało być poświęcone najwyższej konieczności jaką było nie osłabianie Polski… Miotaliśmy się pomiędzy bardzo trwałymi anachronizmami odziedziczonymi po przodkach, a mentalnością nowoczesną… Polacy nie mieli możliwości swobodnego rozwoju, byli jak sparaliżowani”. Gombrowicz mówi o sobie samym: „Łapałem się na tym, że wszystko układało się źle w moim otoczeniu: literatura, sposób bycia, maniery, gospodarka, armia”. Obraz swojej młodości w operetkowym, niedojrzałym kraju przedstawił w powieści z 1937 roku Ferdydurke. Uznał w niej niedojrzałość za kategorię filozoficzną, opisującą jeszcze jedną sferę życia typową dla egzystencjalizmu. Przypomnę, że pozostałe sfery to: stawanie się, stwarzanie siebie, wolność, lęk, absurd i nicość. Wątek niedojrzałości zajął centralne miejsce w całej twórczości Gombrowicza.

Eksplozja niedojrzałości, którą obserwujemy współcześnie ma swoje początki w odległych czasach, kiedy ludzie odstąpili od politeizmu, chociaż zdaniem Friedricha Nitzschego idea jednego Boga okazała się „najpotworniejszą z ludzkich pomyłek”. Opierając się na tym założeniu Cataluccio dokonuje porównania dwóch głównych europejskich religii monoteistycznych judaizmu i chrześcijaństwa. Pragnę podkreślić bardzo mocno, że porównanie to ogranicza się tylko do jednego wymiaru jakim jest stosunek tych wyznań do niedojrzałości. Cataluccio nie jest religioznawcą. Myślę zresztą, że niedojrzałość nie pojawia się w naukowych analizach systemów wierzeń religijnych. Autor będąc filologiem-slawistą opiera się na tym, na czym zna się najlepiej, czyli na literaturze pięknej z określonego kręgu językowego. To co za chwilę przedstawię jest eksperymentem myślowym, dotyczącym jednego, dość dowolnie wybranego aspektu religii.

Ofiarami pomyłki jaką był monoteizm okazali się przede wszystkim Żydzi, twórcy jego „dorosłej frakcji”, którzy postawili przed człowiekiem nieosiągalny cel w postaci boskiej doskonałości. Celu tego człowiek nie może odrzucić, ponieważ jego nadrzędna wartość jest oczywista i nie może go także w całości zrealizować. Chrześcijańska schizma jest pod tym względem swoistym przyzwoleniem na niedojrzałość, czy wręcz dziecięcość. Chrystus, jak powiada Św. Mateusz, najpierw nakazywał: „Dopuście dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do mnie”, a potem przestrzegał: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.” Zaznacza się tu przekonanie o niewinności dziecka i wynikających z niej przywilejach. Odrzucony zostaje pogląd dominujący w okresie przedchrześcijańskim, że dzieciństwo jest gorszym etapem życia, odznaczającym się fizyczną słabością i lękiem, nad którym władzę mają instynkty i przemoc dorosłych. Chrześcijaństwo – rewolucyjna, antyintelektualna religia Syna jest pochwałą wczesnej, niedojrzałej fazy życia, którą uosabiał Jezus (czczony zresztą także jako dziecko). Prawda zaś jest taka, że dążenie do zachowania niewinności dziecka pozbawia chrześcijan instynktu samozachowawczego, albowiem „niewinność” w okrutnym, realnym świecie nie służy niczemu, a w naturze „tylko przywabia wilki”.

Religia Ojca czyli Judaizm eksponuje racje przemawiające za dorosłością i dojrzałością. Ciekawy obraz tego problemu przedstawiają Sklepy cynamonowe Brunona Szulca, w których syn zmaga się z potęgą ojca reprezentującego nieosiągalną mądrość i siłę. Polemikę, pomiędzy wyznawcami judaizmu i chrześcijaństwa przyrównać można do naturalnego konfliktu pokoleń. Jej wynik można też przewidzieć. Starzy „muszą” w końcu odejść. Po ciągnących się przez stulecia pogromach w XX w. zaistniały okoliczności, w których zwycięstwo młodych osiągnięte zostało poprzez Holokaust. Kim byli autorzy i wykonawcy tego apokaliptycznego wyroku?

Byli to potomkowie żołnierzy spod Verdun, uczestników bitwy, która pochłonęła około 700.000 poległych, a wielokrotność tej liczby skazała na inwalidztwo. Młodzi chłopcy wcielani do armii pod koniec wojny, oczarowani technologią, potraktowali działania wojenne jak okrutną zabawę, nie myśląc o przyszłości i nie tęskniąc do spokojnego, przedwojennego życia, którego nie zdążyli doświadczyć. Zasmakowali w braterstwie zrodzonym w okopach wśród rówieśników złączonych fatalną więzią na śmierć i życie. Po wojnie strona przegrana, czyli Niemcy, znalazła się w kryzysowej sytuacji ekonomicznej. Ciekawostką historyczną jest to, że wykształconym inwalidom z pierwszej wojny światowej, niezdolnym do ciężkiej pracy przy odbudowie kraju, proponowane były różne stanowiska w oświacie. Nic więc dziwnego, że następnemu pokoleniu chłopców, nie tylko w Niemczech (w podobnych okolicznościach powstawał włoski faszyzm) przypadła do gustu rówieśnicza horda, zbratanie, bojówki i dyktatorzy.

Na marginesie, Mussolini, Hitler i Stalin (mimo że różnili się między sobą), trafnie i atrakcyjnie interpretowali ultimatum młodych walczących z nieodwracalnością czasu. Ich ideologie unicestwiały przeszłość (moralną, kulturalną i społeczną) i odsuwały cień przyszłości, czyli nadejście znienawidzonej starości (w najgorszym razie miała to być starość dostatnia, bezpieczna i bezbolesna). Zwłaszcza Hitler był postacią w pełni odpowiadającą potrzebom młodych i sfrustrowanych Niemców, którzy jak stwierdził w 1945 roku Tomasz Mann, podczas wykładu w Bibliotece Kongresu Amerykańskiego, „dobrowolnie zmienili się ‘w napastliwe stado’ prowadzone przez szaleńca”. W tym samym roku Jung stwierdził, że kluczem do zrozumienia charakteru Niemców, ich niedojrzałości, a zarazem poczucia, że są podobni Bogu jest także literacka postać Fausta opętanego pragnieniem wiecznej młodości. W swoim słynnym eseju „Po katastrofie” Jung napisał: „Pragnienie upodobnienia się do Boga nie udziela człowiekowi cech boskich, tylko naznacza butą i budzi całe tkwiące w nim zło”.

Tak więc wielkie wojny i rewolucje XX w. dały początek i wyraz masowej niedojrzałości z jej potencjałem lawinowego pomnażania zła. Rozkwitła ona ponownie na gruncie popularnych, młodzieżowych ruchów społecznych takich jak Dzieci Kwiaty lub Pomarańczowa Alternatywa, głośno deklarujących, że dojrzałość nie jest możliwa, bo nie jest możliwa pełnia życia i zapanowanie nad własnym losem i własnymi wyborami. Ruchy te skupione wokół New Age, miały swój początek w kontrkulturze lat 60. Towarzyszyły im różnego rodzaju ryzykowne eksperymenty z używkami, życiem seksualnym i rodzinnym, moralnością, stylami wychowania, polityką, religią itd. Sens tych eksperymentów polegał, i nadal polega, na zaprzeczaniu naturalnym zjawiskom zachodzącym w trakcie dojrzewania.

Tak jak ćwierć wieku wcześniej, ruch oporu skierowany przeciw faszystowskiej okupacji – młodzieżowe kontestacje antykomunistyczne, które pojawiły się w krajach bloku wschodniego od roku 1968, zdaniem Cataluccio były manifestacjami skutecznej obrony i buntu przeciwko niedojrzałości prześladowców, która nie pozwalała godnie żyć. 1968 rok w Polsce lub w Czechosłowacji i np. we Francji, były to krańcowo różne zjawiska. To dojrzałość polityczna i kulturalna młodych ludzi z Europy Wschodniej zmieniła europejską historię i geopolitykę urzeczywistniając uniwersalne cele wyrażane w hasłach Wolność, Równość i Braterstwo.

Niedojrzałość ma wielu sprzymierzeńców. Należą do nich przede wszystkim lekarze zarówno duszy jak i ciała. Lekarze duszy czyli psychoanalitycy różnych orientacji przywiązywali szczególną wagę do okresu dzieciństwa, które reprezentuje zadatki i powołania w odróżnieniu od charakterystycznego dla dorosłości spełnienia, zawsze nieskończenie uboższego i naznaczonego często różnego rodzaju dewiacjami. Na przykład zdaniem Karen Horney do zaburzeń nerwicowych dochodzi w wyniku rozszczepienia osobowości na Ja realne i Ja idealne. Ja realne to naturalny potencjał człowieka i jego autentyczne, dziecięce potrzeby, które zostają przytłoczone fałszywymi ambicjami i roszczeniami Ja idealnego, ukształtowanego pod wpływem środowiska. Człowiek zostaje w ten sposób pozbawiony kontaktu z samym sobą co powoduje cierpienie. Można mu pomóc przez umożliwienie powrotu do prawdziwego Ja i uświadomienie zapomnianych, autentycznych potrzeb i naturalnych dyspozycji. Niektórzy psychoanalitycy idą jeszcze dalej wymagając od pacjenta, aby znalazł w sobie siebie jako dziecko, poznał potrzeby tego dziecka, a nawet wyrzekając się poczucia winy – pokochał je, albowiem przekonani są, że „dziecko jest ojcem dorosłego”.

Lekarze ciała również przyczyniają się do kultywowania niedojrzałości. Lansowanie tężyzny fizycznej, moda na wieczną młodość, zapobieganie starzeniu się przez różnego rodzaju kuracje regenerujące wprowadzające do organizmu zbędne hormony i sterydy, upiększające operacje plastyczne itd., jest to bogaty arsenał praktycznych środków i argumentów na rzecz poglądu, że bycie najpierw dojrzałym, a potem starym jest sprawą wstydliwą. Ostatecznym rozwiązaniem tej kwestii jest upragnione odkrycie genu „starzenia się”, a może i nieśmiertelności, co jest przedmiotem intensywnych badań w dziedzinie genetyki.

Niedojrzałość ma swoje ikony. Piotruś Pan, Mały Książę, Alicja w Krainie Czarów, Oskar Mazerant z „Blaszanego Bębenka”, Myszka Miki, Lolita, Lalka Barbie, są emblematami niedojrzałości, niezwykle popularnymi wśród setek milionów ludzi z kręgu kultury zachodniej. To dzięki nim pragnienie, aby nie dorastać rozlało się jak plama oleju na wodzie zwłaszcza w społeczeństwach najbardziej rozwiniętych i stało się prawdziwą chorobą duszy. Dan Kiley, amerykański psycholog napisał książkę o syndromie Piotrusia Pana, który traktuje jako poważne zaburzenie osobowości. Jedna z ofiar tego syndromu Michael Jackson, podejrzewany o pedofilię, w wywiadzie dla Andy’ego Warchola wyjaśnia: “Czuję się dobrze z dziećmi. Lubię je mieć wokół siebie. […] Jeśli się nad tym zastanawiam, rozumiem, że to nie dziecko z krwi i kości mi się podoba, tylko sama idea dziecka i dziecinności”.

Czy jednak w niedojrzałości nie ma niczego pozytywnego? Otóż jest ona niewątpliwie niezbędnym składnikiem okresu dojrzewania. Mieszczą się w niej najbardziej inspirujące cechy twórczego myślenia, świeże uczucia i nowe pomysły na życie. Społeczeństwu potrzeba, by potrząsały nim aspiracje kolejnych pokoleń, tych, co jeszcze nie są za nic odpowiedzialni. Nie można im jednak pozwolić na przedwczesne obciążenie się brzemieniem odpowiedzialności, która jest dla nich niestosowna, chociaż bardzo jej pragną. Jest ona równie niszcząca dla dojrzewania, jak nadmierne przedłużanie dziecięcości. Nieprzystosowani do życia w społeczeństwie młodzi ludzie „psują” je swoją złością, agresją i nieuzasadnionymi roszczeniami. Grozi im, że pozostawieni samym sobie będą tworzyć dziecięce społeczności, których utopie bardziej lub mniej odległe od prawdy można znaleźć w „Piotrusiu Panu” Barriego i „Władcy Much” Goldinga. Realny opis faszystowskiej szkolnej fali w przedwojennej Austrii zawarł Musil w „Niepokojach wychowanka Torlesa”.

Na zakończenie spróbujmy nakreślić obraz osobowości człowieka dojrzałego wyłaniający się z dokonanej przez Cataluccio analizy niedojrzałości. Pokazuje ona, że dojrzewanie jest logicznym ciągiem stopniowych przemian, podczas których bilansowane są trzy elementy: 1. dobrowolna rezygnacja z przywilejów dostępnych w minionych przedziałach wieku, 2. kompensowanie tego, co utracone walorami psychicznymi i duchowymi nie dotkniętymi procesem zaniku lub upośledzenia, 3. poszukiwanie wartości specyficznych dla okresu nadchodzącego. Jeśli wynik tego bilansu jest dodatni, to znaczy, że człowiek, niezależnie od wieku, ciągle dojrzewa. Jego rozwój nie zatrzymał się, ani nie uległ regresji. Taka dojrzałość jest zasłużonym darem pozwalającym oddalić od siebie grozę uciekającego czasu dzięki pamięci, która zamiast być katem, ofiarowuje pojednanie z przeszłością, i wiedzy, która pozwala zrozumieć jak naprawdę wygląda świat i jakimi narzędziami można go zmieniać przekształcając rozwichrzone marzenia w realistyczne plany. Jest umiejętnością zadawania sobie pytań i stawiania problemów, pragmatycznego i całościowego traktowania rzeczywistości, takiej jaka ona jest.

Obcowanie z rzeczywistością niesie ze sobą cierpienie, samotność i śmierć. Są to ważne źródła wiedzy o życiu. Dojrzałość każe się nad nimi pochylić i docenić funkcję cierpienia w kształtowaniu zaangażowania i odpowiedzialności za innych ludzi, zauważyć, że samotność może być najważniejszym remedium na zło, zaś śmierć rozumiana jako wzniosłe umieranie za jakąś żywotną sprawę nie zawsze jest potrzebna. Czasem zamiast umierać z patosem lepiej jest dla tej sprawy przez duże S, skromnie żyć.

Zręby tego obrazu dojrzałości znajdują potwierdzenie w kategoriach opisujących dojrzewanie intelektualne i moralne w zakonie wolnomularskim, w którym każdemu stopniowi odpowiada określony poziom intelektualnego i moralnego rozwoju Wolnomularza. Sam rozwój dokonuje się przez pracę, wypełnianie zobowiązań, nabywanie wiedzy i refleksję nad śmiercią. Zaniechanie aktywności w tych kierunkach oznacza podobnie jak w koncepcji Cataluccio zatrzymanie, czy wręcz cofnięcie rozwoju osobowego. Wolnomularz od momentu inicjacji poświęca się pracy polegającej na żmudnym obrabianiu nieociosanego kamienia, czyli doskonaleniu własnej osobowości. Dzięki tej aktywności wchodzi w kontakty z innymi ludźmi, spełniając obowiązek nie tylko wobec siebie, ale także wobec szeroko rozumianego społeczeństwa i szanowanych przez nie wartości. Wyraża się to w wierności Prawdzie i Dobru, przestrzeganiu rytuału i tajemnicy, trosce o potrzeby Braci i Sióstr, a także szerzej pojmowanego społeczeństwa.

Ponieważ praca wymaga wiedzy o rzeczywistości, wolnomularz ciągle się uczy. Jako Uczeń przyswaja pod kierunkiem Mistrza umiejętność patrzenia na świat i wykrywania praw, które nim rządzą. Jako Czeladnik uczy się jak korzystać z narzędzi, aby budować zgodnie z prawami porządku i umiaru. Osiąga przy tym także samowiedzę dzięki refleksji nad śmiercią. Odnajduje sens życia, jak powiada Michel Montaigne, „ucząc się umierania” . Porządek wolnomularski wymuszający specyficznie posłuszeństwo prawu moralnemu sprzyja wolnomularskiemu dojrzewaniu czyniąc z niego doskonałe, kontrastowe tło, na którym niedojrzałość według Cataluccio, widoczna jest jak czarne kwadraty w świątynnej mozaice, na tle białych. W świetle jego koncepcji, rola wolnomularstwa, jak twierdzą niektórzy, jeszcze się nie skończyła, wręcz przeciwnie. Ma ono więcej zadań niż zwykle, nie tyle przy naprawianiu niedojrzałego społeczeństwa, co niedojrzałej osobowości każdego z nas.

Wpisał: MM
09.03.2007.