Ku światłu. W świecie dawnych szczecineckich masonów

Piotr Polechoński, GK25.pl, fot. Bogna Buziałkowska (fragment)

Andrzej Kuczkowski – pracownik Archiwum Państwowego w Koszalinie, archeolog i regionalista – wydał niedawno książkę o szczecineckiej loży masońskiej. – Kto do niej należał? Byli to urzędnicy, nauczyciele, ale też fabrykanci, lekarze i właściciele ziemscy – mówi autor w rozmowie z „Głosem”.

Czy w tej chwili w Polsce są masoni?

Z tego, co mi wiadomo, w całej Polsce jest kilkuset braci. Co w porównaniu z setkami tysięcy we Francji, Anglii czy USA powoduje, że polską masonerię można uznać za ruch absolutnie niszowy.

Ale w popkulturze jest to temat bardzo nośny. Spiski, intrygi, tajne bractwa, kierowanie dziejami świata zza kulis, a nawet tajemnice Świętego Graala. Tak więc najważniejsze pytanie, jakie się nasuwa, jest takie: czym była i jest masoneria w świetle faktów?

Jeżeli pyta pan o początki samego ruchu, to nie są one łatwe do wskazania. Sami masoni upatrują swoich korzeni w przeróżnych tradycjach i okresach. Z tego też powodu dochodziło do licznych podziałów wewnętrznych. Niektórzy bowiem łączyli początki ruchu ze średniowieczem, z legendą templariuszowską, inni wywodzili z nurtów ezoterycznych, silne były odniesienia do tradycji chrześcijańskich, rycerskich czy bliskowschodnich. Przyzwyczailiśmy się do traktowania wolnomularzy jako przedstawicieli jednej, zwartej organizacji. Tymczasem jest to ruch silnie podzielony wewnętrznie, gdzie oczywiście występują wspólne elementy.

To czym w zasadzie masoneria jest?

To pytanie, na które niezwykle ciężko znaleźć prostą odpowiedź. Nawet badacze wywodzący się ze współczesnych kręgów masońskich nie są w stanie dać klarownej jej definicji. W skrócie można powiedzieć, że są to wszystkie loże uznawane przez regularne zakony masońskie.

Co znaczy „regularne”?

Kolejna kwestia, gdzie badacze, ale i sami wolnomularze często kruszą kopie. Masoneria dzieli się…

przeczytaj więcej: