Deska przygotowana przez Siostry z Sz:.L:.Prometea na W:. Warszawy
.
Nazwa naszej Loży – Prometea, której pięciolecie będziemy obchodzić na początku listopada br. bezpośrednio nawiązuje do Mitu Prometejskiego, do Światła, które chcemy nieść, oświetlając najpierw swoje nieraz mroczne wnętrze, aby potem rozświetlać drogę innych, bliższych i dalszych nam ludzi.
Nie jest to droga łatwa. Inicjacja, którą przechodzi każdy profan; próby, którym zostaje poddany, w sposób symboliczny ukazuję tę marszrutę. Jest ona na początku wyboista, stopy mogą być poranione, uszy ogłuszone od jazgotu świata, który mówiąc do nas tak głośno i tak wiele, nie mówi często o rzeczach dla Człowieka najistotniejszych: o Prawdzie, o Pięknie, o Mądrości, Przyjaźni i Miłości. O tych wartościach mówimy w naszej Loży. Mówimy jak żyć godnie w zgodzie ze sobą i drugim Człowiekiem budując symboliczną Świątynię Ludzkości. Różnymi mówimy o tym słowy; bo każdy z nas jest inny, każdy jest wartością samą w sobie. Lecz nasze różnice nas wzbogacają, nie rozdzielają.
Nawiązując do tytułu tej deski, zadajmy pytanie: czym w ogóle jest zaangażowanie? Zaangażowanie jest przeciwieństwem obojętności. Jeśli tak, to nie można być zaangażowanym we wszystko. Konieczny jest wybór pól zaangażowania czy też spraw, w które się angażujemy. Takich wyborów dokonujemy codziennie, w różnych sytuacjach życiowych. Nam, masonom, chodzi głównie o zaangażowanie w sprawy, które bezpośrednio dotyczą naszego systemu wartości. Są one światłem, które zgodnie z przesłaniem naszego rytuału i zadaniami wolnomularstwa, chcemy nieść do świata profańskiego.
„… A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła”.
Świece, świetlista delta, wschód, ogień, moment zdjętej opaski i zobaczenie Świątyni. Wszystkie te przedmioty, symbole i wrażenia odnoszą się do świetlistych znaków. One same w sobie są jeszcze jedną metaforą i mistycznym przesłaniem, z którym stykamy się w naszej masońskiej świątyni. Już w Izbie Rozmyślań kandydatka na członkinię Zakonu trafia wzrokiem na zdanie: „Jeśli wytrwasz, zostaniesz oczyszczona, przezwyciężysz ciemności, oświeci cię jasność “. Przyjmując, że kontempluje się to hasło w ciemności, w platońskiej jaskini, we wnętrzu Ziemi, w brzuchu wieloryba, w łonie matki; oświecenie fizyczne i duchowe staje się w tym momencie materialną potrzebą.
Czym jest więc owo Światło?
To światło, to cała nasza wiedza wolnomularska. Wiedza, którą wypracowujemy w Świątyni stosując metodę rytuału i symboliki. Kształtujemy, czyli ociosujemy nasz kamień. Wszystko co przeżywamy podczas naszych prac; symbole, wymiana myśli, gestów i uczuć składają się na rodzaj specyficznego poznania, poznania ezoterycznego – wewnętrznego. W procesie tym poznaniu intelektualnemu towarzyszy przeżycie duchowe. Przeżycie to dokonuje się w grupie, wśród sióstr i braci tworząc to, co zwykliśmy nazywać egregorem czyli klimatem duchowym, specyficzną atmosferą loży. To dzięki tej wspólnej wartości dodanej, która powstaje z kumulacji indywidualnych doznań i energii elementarnych silniej kształtujemy nasze postawy, którymi emanujemy na zewnątrz w różnych sferach naszego zaangażowania. Na zakończenie naszych prac wypowiadane są słowa: „Aby to Światło, które oświecało nasze prace pozostało w nas tak, abyśmy kontynuowali na zewnątrz dzieło rozpoczęte w lej Świątyni, lecz żeby nie było ono dostępne oczom profanów “.
Ale w jaki sposób można nieść to światło na zewnątrz, skoro nie działamy jako organizacja? Może to uczynić każdy indywidualnie, przenosząc tę wiedzę i wartości do życia profańskiego, do wszystkich tych sfer, w których działamy, począwszy od rodzinnego, sąsiedzkiego, towarzyskiego, aż po wyższe piętra organizacji społecznej i politycznej. To światło ma być jednak niedostępne oczom profanów. Ma być dyskretne tak, aby źródła jego inspiracji pozostały nie ujawnione.
Kodeks naszych wartości jest jasno określony. To:
Wolność,
Równość,
Braterstwo,
Tolerancja,
Poszanowanie godności każdego człowieka,
Poszukiwanie Prawdy, Mądrości, Dobra i Piękna.
O czym powinniśmy pamiętać wcielając te wartości w życie?
Pamiętając o tym, że tylko człowiek wolny może wybierać między obojętnością a zaangażowaniem, tolerancją a dogmatyzmem, pamiętajmy również o niebezpieczeństwie przekształcenia się tolerancji w relatywizm etyczny, czyli przekonanie o historycznej i społecznej zmienności wartości etycznych, dyrektyw postępowania i ocen moralnych. Zwolennicy relatywizmu twierdzą, że to, co dla jednych jest dobre, dla innych może być złe, że oceny moralne zmieniają się w zależności od warunków, w których są formułowane, a także od tego, kto je formułuje, a zatem dwie sprzeczne oceny mogą być jednocześnie prawdziwe. Oznacza to w konsekwencji, że dobro i zło nie istnieje i wszystko jest dozwolone. Czy tak jest w istocie? Żyjemy w społeczeństwie, którego część pogrążona jest w chaosie i walce o indywidualne interesy ekonomiczne i władzę. Reszta, która słabo sobie radzi w tym wyścigu, popada w obojętność i odrętwienie. Dla jednych i drugich relatywizm jest wygodnym sposobem uwolnienia się od balastu moralnych rozterek i wyrzutów sumienia.
W potocznym rozumieniu postawa ta utożsamiana jest z tolerancją i stanowi swoisty powód do zadowolenia. Uważana jest za wyższy poziom tolerancji, czyli ekstremalną tolerancję, przy której człowieka już nic nie dziwi i potrafi on „robić swoje” w każdych warunkach nie angażując się w cokolwiek, co nie dotyczy go bezpośrednio.
Postawa ta jest nam z gruntu obca. Naszym zadaniem powinno być przywrócenie właściwego znaczenia pojęciu tolerancji. Jesteśmy do tego szczególnie predysponowani nie tylko z powodów ideologicznych. Wysiłek, który wkładamy w ociosywanie kamienia własnej osobowości, a także różnorodność zawodowa, religijna i pokoleniowa naszych sióstr i braci, sprzyjają powstawaniu tolerancji na mocnym gruncie wiążących nas symboli i rytuałów. Tę tolerancję wynikającą z przekazywanej przez bez mała 300 lat troski o łączącą nas więź, powinniśmy upowszechniać uświadamiając profanom, że prawdziwa tolerancja kończy się tam, gdzie wolność jednych jednostek ogranicza autonomię innych, narusza zasady współżycia i grozi rozpadem ładu społecznego. Prawdziwa tolerancja nie ma też nic wspólnego z obojętnością, czyli przyzwalaniem na rażące przekraczanie norm społecznych i naruszanie społecznego interesu.
Jakie są zatem nasze zadania w kształtowaniu postaw zaangażowanych?.
W co, jako wolnomularze powinniśmy się przede wszystkim angażować we współczesnym świecie? Na to pytanie trudno udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Na to pytanie każdy wolny mularz wyposażony w arsenał wartości wspólnych odpowiedzieć musi sobie sam .
Pamiętając jednak, ze mapa to nie terytorium, możemy pokusić się o zakreślenie obszarów spraw wobec których, jako wolnomularze nie możemy być obojętni.
Jako wolnomularze, powinniśmy angażować się przede wszystkim w realizację i obronę wartości, które określają naszą tożsamość – wszędzie tam, gdzie są one zagrożone.
Jako wolnomularze nie możemy być obojętni przede wszystkim wobec spraw za które podjęliśmy odpowiedzialność zarówno indywidualnych jak i zbiorowych. Postawa to mnie nie dotyczy, to nie moja sprawa – jest bodaj najczęstszą i jedną z najgorszych form obojętności. Jest milczącą zgodą na zło za które nie ponosi się odpowiedzialności.
Jako wolnomularze musimy angażować się i kształtować postawy zaangażowane w realizację celów i potrzeb własnej grupy. Obojętność wobec spraw zbiorowych, wobec losu współczłonków grupy jest zagrożeniem jej bytu. Funkcjonowanie jakiejkolwiek grupy, także a może nawet szczególnie takiej jak nasza, wymaga zainteresowania, współżycia, współuczestnictwa. Obojętność członków grupy jest początkiem jej rozkładu, zaniku, upadku.
Jako wolnomularze nie możemy być także obojętni wobec spraw Narodu, Państwa i Ludzkości. Wszędzie tam gdzie naruszane są prawa człowieka, gdzie deptana jest godność ludzka, gdzie dzieje się niesprawiedliwość, przemoc, wszędzie tam powinno być słychać dyskretny głos wolnomularzy.
Wydaje się, że w filozoficzno-etycznym systemie wartości wolnomularskich niewiele zostaje miejsca dla obojętności . Dążenie do doskonalenia własnej osoby, poznania prawdy, z definicji prowadzi do rozbudowywania zainteresowań i do angażowania się w wiele spraw.. Nasza droga ku światłu to nie zwykłe karmienie ego a praca dla dobra ludzkości, jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało. Jeśli jest prawdą, że wycofywanie się z zainteresowań, jest obumieraniem w tych dziedzinach, to wolnomularstwo jest sposobem na eliminowanie zobojętnienia i martwoty w naszym życiu. Zakresy naszej nieobojętności są miarami naszego człowieczeństwa a wolnomularstwo jedną z dróg na jego urzeczywistnienie.
Pamiętajmy, że na świecie istnieje i Dobro, i Zło, białe i czarne, jak biało-czarna mozaika, po której stąpamy w Świątyni. Nie da się przejść przez życie wybierając tylko białe pola. Trzeba próbować, mimo wszystko…
Mimo wszystko
Ludzie postępują nierozumnie, nielogicznie i samolubnie
Kochaj ich, mimo wszystko.
Jeśli czynisz dobro, oskarża cię o egocentryzm,
Czyń dobro, mimo wszystko.
Jeśli odnosisz sukcesy, zyskujesz fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów,
Odnoś sukcesy, mimo wszystko.
To, co budujesz latami, może runąć w ciągu jednej nocy,
Buduj, mimo wszystko.
Ludzie w gruncie rzeczy potrzebują twej pomocy,
Mogą cię jednak zaatakować, gdy im pomagasz,
Pomagaj im, mimo wszystko.
Dając światu najlepsze, co posiadasz, otrzymujesz ciosy,
Dawaj światu najlepsze, co posiadasz, mimo wszystko.
„Mimo wszystko”, to nagłówek inskrypcji, jaka widnieje na ścianie przytułku dla dzieci w Kalkucie, którymi opiekują się siostry Matki Teresy.
„… A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła”.
*
Wspólne posiedzenie Lóż: Sz .’. L .’. PROMETEA na W .’. Warszawy Wielkiej Żeńskiej Loży Francji oraz Sz .’. L .’.POD ULEM na W .’.Torunia MMZW Le Droit Humain Federacja Polska. Warszawa 19 marca 2005 r e.p.