Wywiad z profesorem Andrzejem Nowickim, autorem książki pt. „Filozofia masonerii u progu siódmego tysiąclecia” (Gdynia 5997).
– Panie profesorze, czy istnieje coś takiego jak filozofia masońska? Pytanie to jest chyba dość istotne wobec występującej w publicystyce różnicy zdań. Pisze Pan w swojej książce, iż „w konstytucjach masońskich często można spotkać zdanie, że masoneria jest ‘stowarzyszeniem filozoficznym’”. Równocześnie jednak Ludwik Hass podczas jednego z wywiadów mówił: „jest dla mnie rzeczą oczywistą, że wolnomularstwo nie posiadało i nie posiada własnej filozofii”. „Jest stowarzyszeniem filozoficznym” czy „nie posiada własnej filozofii”? Jak rozumieć te słowa? Czy można pogodzić te dwa stwierdzenia?
– Najpierw chciałbym podziękować za życzliwe zainteresowanie moją książką, wyrażające się sporym zestawem interesujących pytań. Sprawia mi to tym większą przyjemność, że zainteresowanie przedstawiają studenci Uniwersytetu Wrocławskiego, w którym kiedyś, przez dziesięć lat, wykładałem historię filozofii.
Zauważoną przez Pana sprzeczność omawiam obszernie na stronach 313-328, stawiając to samo pytanie: – czy istnieje filozofia masonerii? Podaję tam nie tylko sprzeczne twierdzenia, ale również argumenty, którymi są one uzasadniane. Pod ówczesną odpowiedzią jest data 22 września 1994 r. Jeśli tamta odpowiedź jest zbyt długa, mogę spróbować dziś powiedzieć to samo krócej: mówiąc, że „wolnomularstwo nie posiada własnej filozofii”, mamy na myśli to, że respektuje ono zasadę absolutnej wolności sumienia i nikomu nie narzuca żadnych dogmatów. Dalekie jest od totalitarnej tendencji do ujednolicania ludzi, od dążenia do przekształcenia ich w „jedną owczarnię”, w której wszyscy myślą tak samo, ponieważ słuchają ślepo jednego, nieomylnego pasterza.
Równocześnie wolnomularstwo wysoko ceni filozofię jako jedną z najwyższych dziedzin kultury i jest „stowarzyszeniem filozoficznym” w tym sensie, że każdego zachęca do samodzielnego myślenia a więc do budowania swojej własnej filozofii. Ideałem jest dla wolnomularstwa społeczeństwo ludzi kulturalnych, samodzielnie myślących, w którym każdy ma swoją własną filozofię, tę do której doszedł własnym wysiłkiem myślowym. Natomiast historyk, który bada wytwory pracy myślowej masonów, może odkryć pewne cechy wspólne, zwłaszcza w zakresie aksjologii czyli uznawania tych samych wartości za wartości naczelne.
– Pisze Pan: „literatura na temat masonerii jest ogromna, lecz w tym ogromie rozmaitych publikacji nie ma dotąd ani jednej pozycji przedstawiającej w sposób całościowy ‘filozofię masońską’”. Wydaje się to dość dziwne jeżeli uwzględnimy omawianą w Pańskiej książce dość gruntownie pracę Bronisława Ferdynanda Trentowskiego, opracowanie prof. Guliano di Bernardo czy też chociażby pracę autorstwa jezuity mons. Leóna Meurin. Co więc Pańskim zdaniem winno wchodzić w skład ujętej całościowo „filozofii masońskiej”?
– Biorąc za punkt wyjścia wspomniane cechy wspólne, skoncentrowałem całą książkę na jednym problemie: – w jaki sposób różni myśliciele masońscy rozumieli najwyższe wartości: Wolność, Równość, Braterstwo i związane z nimi pojęcia Pokoju, Demokracji, Tolerancji, Doskonalenia świata. W tym sensie praca moja ma charakter pionierski i jest „pierwszym” opracowaniem tego tematu.
– Mówiąc o myśli masońskiej spróbujmy wyjść od Konstytucji Andersona. Tu jednak już od samego początku budzą się wątpliwości. Artykuł pierwszy zatytułowany “O Bogu i religii” rozpoczyna się od myśli: „Mason powinien, z tytułu swej przynależności, przestrzegać Prawa moralnego; i jeżeli dobrze rozumie zasady Sztuki nie będzie nigdy bezmyślnym Ateistą ani libertynem nie uznającym żadnej Religii”. Tymczasem pisze Pan o sobie „od 13 roku życia jestem ateistą i w ciągu całego mojego życia nigdy nie pojawiła się pokusa żeby powrócić do katolicyzmu albo związać się z jakąkolwiek inną religią”. Jak należy rozumieć takie zestawienie? Czy Pańskim zdaniem nie ma tu jakiejś sprzeczności? Zauważa Pan „chociaż masońskie idee Wolności, Równości i Braterstwa są mi bliskie, nie wstąpię do masonerii, jeśli warunkiem przyjęcia będzie wyznanie wiary w Wielkiego Architekta Wszechświata”. Stawiając w sposób alternatywny przyjęcie, bądź nie przyjęcie wiary w Wielkiego Architekta Wszechświata daje Pan czytelnikowi do myślenia. Czy w takim razie należy z tego wnioskować, że wolnomularstwo dopuszcza ateizm?
– Nie rozumiem wyrażenia „bezmyślny ateista”. Przecież do odrzucenia wierzeń religijnych i do zbudowania sobie ateistycznego poglądu na świat potrzebna jest umiejętność krytycznego myślenia, znajomość wierzeń, które się odrzuca, ważenie argumentów.
Zajmując się od czterech dziesięcioleci historią ateistycznej krytyki religii miałem okazję podziwiać ogromną wiedzę i śmiałość myśli tych ateistów, których dzieła studiowałem. Proszę zajrzeć do takich moich prac jak „Wypisy z historii krytyki religii”, Warszawa 1962 (ss.566) czy „Zarys dziejów krytyki religii”, Warszawa 1986 (ss.367); można się z omawianymi ateistami nie zgadzać, ale na pewno nie można ich uznać za „bezmyślnych”.
Gdyby to zależało ode mnie, powtórzyłbym za Andersonem, że do masonerii nie przyjmuje się ludzi „bezmyślnych”. Natomiast obecność „myślących ateistów” może tylko wzbogacić życie wewnętrzne lóż.
– Mówiąc o prezentowanych w wolnomularstwie koncepcjach religijnych nieuchronnie ocieramy się o nagłaśnianą tam wolność myśli i tolerancję. Również w Pańskiej pracy wielokrotnie wskazywane są głosy cytowanych myślicieli nawołujące do tej wartości. Należy ona do jednej z częściej wymienianych w pismach i wypowiedziach wolnomularzy. Przyglądając się jednak niektórym wypowiedziom można by zapytać, jakie naprawdę jest wolnomularstwo? Tolerancyjne, czy co najwyżej tolerujące to co niezgodne z panującymi w jego łonie poglądami?
– Respektując zasadę absolutnej wolności sumienia wolnomularstwo nie widzi przeszkód w przyjmowaniu do lóż ludzi różnych wyznań religijnych a tym bardziej tych, którzy sami potrafią zbudować sobie własną religię. Wielokrotnie pisałem o takich wspaniałych wytworach myśli ludzkiej jak Religia Muzyki, Religia Wolności, Religia Nauki i Sztuki czy Religia Światła i Barwy.
– W Pańskiej pracy cytowane są teksty w których ani słowem nie wspomina się o wolnomularstwie, a jednak zdecydował się Pan zakwalifikować je do tekstów o myśli masońskiej. Co stanowiło dla Pana kryterium przy dokonywaniu wyboru?
– Na pytanie o kryteria wyboru materiałów odpowiedziałem już w drugim pytaniu. Jeśli prócz omawiania sposobu rozumienia najwyższych wartości masońskich znalazły się w tej pracy inne wątki, które zafascynowały mnie w pracach masonów, proszę traktować je jako „naddatek”, który ubarwia ich sylwetki.
– Francesco Nullo, to nazwisko, które może tu nieco zdziwić. Mówiąc o nim podkreśla Pan, że „miejsce w dziejach filozofii masońskiej zajmuje nie ze względu na to, co napisał, ale ze względu na swoje czyny”. Powołuje się Pan na Plutarcha z Cheronei, który mówił o „filozofowaniu czynami”. Istotnie, określenie to było już w historii używane wielokrotnie lecz było też rozumiane na różne sposoby. Wystarczy wspomnieć chociażby jednego z największych myślicieli Kościoła na Wschodzie, Grzegorza z Nazjansu, który pod określeniem „di’ergon philosophia” rozumiał życie monastyczne. Pisze Pan, że czyny generała Nullo cechowała głęboka treść filozoficzna. Mówiąc o „filozofowaniu czynami” należałoby więc bliżej sprecyzować co się za tym kryje.
– Pojęcie „filozofowania czynami” wiąże się z problemem wielu sposobów istnienia filozofii. Pisałem o tym szerzej w pracy pt. „W jaki sposób istnieje filozofia” („Edukacja Filozoficzna”, vol.18, 1994, s.109-131). Jako historyk filozofii stwierdzam, że oprócz filozofii wyłożonej explicite w rozprawach filozoficznych, istnieje także filozofia w postaci niezwerbalizowanej, ukryta w praktyce i w jej wytworach. Do uprawiania historii filozofii niezbędna jest umiejętność wydobywania filozofii nie tylko z wypowiedzi, ale także z czynów i dzieł ludzkich. Oddając życie w walce o niepodległość Polski, Francesco Nullo pokazał w praktyce jak rozumie masońską ideę Braterstwa Narodów, uznał, że przyjaźń polsko-włoska polega nie tylko na wygłaszaniu pięknych przemówień, ale w określonych sytuacjach musi wyrazić się czynem.
– Wiele osób kojarzy myśl wolnomularską z dwiema postaciami. To nazywany „wolnomularzem bez fartuszka” Immanuel Kant i szerzący idee oświeceniowe Voltaire. Sięgając po Pańską pracę można by więc spodziewać się znalezienia tam informacji również na ten temat. Tymczasem pierwszemu z tych myślicieli nie poświęcono w „Filozofii…” nawet małej osobnej notki biograficznej, a rozdział poświęcony drugiemu zamyka się na niespełna trzech stronach. Nie jest to zbyt wiele. „Traktat o tolerancji napisany z powodu śmierci Jana Calasa” pióra Voltaire’a jest niewątpliwie ważnym dziełem, ale czy tylko ono zasługiwało na to by je omówić? Czy uważa Pan że obiegowa opinia o wpływie tych dwóch filozofów na myśl wolnomularską rozmija się z prawdą?
– Rola, jaką w aparaturze pojęciowej pełni kantowskie pojęcie „prawa moralnego” świadczy o tym, że etyka Kanta była studiowana, akceptowana i rozwijana przez wielu masonów. Nie ma dowodów na to, że Kant należał do masonerii, więc raczej należało mi postawić zarzut, że brak tam także wielu znanych masonów takich jak Lessing czy Herder. A z tego, co napisałem o Wolterze na pewno nie można wyciągnąć wniosku, że nie doceniam jego wpływu na myśl wolnomularską.
– Przeglądając Pańską pracę można tu zaobserwować dość wyraźną granicę, którą stanowi początek obecnego stulecia. Do tego momentu informacje o Polakach pojawiają się raczej sporadycznie. Ogółem wśród pierwszych 32 myślicieli znalazło się ich zaledwie 3: August Fryderyk Moszyński. Joachim Lelewel i mieszkający w Badenii Bronisław Ferdynand Trentowski. Począwszy od Rafała Radziwiłowicza sytuacja ta ulega zasadniczej zmianie. W tej części pracy obok 10 Polaków wymieniony został jedynie Franklin Delano Roosevelt. Rodzi się więc pytanie, co spowodowało taki stan rzeczy?
– Obecność kilkunastu myślicieli polskich nie powinna dziwić w książce przeznaczonej dla czytelnika polskiego. W zestawieniu z myślicielami innych krajów wypadają oni, jak sądzę, dość korzystnie. Okazuje się, że w Polsce nie tylko działały loże masońskie, ale skupiały ludzi myślących, których myśli warto poznać.
– Wolnomularstwo dość chętnie przyznaje się do tego, że brało udział w tworzeniu podwalin pod powstanie takich organizacji międzynarodowych jak Liga Narodów czy Organizacja Narodów Zjednoczonych. Pan również wskazuje w swojej pracy na szereg argumentów potwierdzających tę tezę odwołując się choćby do takich postaci jak Leon Bourgeois czy Franklin Delano Roosevelt. Często podkreśla się, że jednym z celów wolnomularstwa jest bezkompromisowe zwalczanie nacjonalizmu. Słowo to była rozumiane w różny sposób. Niektórzy utożsamiają je ze skrajną nietolerancją. Inni odwołując się do źródłosłowu terminu nacjonalizm podkreślają z naciskiem, że „nacjonalizm to patriotyzm”. Wskazują oni, że słowo to kojarzy się z kultywowaniem tych tradycji, które w historii narodu najpiękniejsze i najwartościowsze. W tej sytuacji pojawia się więc pytanie o to jak należy rozumieć stanowisko wolnomularstwa. Masoneria głosi walkę z wszelkimi nacjonalizmami, lecz jak je pojmuje? Pisze Pan, że „mason powinien stawiać interesy Ludzkości ponad interesami własnego narodu i kochając własną Ojczyznę powinien równocześnie uważać się za obywatela całego świata”. Spoglądając na postawę wolnomularstwa możemy się więc zapytać: patriotyzm to czy kosmopolityzm?
– Wolnomularze byli gorącymi patriotami a równocześnie zwalczali nacjonalizm. W naszych czasach patriotyzm Polski wymaga przede wszystkim aktywnej walki o Pokój, wychowania młodzieży w duchu szacunku dla innych narodów, umacniania autorytetu organizacji międzynarodowych, które próbują rozwiązywać problemy w skali całego globu.
Szerzenie nacjonalizmu jest nikczemnym sposobem odwracania uwagi od trudnych problemów społecznych, politycznych i gospodarczych; prowadzi tylko w jednym kierunku, wskazanym przez Hitlera, a więc do zbrodni i wyrządza wielkie szkody także własnemu narodowi.
Współczesny świat stanowi pewną całość w tym sensie, że podstawowe problemy, takie jak głód, skażenie środowiska, groźba zagłady nuklearnej mogą być rozwiązywane tylko w skali planetarnej, zgodnym wysiłkiem wszystkich narodów. Potrzebna jest umiejętność myślenia całościowego, ogarniającego całą Ludzkość; od tego zależy przetrwanie rodzaju ludzkiego. A nacjonalizm jest postawą anachroniczną, krótkowzroczną, niehumanitarną; szerzy nienawiść, pogardę, wzywa do stosowania przemocy, jest przejawem ciemnoty i wstecznictwa.
– Biorąc pod uwagę jak wielkie znaczenie przykłada Pan do treści „pedagogiki masońskiej” trochę zdziwić może fakt nie zamieszczenia w „Filozofii…” choćby krótkiej wzmianki na temat Janusza Korczaka. Zdziwienie jest tym większe, że będąc wybitnym pedagogiem i filantropem był on również członkiem należącej do sieci „Le Droit Humain” loży „Gwiazda Morza”. Pisząc „loże masońskie stają się ośrodkami potężnego promieniowania wychowawczego na otoczenie” pomija Pan równocześnie tego, który na co dzień starał się być wychowawcą.
– Oczywiście, zgadzam się, że brak rozdziału poświęconego Korczakowi jest poważnym mankamentem tej książki. Ale takich mankamentów jest w tej książce kilkaset. Znacznie lepiej czułbym się jako historyk, gdybym mógł przedstawić nie czterdzieści, ale czterysta sylwetek wolnomularzy, którzy – moim zdaniem – zasługują na to, żeby poznać ich wkład do filozofii i innych dziedzin kultury.
– W swojej książce dotyka Pan twórczości ponad czterdziestu myślicieli. W niejednym przypadku są to jedynie stosunkowo krótkie nawiązania. Na tym tle bardzo jaskrawo wyróżnia się obszerne, blisko czterdziesto stronnicowe, omówienie wolnomularskiej myśli Bronisława Ferdynanda Trentowskiego. Rozmach z jakim Pan to czyni nasuwa przypuszczenie, że jego prace odgrywają dość istotne znaczenie na tle myśli wolnomularskiej. W jego pracach można znaleźć refleksje mówiące o tym, że „każdy człowiek, jako stworzenie jednostkowe, samodzielne bóstwo, powinien mieć własną filozofię. Gdy czas nastąpi, w którym okaże się tyle filozoficznych systemów, ile ludzi żyjących, wtedy dopiero każdy człowiek będzie prawdziwym człowiekiem”. Biorąc pod uwagę ilość poświęconego temu myślicielowi w Pańskiej pracy miejsca nasuwa się pytanie na ile taki sposób myślenia można uznać za wykładnię myśli wolnomularskiej?
– Już w latach studenckich (1937-1939) poznałem dwie wersje pluralizmu filozoficznego, jedną z nich stworzył Leibniz, drugą William James. Ostatecznie jednak do pluralizmu przekonała mnie w latach 1959-1961 ta wersja, którą przed nimi stworzył Giordano Bruno, a moje pierwsze publiczne wystąpienie z wyraźnym opowiedzeniem się po stronie pluralizmu miało miejsce w Rzymie, w odczycie, który wygłosiłem 14 stycznia 1964 roku. Tekst tego odczytu wydało wrocławskie Ossolineum (Il pluralismo metodologico… Wrocław 1965).
Trentowskiego długo nie doceniałem, aż do momentu, kiedy dwa lata temu znalazłem u niego fascynującą myśl, że systemów filozoficznych powinno być tyle, ilu jest myślących ludzi i że każdy człowiek powinien sam budować sobie własny system filozoficzny. Otóż żaden ze znanych mi myślicieli masońskich nie wypowiedział tej myśli tak wyraźnie jak Trentowski i właśnie dlatego zajmuje on w mojej książce miejsce centralne. Nie tylko rozdział, który mu poświęciłem ma najwięcej stron, ale oprócz tego jest on w tej książce najczęściej przywoływany, bo w pełni sobie na to zasłużył.
– Panie profesorze, pisze Pan, że „wszyscy wolnomularze byli i są wolnomyślicielami”. Zauważa Pan, iż „w odbiorze społecznym mason oznacza przede wszystkim człowieka wolnego od przesądów, człowieka oświeconego, wroga obskurantyzmu, ciemnoty, wstecznictwa”. Adam Witold Wysocki podkreśla, że „słowo wolnomularz oznacza człowieka wolnego od wszelkich zniewoleń i dogmatów”. Te dwie myśli zdają się być sobie bardzo bliskie, co jednak oznacza to określenie? Jak należałoby rozumieć akcentowane tu tak mocno „bycie wolnym”?
– Zanim napisałem „Filozofię masonerii” byłem przez wiele dziesięcioleci działaczem wolnomyślicielskim i wyjaśniałem istotę „wolnej myśli” w setkach odczytów i publikacji. Ostatnio, 10 maja 1996 roku na Uniwersytecie w Lecce (streszczenie ukazało się w czasopiśmie „Res Humana” /R.VII, 1997, nr 2(27), s.3-4). Proszę nie wymagać, żebym streszczał to streszczenie. Dodam tylko, że masońskie hasło Wolności ma bogatszą treść niż hasło „wolności od przesądów”. Oznacza przede wszystkim obowiązek walki o wolność polityczną, obronę demokracji przed wszelkimi programami totalitarnymi.
– Powracając w tym miejscu raz jeszcze w sferę tematyki związanej z podejściem wolnomularza do kwestii religijnych pozwolę sobie nawiązać do stosunków między masonerią a Kościołem. Bronisław Trentowski pisał: „masonerii nie są potrzebni żadni wysłannicy niebios, nie potrzebuje ona żadnego ponadziemskiego objawienia, żadnych mistycznych sakramentów, żadnej spowiedzi i żadnego odpuszczania grzechów, mówiąc krótko żadnych środków uświęconych przez ślepą wiarę”. Leon XIII w „Liście do Episkopatu Italii” z dnia 8 grudnia 1892 roku podkreślał więc: „Przypomnijmy, że chrześcijaństwo i masoneria są sobie co do istoty przeciwstawne, tak iż przynależność do jednego jest równoznaczna z zerwaniem łączności z drugim”. Obecnie w wydanej 12 maja 1980 roku deklaracji Episkopatu Niemiec biskupi zaznaczali, że pomimo wielu różnic i przeciwieństw doktrynalnych „nie ma wrogiej, dzielącej Kościół i masonerię postawy, lecz otwartość na dialog prowadzony w atmosferze obiektywizmu i wzajemnej życzliwości. Kościół katolicki otwiera się ku współpracy w realizowaniu humanitarnych i charytatywnych zadań dla wspólnego dobra”. Równocześnie jednak wyjaśnienie to mówiło, że: „Kościół katolicki potwierdził istnienie fundamentalnych i niepokonywalnych przeciwności”. Być może są to deklaracje jednostronne lecz czy uważa Pan, że możliwe jest pogodzenie tych dwóch systemów bez odrzucenia przez katolicyzm tego, co jak mówił Bronisław Trentowski „uświęcone przez ślepą wiarę”. Wszak porzuciwszy to, co stanowi jego istotę, katolicyzm przestałby być katolicyzmem.
– Przynajmniej od 40 lat pisałem wielokrotnie o zróżnicowaniu chrześcijaństwa, a w jego obrębie także o zróżnicowaniu katolicyzmu. Z sympatią pisałem wielokrotnie o wielu myślicielach katolickich, będących zwolennikami pluralizmu, respektujących prawo partnerów dialogu do posiadania własnego zdania. Uważam więc za zupełnie możliwe pojawienie się takiej formacji katolickiej, która nie będzie toczyła walki z masonerią, ale traktować będzie masonów jak braci.
– Dziękuję, że zechciał Pan podzielić się z nami tymi uwagami na temat „Filozofii masonerii…” i myśli wolnomularskiej w ogólności.
Norbert Wójtowicz
Fragment książki: Sztuka Królewska. Historia i myśl wolnomularstwa na przestrzeni dziejów, red. Norbert Wójtowicz, Wrocław 1997, GAJT Wydawnictwo s.c., s. 98–106 [przedrukowane następnie w: Biblioteczka „Wolnomularza Polskiego”. T.19, Warszawa 1997, ss. 8].