Poniżej zamieszczamy dwudziesty czwarty rozdział książki Filozofia Masonerii u progu Siódmego Tysiąclecia prof. Andrzeja Nowickiego
Jules-Francois-Simon Suisse, ur. 31.12.1814 w Lorient (Morbihan), zm. 08.06.1896 w Paryżu. Filozof, publicysta, polityk. Do roku 1839 używał nazwiska Suisse, ale jego profesor, Victor Cousin, skłonił go do przybrania nazwiska Jules Simon. W 1839 r. uzyskał doktorat z filozofii za rozprawę: Commentaire de Proclus sur le Timie de Platon. W 1847 został współzałożycielem czasopisma „Liberte de penser”. W 1848 został wybrany do Konstytuanty jako umiarkowany republikanin. W 1850-1851 wrócił na Sorbonę, gdzie zajmował się poglądami prawnymi Platona i Arystotelesa. Po zamachu stanu na polecenie Ludwika Bonapartego, 16.12.1851 r. został usunięty z Sorbony. Za czasów cesarstwa Simon był jednym z czołowych przedstawicieli legalnej, demokratycznej opozycji w parlamencie. Występując z przemówieniami na licznych zebraniach domagał się zniesienia stałej armii, rozdziału kościoła od państwa, całkowitej wolności prasy. Po upadku cesarstwa, po rewolucji 04.09.1870 r. Simon jako przedstawiciel opozycji demokratycznej wszedł do Rządu Obrony Narodowej, 05.09.1870 r. został ministrem oświaty; wyznań i sztuk pięknych.
Główne prace: La religion naturelle (1856); Liberte de conscience (1859); Liberte (1859, 2 tomy); Liberte de penser (1870); Notices et portraits (1893). W pracy L’Ecole (1864) wysuwał postulat bezpłatnego, obowiązkowego i świeckiego szkolnictwa.
Należał do masonerii.
Masoneria zawsze opowiadała się za absolutną wolnością sumienia. Zasada ta obowiązywała w obrębie lóż, a poszczególni masoni brali aktywny udział w walce o to, aby zasada ta był gwarantowana przez konstytucję i przestrzegana w praktyce.
O tym, jaki konkretny sens ma ta zasada, dowiadujemy się z książek tych masonów, którzy łączyli działalność praktyczną z refleksją teoretyczną na temat wolności sumienia. Jednym z nich był Jules Francois Simon. Jego książka Wolność sumienia (La liberte de conscience, wyd. 2, Paris 1857, s. 1-488) składa się ze Wstępu (Introduction, s. 3-56), czterech wykładów (Lecons, I, s. 57-132, II, s. 133-188, III, s. 189-254, IV, s. 255- 304) i dodatku w postaci zbioru rozmaitych dokumentów (Appendice, s. 305-485). Przed Wstępem i przed każdym z wykładów zamieszczone zostały krótkie streszczenia, eksponujące główne myśli. Praca składa się z trzech warstw: filozoficznej, historycznej i polityczno-prawnej; w wykładach przeważają zdecydowanie dwie ostatnie, ale tu interesuje nas tylko pierwsza warstwa. Najwięcej treści filozoficznych zawiera Wstęp, a główną myśl autora najlepiej podać w jego własnym streszczeniu (Sommaire, s. 3-4), składającym się z czterech następujących akapitów:
„Stosunki między Państwem a Kościołem – pisze Simon – mogą się opierać:
- na absolutnej jedności Państwa i jednego z Kościołów (ustrój autorytarny z religią państwową),
- albo na absolutnym rozdziale Państwa od Kościołów (ustrój wolności),
- albo na systemie zarządzeń, wzajemnych ustępstw i umów między Państwem a poszczególnymi Kościołami (wyznania uznane, opłacane, chronione i w jakiejś mierze kontrolowane przez Państwo).
Ustrój z religią państwową jest sprzeczny z zasadą wolności sumienia i wszelkimi innymi wolnościami. Ustrój oparty na absolutnym rozdziale Państwa i Kościołów jest pożądany, ale możliwy tylko w Państwie, które jest całkowicie wolne.
Konkordaty, w ustroju mieszanym, mają uregulować trzy rodzaje trudnych spraw: jedne dotyczą warunków materialnych kultu (budynki religijne, budżet wyznań), drugie – stosunków między kultem religijnym, a najważniejszymi sprawami życia (narodziny, małżeństwo, wychowanie, zgon), trzecie dotyczą dogmatów i konstytuowania hierarchii w poszczególnych Kościołach.
„Pokój religijny nie zależy wyłącznie od prawa. Rzeczywisty i trwały pokój religijny pojawia się wtedy, gdy dzięki rozwojowi i rozpowszechnianiu filozofii postawa tolerancji stanie się istotną częścią składową zwyczajów i obyczajów” (s. 3-4).
Czytając Wstęp natrafiamy na fragmenty, w których Simon charakteryzuje własne pozycje. „Ci, którzy zadali sobie trud przeczytania napisanych przeze mnie książek, wiedzą, że także i w tej nie znajdą żadnych ataków na religię chrześcijańską. Zawsze starałem się szanować szczere przekonania innych osób (.. .) mam szacunek i podziw dla chrześcijaństwa” (s. 9-10).
„Czy dziś, kiedy w imieniu tej religii, usiłuje się odebrać nam wolność myślenia (…) musimy z tego powodu wypowiadać wojnę Ewangelii ? (…) Moim wrogiem jest nietolerancja, zwalczam ją wszędzie, gdzie ją spotkam; wśród chrześcijan (…) a także, jeśli zachodzi taka potrzeba, wśród wolnomyślicieli, ponieważ również u nas pojawiają się postawy nietolerancyjne” (s. 11). ‘
W każdy razie „ustanowienie religii państwowej oznacza oparcie struktury społecznej na zanegowaniu wolności, a to zawsze jest zbrodnią” (s. 12).
Zasada równouprawnienia wszystkich wyznań jest słuszna, ale w praktyce pojawiają się trudności. Czy dotyczy ona tylko wyznań już istniejących, czy także tych, które pojawią się w przyszłości? Czy każdy, kto głosi się założycielem nowej religii uzyskuje automatycznie prawo do ewentualnych dotacji z budżetu państwa, czy też jakiś urzędnik będzie rozstrzygał, że dana grupa ludzi to jest wyznanie religijne, a druga nie, i że dany przywódca jest kapłanem a jakiś drugi oszustem. Oznacza to przypisywanie państwu kompetencji teologicznych, a to stoi w sprzeczności z zasadą całkowitej neutralności państwa wobec sporów religijnych. Należałoby więc dokonać absolutnego rozdziału Kościołów od Państwa, nie dając z budżetu Państwa żadnych pieniędzy żadnemu wyznaniu religijnemu (s. 16-17). Z drugiej strony zasada, że każde wyznanie utrzymuje się z własnych dochodów to znaczy z dobrowolnych ofiar, opłat za usługi kościelne i podatków nałożonych przez władze kościelne na wyznawców prowadzi do powstania wielkich instytucji finansowych które stają się państwem w państwie z własnym aparatem poborców, kontrolerów, kasjerów, administratorów majątku kościelnego; wysokość opłat, ściąganie podatków od opornych podatników, gospodarowanie funduszami kościelnymi prowadzić będzie do sporów prawnych (kto maje rozstrzygać: sądy państwowe czy sądy kościelne?) i do nadużyć; w obrębie tej samej instytucji wyrastać będą z jednej strony wielkie fortuny a w innych rejonach brak będzie pieniędzy na remont kościołów i utrzymanie księży (s. 20-23).
To, co w teorii wydaje się proste, w praktyce okazuje się niezmiernie skomplikowane. Sprawy wolności sumienia nie da się raz na zawsze rozwiązać przez uchwalenie kilku trafnie sformułowanych artykułów konstytucji (s. 41). Nie wystarczy dobre prawo, potrzebne są jeszcze dobre obyczaje (s. 48), wysoki poziom oświaty i kultury filozoficznej (s. 52). „Tym, co przede wszystkim dzieli ludzi, jest ignorancja” (s. 52), gleba, z której wyrasta nienawiść wyznaniowa. Dlatego „za każdym razem, kiedy otwiera się nowy uniwersytet (…) posuwamy się o krok naprzód w kierunku pokoju i tolerancji. Prawdziwymi przyjaciółmi wolności są ci, którzy bronią nauki i sztuki, cieszą się nowymi odkryciami i zajmują się ich propagowaniem, ci, którzy z uporem, poświęceniem nie szczędząc trudu domagają się szkoły powszechnej”. Z drugiej strony wrogowie oświaty, nauki, sztuki, powszechnego szkolnictwa tworzą obóz nietolerancji, nienawiści, wojny religijnej! (s. 53).
Jeżeli więc zależy nam na przyspieszeniu postępu Ludzkości, wspierajmy myśl wolną; „bez wolności myślenia nie ma w ogóle żadnej wolności (…) To filozofia, rozum, wolność są głównymi czynnikami postępu. Jeśli na świecie jest trochę szczęścia, to właśnie dzięki filozofii i wolności. Żaden bunt nie obaliłby feudalizmu bez pomocy kilku filozofów (. . .) Filozofowie są na świecie nie po to, żeby bronić własnych praw i własnej wolności, ale po to żeby bronić praw i wolności wszystkich ludzi. Nawet własnych przeciwników” (s. 54-55).
Wykład pierwszy to spojrzenie z lotu ptaka na dzieje nietolerancji od czasów starożytnych do Wielkiej Rewolucji Francuskiej. „Nietolerancję religijną – zdaniem autora – przyniosło ze sobą chrześcijaństwo” (s. 66- 67). „Czym jest religia? Doktryną filozoficzną, która opiera się nie na dowodach, ale na autorytecie. Są jeszcze inne różnice pomiędzy filozofią a religią, ale ta jest podstawowa. Filozofia dąży do prawdy posługując się rozumem, religia sądzi, że posiada prawdę objawioną jej przez Boga i narzuca ją rozumowi. Zasadą filozofii jest wolność, zasadą religii jest autorytet. Autorytet ten musi być niewzruszony, nie podlega żadnej dyskusji, ponieważ dyskusja nad dogmatem przenosi go na teren filozofii; przestaje być przedmiotem wiary, staje się przedmiotem badania naukowego” (s. 67-68). Nie tolerując dyskusji nad dogmatem, nietolerancja religijna zadaje gwałt jedynie rozumowi. Kto nie chce rezygnować z własnego rozumu, może tę religię opuścić. Znacznie bardziej groźne jest połączenie nietolerancji religijnej z nietolerancją państwową, która odbiera ludziom nie tylko rozum, ale także wolność. Początkowo, w cesarstwie rzymskim nietolerancja ta była skierowana przeciwko chrześcijanom, którzy stali się ofiarami prześladowań, ponieważ bronili prawa do wyznawania własnej religii. Ale na początku IV wieku chrześcijaństwo stało się religią państwową; nie oznaczało to zwycięstwa zasady wolności sumienia; prześladowania religijne nie tylko nie ustały, ale nasiliły się; zmienił się jedynie obiekt prześladowań.
Uważając, że są to sprawy powszechnie znane, Simon poświęca zaledwie kilka zdań krucjatom przeciwko waldensom i albigensom, świętej inkwizycji i prześladowaniom filozofów, wspominając o tym, że w 1600 r. spalono na stosie Giordana Bruna, a w 1619 – Vaniniego (s. 94). Omawiając wojny religijne XVI i XVII wieku we Francji i w innych krajach nie idealizuje żadnej ze stron; nietolerancja, nienawiść religijna, okrucieństwa, zbrodnie obciążają zarówno katolików jak protestantów. Wydany przez Henryka IV edykt nantejski z 1598 r. był właściwie tylko zawieszeniem broni, fanatycy katoliccy nie mogli się pogodzić z myślą o równouprawnieniu hugonotów i wreszcie doprowadzili w 1685 r. do odwołania edyktu tolerancyjnego. Trzeba było przeszło stu lat, żeby w atmosferze oświecenia wołania o wolność sumienia zaowocowały w 1787 r. wydaniem nowego edyktu tolerancyjnego; uważano to zresztą za przejaw humanitaryzmu wobec ofiar prześladowań, a nie za zwykłą sprawiedliwość. Zgadzano się na tolerowanie protestantów, ale o ich równouprawnieniu nie było jeszcze mowy. Pełnię praw politycznych protestanci francuscy uzyskali dopiero w okresie Rewolucji, 23 grudnia 1789 r., a Żydzi dopiero 28 września 1791 r.
Wykład drugi dotyczy okresu Rewolucji Francuskiej i panowania Napoleona. Simon ocenia negatywnie proces dechrystianizacji Francji, potępia działalność takich rewolucjonistów jak Chaumette i Cloots, nie potrafi w sposób obiektywny spojrzeć na „święto Rozumu”, nazywa je „świętem ateizmu” (s. 147) i „śmiesznym kultem” (s. 151). Sądzi, że Robespierre słusznie położył mu kres (s. 153) i pozytywnie ocenia jego dekret z 18 floreala 1794 r., deklarujący w art. 1, że „lud francuski uznaje istnienie Istoty Najwyższej i nieśmiertelność duszy” a w art. 11, że „wolność wyznań zostaje utrzymana” (s. 154-155) Nie wspomina o tym, że Robespierre posłał organizatorów święta Rozumu na gilotynę. Potem Napoleon, jako pierwszy konsul, ogłasza publicznie, że „zawsze i wszelkimi środkami będzie bronił religii katolickiej” (s. 161-162), a pragnąc zostać cesarzem podpisał konkordat z papieżem. Po obaleniu Napoleona, konstytucja z 1815 r. ogłosiła w art. 6, że religia rzymsko-katolicka jest „religią Państwa” (la religion de l’Etat), przekreślając w ten sposób zawartą w poprzednim artykule deklarację o „równej wolności” dla wszystkich wyznań (s. 169). Wkrótce potem wydano prawa przeciwko „bluźniercom”, zniesiono wolność prasy i przywrócono cenzurę (s. 168), a 11 czerwca 1870 r. został zawarty nowy konkordat, przywracający klerowi katolickiemu prawa utracone w czasie rewolucji (s. 170). Rewolucja lipcowa 1830 r. nie wprowadziła idei wolności sumienia w życie, nie ogłosiła równouprawnienia wszystkich wyznań. Ograniczyła się do zastąpienia nazwy „religia państwowa” nazwą „religia większości” (s. 172), która była już raz użyta wcześniej w konkordacie 1801 r. Konstytucja z 1848 r. deklarowała wolność wyznania i prawo wszystkich kapłanów, zarówno uznanych wyznań jak i tych, które zostaną uznane w przyszłości do wynagrodzenia z kasy Państwa (s. 173-174). Po obaleniu Republiki konstytucja Drugiego Cesarstwa z 14 stycznia 1852 r. deklarowała w art . 1 że uznaje, potwierdza i gwarantuje wielkie zasady ogłoszone w 1789 r. i będące fundamentem prawa publicznego Francuzów” (s. 178), a więc także zasadę wolności wyznania; dotyczyć ona miała jednak tylko wyznań uznanych przez Państwo; ono miało decydować o tym, które religie wolno wyznawać (s. 182).
W trzecim wykładzie Simon omawia prześladowania katolików w Rosji, Polsce, Irlandii, Anglii i nietolerancję katolików we Włoszech i Hiszpanii. Następnie omawia sytuację żydów w różnych krajach europejskich; między innymi stwierdza, że utworzone w Rzymie przez papieża Pawła IV getto w 1556r. istnieje w dalszym ciągu (pisze o tym w 1857 r). Żydzi rzymscy są tam stłoczeni na niewielkiej przestrzeni; nie mają prawa zajmowania urzędów, posiadania ziemi, studiowania na uniwersytecie, wykonywania zawodu lekarza lub adwokata (s. 235).
Wykład czwarty został pomyślany jako podsumowanie rozważań. Simon powtarza, że „wolność sumienia jest fundamentem wszystkich pozostalych wolności” (s. 259). Polega ona na prawie do formowania sobie własnego poglądu na świat, na prawie do publicznego głoszenia własnych myśli. Przeciwnicy tej wolności szermują argumentem słabości rozumu (s. 266-267). Pod pretekstem, że człowiek czasami się myli, chcą odebrać nam rozum i narzucić własną doktrynę. Jednakże, odbierając rozum i prawo do samodzielnego myślenia, pozbawiają nas w ten sposób naszego człowieczeństwa. To posługiwanie się rozumem sprawia, że jestem człowiekiem. A ponieważ żyjemy wśród ludzi, prawo do samodzielnego myślenia musi być także prawem do dzielenia się własnymi myślami z innymi ludźmi.
„Mówię to w obronie Kościoła – pisze Simon – twierdząc, że kiedy staje się prześladowcą i wzywa ramię świeckie do walki z zasadą wolności sumienia, to sprzeniewierza się swojemu charakterowi i swojej misji (…) zapomina o Ewangelii. Dzień, w którym ustanowiono świętą inkwizycję, był dniem zdrady Ewangelii. To nie chrześcijaństwo ustanowiło świętą inkwizycję i dokonało masakry w noc świętego Bartłomieja. Ci, którzy dziś twierdzą, że ustanowienie świętej inkwizycji było konieczne, a masakra nocy świętego Bartłomieja była słuszna, jeśli mają racje, to dostarczają przeciwnikom wystarczającego argumentu do położenia kresu chrześcijaństwu” (s. 288). Ale nie mają racji. Winę za te zbrodnie ponosi nie chrześcijaństwo ale fanatyzm i nietolerancja (s. 288). Mówię to jako wolnomyśliciel – dodaje Simon – to my, przeciwnicy nietolerancji bronimy chrześcijaństwa przed wami” (s. 295).
„Każda nietolerancja rodzi nietolerancję. Prześladowani jeśli zdobędą władzę sami stają się prześladowcami, ponieważ się mszczą. Przykładem może być Konwent (1793 r), który wbrew swoim własnym zasadom, prześladował katolicyzm, mszcząc się w ten sposób za świętą inkwizycję, za noc świętego Bartłomieja, za odwołanie edyktu Nantejskiego, za dziesięcinę” (s. 295). Natomiast, jeśli chodzi o nas, „pamiętajcie zawsze, że jesteśmy związani ze sprawą wolnej myśli i ze sprawą tolerancji, której musimy bronić zawsze, w każdej sytuacji, nie tylko przeciwko naszym wrogom, ale także przeciwko tym spośród naszych przyjaciół, którzy pewnego dnia z obrońców wolności stali się jej przeciwnikami (…) Rolą filozofa nie jest wzniecanie wojny. Filozof nie powinien się mścić za krzywdy wyrządzone filozofowi; powinien nauczać, to wystarczy. Naszymi zasadami są zasady pokoju i wolności. Nie lękamy się badań, dyskusji, jawności, światła(…) pragniemy wszystkim wyjaśnić jak świętą rzeczą jest wolność, jak trzeba szanować wolność sumienia i prawa rozumu, nieść wszędzie te prawdy, które odmieniają umysł i rozpłomieniają serca, będąc dla dusz tym, czym dla cielesnych oczu jest ożywiające światło słońca!” (s. 303-304).
Kolejny rozdział: