Poniżej zamieszczamy kolejny rozdział książki Karola Wojciechowskiego “Bitwa o Sztukę Królewską“. Ilustracja: świątynia Wielkiego Wschodu Belgii
Wolnomularstwo belgijskie, choć poniosło mniejsze straty niż francuskie, nie posiadało środków materialnych na odnowę zdewastowanych pomieszczeń. Stan osobowy tej obediencji skurczył się o 1/3. Dlatego część wolnomularzy z tamtejszego Wielkiego Wschodu począwszy od 1955 r. próbowała znaleźć rozwiązanie pozwalające na zakończenie rozłamu z wolnomularstwem anglosaskim. Sytuacji sprzyjał fakt, że w kraju tym ulokowano siedziby m.in. Europejska Wspólnota Węgla i Stali, które integrowały Europę z Ameryką. Odtąd w lożach Wielkiego Wschodu Belgii (jak się wydaje, na spotkaniach nieformalnych) dochodziło do spotkań zapoznawczych z adeptami, a nawet samymi przedstawicielami central brytyjskich i amerykańskich. Przedstawiali oni trzy podstawowe warunki uznania WWB za regularny: Pismo Święte na lożowym ołtarzu, symbol WBW jako obowiązkowy oraz uznawanie nieśmiertelności duszy ludzkiej. Wymogi te były w kolejnych latach dyskutowane w lożach symbolicznych i wyższych Belgii, zresztą na terenie Flandrii, w dość złagodzonej formie, obowiązywały już one w tamtejszych placówkach. Ostatecznie liczba przeciwników okazała się większa od zwolenników. GOB dochował wierności WWF, a niezadowoleni dokonali rozłamu i utworzyli (5 lóż z Flandrii, która była mniej wolnomyślna niż Walonia) w grudniu 1959 r. Wielką Lożę Belgii. Uznały ją w następnych latach obediencje regularne, w tym Wielki Wschód Włoch, którym takim stał się od niedawna. Na zapaleniu świateł nowej obediencji obecni byli dostojnicy Wielkiej Loży Francji, mający nadzieję, że za wsparcie rozwoju nurtu regularnego Londyn uzna ich także za regularnych. Ciekawostką jest fakt, że rozłam w belgijskim ruchu masońskim dokonał się w momencie, gdy parlament zajmował się ustawą o szkolnictwie. Co więcej, pęknięcie to nie tylko nie osłabiło sztuki królewskiej, ale ją jeszcze zaktywizowało, gdyż GOB w kolejnych latach sukcesywnie powiększał swoje szeregi z 3 do 4,8 tys. adeptów. Nowa Wielka Loża liczyła zaś zaledwie 500 członków.
Z kolei Rada Najwyższa Belgii dla Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego, wzorem Wielkiego Wschodu Belgii, dała swoim lożom i kapitułom swobodę w zakresie kładzenia Biblii na ołtarzu oraz prowadzenia posiedzeń pod wezwaniem WBW, co było obowiązkowe we wszystkich innych Radach na świecie. W Belgii rozłamy w masonerii symbolicznej pociągnęły za sobą kroki w stopniach wyższych i tak Rada Najwyższa zerwała traktat łączący ją z Wielkim Wschodem Belgii, lecz duża część jej członków uznała ten krok za nielegalny i utworzyła drugą Radę, która wkrótce dla uniknięcia nieporozumień zmieniła nazwę na Odnowione Suwerenne Kolegium Szkockie w Belgii. Zresztą także w późniejszym czasie wszelkie pęknięcia na szczeblu błękitnym rodziły swoje konsekwencje w stopniach wyższych. I tak gdy w 6 października 1979 r. po cofnięciu uznania Wielkiej Loży Belgii przez UGLE i utworzeniu Regularnej Wielkiej Loży Belgii, tamtejsza Rada Najwyższa zobowiązała swoich członków do wystąpienia z WLB i przystąpienia do RWLB. Ponieważ zdecydowana większość członków RSDiU sprzeciwiła się temu nakazowi, prędko nastąpił rozłam i posiadający przewagę liczebną „Szkoci” utworzyli Wielką i Najwyższą Radę RSDiU dla Belgii (Grand et Supreme Conseil du REAA pour la Belgique – Graspuco), która weszła w sojusz z odrzuconą WLB. Konsekwencje były takie same: uznanie zdobyła mniejszościowa Rada Najwyższa, która związała się z Regularną Wielką Lożą Belgii, świeżo przyjętą do światka regularnego. Razem z Suwerennym Kolegium Szkockim Belgii przy WWB istniały w tym kraju 3 obediencje RSDiU. Wcześniej, bo w 1981 r. w Belgii, powstała Wielka Loża Żeńska, która wkrótce nawiązała współpracę z tamtejszym Wielkim Wschodem, a od 1980 r. również z Wielką Lożą Belgii.
– – –
W Luksemburgu z kolei tamtejsza Wielka Loża stanęła przed dylematem, czy ma być uznana jak dotychczas przez liberalnych czy przez Anglosasów. Dostrzegając korzyści takiego posunięcia zdecydowała się pójść w kierunku regularności, zobowiązując swoje placówki do przyjęcia tradycyjnych zasad. Wywołało to sprzeciw i rozłam w postaci nowej obediencji o charakterze liberalnym, zwanej Wielkim Wschodem Luksemburga.
– – –
Jeszcze inaczej przebiegała sytuacja w Holandii. Tamtejszy Wielki Wschód Niderlandów, który choć sam był regularny od samego początku, prowadził politykę uznaniową znacznie bardziej liberalną od Anglików. Oprócz tradycyjnych więzi z wolnomularstwem Wysp Brytyjskich i Ameryki Północnej oraz Skandynawii, utrzymywał również oficjalne stosunki z obediencjami nieregularnymi, w tym m.in. Wielkim Wschodem Francji i Belgii oraz Wielką Lożą Francji. Jednakże pod naciskiem londyńskiego monopolisty, cofnął im swoje uznanie, co z entuzjazmem przyjęto wśród brytyjsko-irlandzkich obediencji. Decyzja ta spotkała się z oporem części lóż WWH w Republice Południowej Afryki, które utworzyły niezależną obediencję adogmatyczną, zwaną Wielką Lożą Niderlandów.
Jednakże nieco później, nawet mimo ścisłego przestrzegania zasad regularności, Wielki Wschód Holandii zaprosił Federację Holenderską Droit Humain na uroczystość jego 200-lecia, która miała miejsce w dniach 28.02-2.03.1957 r. Krótko po tym w tamtejszym DH nastąpił wyłom i grupa jego adeptów utworzyła Niderlandzką Wielką Lożę Wolnomularstwa Mieszanego, otwartą na osoby obojga płci i praktykującą obrządek szkocki.
Ciąg dalszy w poniedziałek 30 sierpnia: Losy powojenne sztuki królewskiej w innych krajach – Portugalia