Uczeń Sz:. L:. Galileusz na W:. Bydgoszczy, WWP
.
„Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje, a kołaczącemu, otworzą.” Ewangelia wg św. Mateusza 7:7-8
Tajemnicze i archaiczne bractwo? Ponoć rządzą światem! Mają tajne spotkania w kryptach i kto wie, może w końcu dowiem się kto tak naprawdę zabił Kennedy’ego? Faktycznie w dobie Netflixa, Ubera i pozostałych absorbujących zdobyczy współczesnych społeczeństw próba wstąpienia do mistycznego towarzystwa dżentelmenów w fartuszkach wydaję się co najmniej dziwna. Dziwne wydawać się mogą ich stroje, symbole jakimi się otaczają i cała ta sekretna aura. Oczywiście przy całej tej dziwności jest kilka praktycznych elementów, które bez wątpienia mogą być atrakcyjne. Na wielu dostępnych w sieci zdjęciach widać, że masoni stroją się w jakieś odznaczenia. Zawsze warto podnieść sobie ego kilkoma błyskotkami. Mówi się, że zakulisowo wpływają na losy państw. Konsensusu nie osiągają partie polityczne, rządy, organizacje międzynarodowe a tu proszę… ta grupa od wieków trzyma władzę! Jest jeszcze rytuał. Właściwie nie wiadomo o co chodzi, ale brzmi jakoś magicznie. Co innego oglądać „Egzorcystę” na ekranie a co innego spojrzeć rogatemu demonowi prosto w oczy. Hmm, wstępować czy nie? A co mi tam dziwny fartuszek! Korzyści na pewno przewyższą niewielkie uciążliwości.
Taki właśnie obraz wolnomularstwa, mówiąc łagodnie, funkcjonuje w powszechnej świadomości. Oczywiście jeśli zebrać te wszystkie obiegowe opinie w jedną całość to zauważymy, że najczęściej są one nie tyle śmieszne, co po prostu ze sobą sprzeczne. O ile garnitury i ordery mogą pasować do wizerunku ludzi wpływowych, to już zupełnie nie licują z łatką rozszalałej grupy kultystów oddających hołd diabłu. Masonów oskarża się o wszystko ponieważ się ich nie zna. Boimy się tego czego nie znamy. Paradoksalnie dzisiejsza masoneria nie ma aż tak wielu tajemnic. Jest być może organizacją dyskretną, ale nie tajną. Dostępna jest obszerna literatura, ta dawniejsza i ta współczesna, która odpowiada na wiele pytań. Wolnomularstwo odwołuje się do pewnych tradycji, ale nie odrzuca progresu. Tradycyjnie było to stowarzyszenie zrzeszające wyłącznie mężczyzn, ale dziś przyjmuje w swe szeregi również kobiety. Szczególnie widoczne jest to w nurcie tzw. wolnomularstwa liberalnego. Członkowie pracują na rzecz braterstwa, ale nierzadko bywają jednak podzieleni jak wszystkie inne stowarzyszenia i ruchy. Nie funkcjonuje coś takiego jak ogólnoświatowa masoneria. Mówić należy raczej o „masoneriach”, tych narodowych, liberalnych, niezależnych i jeszcze kilku innych. Wolnomularze nie są złowrogimi władcami marionetek ani kryształowymi ascetami. Ani do bycia jednymi ani drugimi też nie aspirują. To nasi sąsiedzi, koledzy z pracy. Ludzie, których mijamy na ulicy. Co w takim razie przyciąga ich do wolnomularstwa, skoro władza, zaszczyty i demony to tylko mit?
Odpowiedź, dla jednych zbyt idealistyczna, dla innych zbyt prozaiczna będzie dotyczyć wartości wyrażonych w hasłach wolności, równości i braterstwa. Haseł wielokrotnie wykorzystywanych i sponiewieranych, a mimo to dla wielu nadal ważnych. Czy w natłoku fałszu, dominacji zysku i tyranii dogmatu, owe trzy hasła nie wydają się atrakcyjne? Czy nie stanowią przeciwwagi potrzebnej do odnalezienia wewnętrznej harmonii w otaczającym nas chaosie? Będąc jeszcze profanem wyobrażałem sobie masonów jako wolnomyślicieli, kosmopolitów. Ludzi o różnych poglądach, ale nie poróżnionych. Bardziej rzemieślników niż szarlatanów, społeczników starających się przekuwać teorię w praktykę. Wszystko to odnalazłem wewnątrz choć niedoskonałe, ułomne, ludzkie, a tym samym jeszcze prawdziwsze i bardziej wiarygodne. Wolnomularstwo tworzą zwyczajni ludzie, którzy codziennymi, nieraz małymi krokami, wspólnie starają się tworzyć większe rzeczy. „Jesteśmy tak bogaci w dobra i tak ubodzy w życie”[1]. Czy bogactwa życia nie stanowi budowa relacji z drugim człowiekiem? Relacji rzeczywistej, wynikającej z wymiany myśli, szczerej rozmowy i wspólnego dzielenia czasu. Relacji innej od tych budowanych na podstawie wirtualnych ikonek, lapidarnych wiadomości i bezpiecznej anonimowości. Organizacja, która pielęgnuje relacje ludzi i walczy o jakość tychże nie jest zdezaktualizowana, przeciwnie – jest wręcz niezbędna. Parafrazując wypowiedź postaci Gandalfa to nie wielka moc masonerii wiąże jej uczestników z ruchem, to najdrobniejsze sprawy i codzienne starania zwykłych ludzi […]. Najzwyklejsze przejawy dobroci i miłości.[2] Podobnie rzecz się ma z wolnością. Cierpimy raczej na jej deficyt niż nadmiar. Zewsząd, ukradkiem jest ograniczana i marginalizowana. I nie mam tu na myśli, tak istotnych przecież, wolności obywatelskich a zupełnie podstawowe wolności myśli, uczuć czy wierzeń. To w loży spotykamy braci i siostry, którzy mimo odmienny poglądów nie tylko nie potraktują nas z wrogością, ale jeszcze zachęcą do rozmowy. Wolność poglądów to kolejny wielki skarb masonerii, który na zewnątrz funkcjonuje często jedynie deklaratywnie. Cały urok ruchu wolnych mularzy polega na możliwości zadawania pytań; na wspólnym poszukiwaniu odpowiedzi; na fascynacji wolnością ducha i wartościowania ludzi według jakości ich charakteru a nie pojemności portfela. Nie ma tu gotowych rozwiązań i narzucania jedynych prawd. Triadę zamyka idea tolerancji, bez której niemożliwe bądź fałszywe byłoby braterstwo. „Oznacza ona – poprzez postawę wsłuchiwania się i cierpliwego otwarcia – wspieranie innych, nawet jeśli są tak od nas różni, że wręcz stanowią nasze przeciwieństwo. Tolerancyjne zachowanie daje wolność bycia sobą.”[3] Nie sposób tu pisać o zaletach tolerancji czy wymieniać przerażające przykłady skutków nietolerancji. To niełatwa idea, która wymaga wewnętrznej pracy. Należy jednak jasno powiedzieć, że poza wolnomularstwem, trudno o inną organizację tak mocno łączącą ludzi, którzy w przeciwnym razie pozostaliby sobie całkiem obcy. To całkowicie rzadkie i unikatowe doświadczenie – prawdziwe przekuwanie teorii w praktykę.
Ktoś powie, że to absurd, że batalia o wartości to ułuda a brak ofiar z kozy i bezpośredniego połączenia z prezydentem USA odziera masonerię z atrakcyjnej zagadkowości. Budowle oparte o słabe fundamenty prędzej czy później sypią się jak domki z kart. Banialuki zawarte w spiskowych teoriach być może skutecznie wypełniają strony tabloidów, ale nie stanowią o istocie bractwa, które przetrwało wieki. To prawdy, których wolnomularstwo nie ukrywa są jego największą tajemnicą. Skarbem, w którym zawarte są poznanie, rozwój i podróż. Skarbem, który postanowiłem odnaleźć. Podróżą, która nigdy się nie kończy …
Uczeń Sz:. L:. Galileusz na W:. Bydgoszczy, WWP
[1]Mesjasz Diuny, Frank Herbert, wyd. Rebis 2007
[2]Hobbit. Niezwykła podróż, 2012 – adaptacja powieści J. R. R. Tolkiena Hobbit, czyli tam i z powrotem.
[3]Symbolika Masońska Trzeciego Tysiąclecia, Irène Mainguy, Trialog 2020, str. 407