Poniżej zamieszczamy fragment książki Irène Mainguy Symbolika Masońska Trzeciego Tysiąclecia
Wielu znaczących autorów badających problematykę wolnomularstwa – takich jak Oswald Wirth, Jules Boucher, Arnould Grémilly, Marcel Spaeth czy Jean-Pierre Bayard – milczało na temat tego sformułowania zawartego w rytuale inicjacji lub powstrzymywało się przed komentowaniem go. Tymczasem nikt nie może zostać przyjęty do wolnomularstwa i pozostać jego członkiem, jeśli nie został wpierw uznany za człowieka „wolnego i dobrych obyczajów”.
We wstępie do Regulacji dla Mularzy[i] znajdujemy wyraźne wyjaśnienie tego podstawowego wymogu: „Żaden profan nie może być przyjęty przed dwudziestym pierwszym rokiem życia. Musi być niezależny, wolnego stanu i musi być panem własnego życia. Służący, niezależnie od swojego pochodzenia, może jedynie nosić tytuł Brata służącego. Nie wolno przyjmować kogoś, kto okazałby się nikczemny lub podły”.
Według relacji z ceremonii przyjęcia przedstawionej w Przewodniku Szkockich Mularzy padało pytanie na temat profana[ii]:
Cz\M\– Jakże mógł on myśleć, iż otrzyma ten stopień?
M\Cer\ – Dlatego, że urodził się wolny i dobrych obyczajów.
Owo pytanie pada zawsze przy każdej podróży inicjacyjnej i za każdym razem Brat Straszny niezmiennie odpowiada:
B\S\– Jest on profanem, który prosi o przyjęcie w poczet mularzy.
O – Dlaczego ośmiela się mieć na to nadzieję?
B\S\ – Jest bowiem wolny i dobrych obyczajów.
O – Jeśli tak jest, niech przejdzie.
Warunki przyjęcia do inicjacji pitagorejskiej były znacznie surowsze niż te obecne. Według relacji z Timajosa proces inicjacyjny trwał bardzo długo. Na początku recypient poddawany był próbie fizjonomiki, protonauki polegającej na odczytaniu obyczajności i charakteru jednostki na podstawie kształtów jego twarzy, typu figury i ogólnego wyglądu. Po pomyślnym przejściu tej próby kandydat sprawdzany był pod kątem relacji społecznych, swojego zachowania i wytrwałości podczas trzyletniego postulatu. Jeśli postulant przechodził tę próbę zwycięsko, rozpoczynał pięcioletni nowicjat, podczas którego nazywano go akuzmatykiem, czyli „słuchaczem”. Był zobowiązany do zachowania całkowitego milczenia, winien był „siedzieć cicho i słuchać”. Podczas owego długiego okresu probancji nie dopuszczano go do grona inicjowanych ani nawet do mistrza. Te kilka słów zachowanych na tym etapie wolnomularskiej inicjacji jest dodatkowym dowodem na to, że wolnomularstwo jest Zakonem inicjacyjnym.
Formuła „wolny i dobrych obyczajów”jest wypowiadana w trakcie rytuału inicjacji w czterech wyznaczonych momentach i pełni jakby funkcję przepustki.
Inicjowany wchodzi do świątyni przez niskie drzwi (lub przez „wąskie drzwi”). Wejście następuje po tym, jak strażnik pilnujący progu świątyni stwierdzi, że kandydat posiada odpowiednie predyspozycje, czyli że jest „wolny i dobrych obyczajów, pogrążony w ciemnościach i poszukuje Światła”.
Gdy recypient zostanie uznany przed podróżami inicjacyjnymi za „wolnego i dobrych obyczajów”, uzbrojony w owo „magiczne zaklęcie” może kontynuować swą wędrówkę i poddawać się próbom powietrza, wody i ognia.
Rytualny zwrot „wolny i dobrych obyczajów” stanowi wstępny i konieczny warunek do tego, by wejść na ścieżkę inicjacyjną. Mimo że figuruje ono w dawnych rytuałach w brzmieniu „wolnego urodzenia i dobrych obyczajów”, trudno ustalić jego pochodzenie[iii].
Wolnego urodzenia
Od zamierzchłych czasów niewolnicy lub więźniowie nie byli dopuszczani do wtajemniczenia, w podobny sposób do końca ubiegłego wieku kobiety były również uznane za osoby niemogące przystąpić do inicjacji wolnomularskiej. Dlatego też dawna formuła brzmiała: „wolnego urodzenia i dobrych obyczajów”. Zwrot „wolnego urodzenia” usunięto najprawdopodobniej z rytuałów, gdy całkowicie zniesiono niewolnictwo w Europie w połowie XIX wieku.
Podjęcie dzisiaj próby zrozumienia wydźwięku tej sentencji – przywracającej jej kontekst inicjacyjny – prowadzi do pytania o rodzaj wolności, która wymagana jest od profana, by ten mógł zostać uznany za godnego dopuszczenia do inicjacji, oraz o to, w jaki sposób winien on udowodnić, że jest człowiekiem dobrych obyczajów. Słowa na temat posiadanych przez niego cech padają przed poddaniem go rytuałowi inicjacji i przed wpuszczeniem do świątyni, zatem nie mogą one posiadać głębszego duchowego znaczenia. Ich sens zdaje się odnosić do kryteriów społecznych, zewnętrznych.
Etymologiczny korzeń słowa „wolny” wywodzi się bezpośrednio od łacińskiego liber, któremu przypisać można trzy znaczenia:
1. „społecznie wolny”, to znaczy niebędący niewolnikiem;
2. „wolny od zobowiązań”;
3. „wolny”: w sensie „pusty”, „niezajęty”, czyli „wolny od czegoś”, „wyzwolony od czegoś”, niezależny, „posiadający wolny czas”[1] (w sensie „dyspozycyjny”).
Zwróćmy uwagę, co oznacza dokładnie francuska nazwa „wolnomularz” (fr. franc-maçon). Słowo liber oddane w niej jest przez partykułę franc, by podkreślić znaczenie „wyzwolenia” (fr. affranchir – „uwolnić niewolnika”).
Posługując się kilkoma definicjami ze słownika Furetière’a[iv], można zauważyć, że człowiek wolny to osoba, która ma wolność wyboru, działa bez przeszkód, bez sprzeczności, nie jest podporządkowana czyjeś arbitralnej woli dominacji. „Być wolnym w swoich czynach”. Wolny jest także człowiek, który decyduje sam o sobie, nie jest jeńcem, nie jest więźniem swojej fizyczności czy intelektu.
Wszystkie te definicje pozwalają lepiej zrozumieć, jaki rodzaj wolności wymagany jest od recypienta. W pewnym podręczniku Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego (RSDiU), wydanym w 1875 roku, czytamy:
P – Czego od ciebie wymagano, żebyś mógł się stać wolnomularzem?
O – Bym był wolny i dobrych obyczajów.
P – Jak to wolny? Czy uznajesz, że człowiek może znajdować się w stanie uzasadnionego zniewolenia?
O – Nie, każdy człowiek jest wolny, lecz może być poddany społecznym ograniczeniom, które pozbawiają go chwilowo części jego wolności. Ponadto zbyt często staje się on niewolnikiem różnych żądz i uprzedzeń wynikających z okresu dzieciństwa lub wczesnych lat edukacji; i to właśnie od owego jarzma neofita winien się wyzwolić. Natomiast ten, który sam pozbawił się własnej wolności, winien zostać wykluczony z naszych misteriów, gdyż nie dysponuje on swoją osobą, a w związku z tym nie może podjąć żadnego ważnego zobowiązania.
Ta definicja wolności łączy się bezpośrednio z ogołoceniem z metali, co może być zaskakujące, gdyż postulant jest rzadko w pełni wolny od swoich namiętności i uprzedzeń nabytych w trakcie procesu edukacji – co najwyżej mógł on sobie je uświadomić i starać się podać je w wątpliwość. Koniecznym zdaje się, by kandydat skierowany do inicjacji dysponował własną osobą, a więc był wolny w podejmowaniu decyzji, dyspozycyjny i umiał organizować swój czas nie tylko po to, żeby móc regularnie uczestniczyć w pracach odbywających się w danym miesiącu, lecz również by brać udział w spotkaniach formacyjnych dla uczniów i czeladników. Owe minimum dotyczące obecności fizycznej nie wystarcza, należy bowiem organizować swoją codzienność tak, aby znaleźć czas na osobistą pracę z misteriami. W wyniku tej dyspozycyjności, którą inicjowany winien zaoferować wolnomularstwu, zdoła on skoncentrować swoje siły fizyczne i duchowe tak, by móc kroczyć ku Poznaniu.
Teoretycznie, jeśli istnieje obowiązek wyboru pomiędzy „być” a „mieć”, neofita winien skłonić się ku ścieżce realizującej potencjał stawania się, traktując odtąd posiadanie jako dodatek, przypadkowe warunki, które należy spełnić, nie zaś cel sam w sobie. Nie chodzi tu oczywiście o pogardę lub obojętność wobec podstawowych potrzeb materialnych – czy to naszych, czy też tych, których materialny byt lub edukacja zależą od nas – lecz raczej o unikanie tego, co zbędne, opieranie się żądzy luksusu wzbudzanej przez współczesny konsumpcjonizm, który stał się dla wielu ludzi na Zachodzie koniecznością. Materia, która stała się obojętna na podmuch Ducha, może szybko zamienić się w duszące więzienie iluzji. Ten rodzaj wolności, który jest wymagany od jednostki chcącej wstąpić do zakonu wolnomularskiego, ma polegać na osobistej postawie wewnętrznej przejawiającej wolę wyzwolenia się i dążącej do głębszego wyswobodzenia się od wszystkiego, co stoi na przeszkodzie takiej samorealizacji. To zaś z kolei wymaga od nas wygospodarowania czasu niezbędnego do podążania do wyznaczonego celu.
W Recueil précieux de la maçonnerie adonhiramite (1786) autorstwa Guillemaina de Saint-Victor zostało podkreślone, że pojęcie wolności jest nierozerwalnie związane z dobrymi obyczajami i odnosi się do relacji, jakie utrzymujemy z osobami prawymi, niezależnie od ich statusu społecznego:
P – Co się robi w loży Świętego Jana?
O – Wznosi się świątynię cnocie i kopie się lochy dla przywar.
P – Kogo nazywamy mularzem?
O – Człowieka wolnego, przestrzegającego prawa, brata i przyjaciela Królów i pasterzy, jeśli podążają drogą cnoty[v].
Dobre obyczaje
Druga część omawianej tu rytualnej frazy polega na potwierdzeniu dobrych obyczajów kandydata do inicjacji na podstawie zaświadczenia o niekaralności jako dokumentu niezbędnego, potwierdzającego wypełnienie tego warunku. Zasadnie czy nie, zgodnie z duchem panującym w XXI wieku dopuszcza się w tej kwestii zarówno pogląd, jaki reprezentował Guénon, wedle którego przez dobre obyczaje rozumie się wymóg, aby kandydat praktykował jakiś egzoteryczny kult, jak i bardziej liberalny pogląd wymagający, aby kandydat wykazywał się jedynie dobrą wolą, silnymi motywacjami i niekaralnością.
Guénon pisał – jak wspomnieliśmy – o konieczności praktykowania przez kandydata tradycji egzoterycznej:
„Nie sposób budować na piasku… Każda trwała budowla wymaga solidnych fundamentów: na nich oprze się cała konstrukcja i jej najważniejsze elementy, fundamenty tymczasem pozostaną niezmienione, nawet po zakończeniu wznoszenia gmachu. A zatem przynależność do egzoterycznego kultu jest niezbędnym wymogiem, aby móc uzyskać dostęp do ezoterycznej ścieżki; więcej: nie należy myśleć, że praktyka owego egzoterycznego kultu może zostać zarzucona, gdy dostąpiono inicjacji, tak jak nie można usunąć fundamentów danej budowli po jej wzniesieniu… Dodajmy jeszcze, że egzoterycznego kultu nie tylko nie można odrzucić, lecz należy go «przemienić», tak by odzwierciedlał stopień wtajemniczenia inicjowanego; ten ostatni staje się z czasem coraz bardziej zdolny, by zrozumieć głębokie jego znaczenie”[vi].
Pozostaje pytanie, jakie kryteria należy brać pod uwagę, żeby określić stopień obyczajności kandydata.
[1] Autorka używa tu francuskiego słowa loisible, czyli dosłownie „mający czas na hobby”, „na rozrywkę”, „na wypoczynek” [przyp. tłum].
[i] Le Régulateur du Maçon,dz. cyt.,s. 5.
[ii] P. Noël (red.), Le Guide des Maçons Écossais à Edinbourg, Paris 2006, s. 51.
[iii] J. Reyor, Sur la routes des maîtres maçons, Paris 1989, s. 78.
[iv] A. Furetière, dz. cyt.
[v] G. de Saint-Victor, Recueil précieux de la maçonnerie adonhiramite, Paris 1786 (reprint: Ventabren 1975), s. 14.
[vi] R. Guénon, Initiation et réalisation…, dz. cyt., s. 59–63.