Poniżej zamieszczamy piąty rozdział książki Filozofia Masonerii u progu Siódmego Tysiąclecia prof. Andrzeja Nowickiego.
Cesare Beccaria Bonesana, ur. 15.03.1738 w Mediolanie, zm. 28.11.1794, pochowany na cmentarzu Porta Comasina. Ojcem jego był markiz Giovanni Saverio Beccaria, natomiast dodanie drugiego nazwiska (Bonesana) było warunkiem dziedziczenia majątku po prababce. Od 8 do 16 roku życia uczył się w jezuickim Collegio Famesiano w Parmie, potem studiował na Uniwersytecie w Pawii uzyskując 13 .09.1758 doktorat prawa. W 1761 roku, mając 23 lata, zainteresował się filozofią i stał się na całe życie zwolennikiem Oświecenia. Największy wpływ wywarły na niego pisma takich autorów jak Montesquieu, Helvetius, Buffon, Diderot, Hume, d’Alembert, Condillac i Rousseau. W 1762 r. opublikował pierwszą pracę: Del disordine e de ’ rimedi delle monete nello Stato di Milano, a w1764 swoje główne dzieło: Dei delitti e delle pene. Książka ta – dekretem z dnia 3 lutego 1766 r. umieszczona została na papieskim indeksie ksiąg zakazanych. Przez dwa lata wykładał ekonomię polityczną; nazywano go „włoskim Smithem”.
29.04.1771 mianowany został radcą i wkrótce został wysokim urzędnikiem państwowym w służbie cesarskiej, stając w 1786 na czele III Departamentu (rolnictwo, przemysł, handel), a w 1789 na czele II Departamentu (prawo, policja).
Był masonem, należał do loży „De la Concorde”.
.
Dzieło Dei delitti e delle pene (O przestępstwach i karach) pisał Beccaria od marca 1763 do stycznia 1764 r. Oddane do druku w kwietniu, ukazało się już 16 lipca 1764 w Livorno.
W wieku XVIII miało ono jeszcze 30 wydań, w XIX – 45 a do roku 1981 ukazało się dalsze 40 wydań. Tak więc wydanie narodowe (Edizione naziotiale delle opere di Cesare Beccaria), rozpoczęte w 1984 r. jest 117 wydaniem tego dzieła w języku włoskim. Było ono także wydane w 15 innych językach. Zarejestrowano 22 wydania w języku francuskim, 16 w angielskim, 14 w niemieckim, 9 w hiszpańskim, 6 w rosyjskim, 5 w portugalskim, 3 w węgierskim, 2 w polskim, 2 w greckim, 2 w serbochorwackim i po jednym w czeskim, duńskim, holenderskim, szwedzkim i tureckim.
Na język polski – z wydania francuskiego – przełożył je Teodor Waga (O przestępstwach i karach, Brzeg 1772).
Nasze omówienie tego dzieła oparte jest na krytycznym wydaniu oryginału włoskiego (Milano 1984).
Ogromne powodzenie dzieła Beccarii wynika stąd, że było ono manifestem oświeceniowego humanitaryzmu. „Nie ma wolności tam, gdzie prawo przestaje widzieć w człowieku osobę i traktuje go jak rzecz” (s. 72-73), pisze Beccaria, zmierzając przy rozpatrywaniu każdego problemu zawsze do humanitaryzacji istniejącego prawa.
Jego dzieło nie powstało w próżni. Źródłem inspiracji byli dla niego czołowi przedstawiciele francuskiego oświecenia i całe dzieło pełne jest reminiscencji z dzieł Monteskiusza, Helwecjusza i Rousseau. Beccaria nie rościł sobie zresztą pretensji do oryginalności. Zależało mu nie na tym, żeby chwalono go jako autora, ale na tym, żeby prawo stało się w praktyce bardziej humanitarne. Wystarczyło mu, że jako pierwszy we Włoszech” przedstawił w sposób przekonywający to, o czym pisano i co już wprowadzono do praktyki w innych krajach (s. 54).
Celem praw było dla Beccarii „możliwie największe szczęście możliwie największej ilości ludzi” (s. 23). Wydawcy informują, że formuła ta pochodzi od angielskiego filozofa, Francisa Hutchesona (1694-1746), który w swym dziele Aft Inąuiry into the Original otfourldeas of Beauty and Virtue użył wyrażenia „ the greatest happiness for the greatest number”. Beccaria wziął ją od Helwecjusza, a spopularyzował ją angielski filozof i ekonomista Jeremy Bentham (1748-1832). Przed Beccarią posługiwał się tą formułą jego przyjaciel, Pietro Verri.
Beccaria twierdzi, za Monteskiuszem, że kary należy stosować tylko w przypadku absolutnej konieczności; wszelkie inne kary są przejawem tyranii (s. 29). Powinny istnieć odpowiednie proporcje między przestępstwami a karami (s. 40), a miarą wielkości przestępstwa powinna być wielkość szkody wyrządzonej społeczeństwu (s. 44, 46).
Należy krytycznie odnosić się do zeznań świadków przytaczających słowa wypowiedziane przez oskarżonego. Nawet jeśli słowa te przytoczyli wiernie, to przecież treść wypowiedzi nie sprowadza się do wypowiedzianych słów; ich sens jest wyznaczony przez kontekst, dookreślony przez intonację i gesty a przede wszystkim należy brać pod uwagę, że te same słowa mają dla różnych ludzi różne znaczenie (s. 57). Państwo, które ma dobrą konstytucję i silny, oświecony rząd, nie powinno korzystać z usług agentów i donosicieli, ponieważ praktyka taka zatruwa stosunki między ludźmi, rodząc wzajemną nieufność i podejrzliwość (s. 60).
Przede wszystkim należy całkowicie zrezygnować ze stosowania tortur (s. 67). Zwłaszcza dlatego, że póki kogoś nie skazano prawomocnym wyrokiem, obowiązuje domniemanie niewinności oskarżonego; w tej sytuacji zadawane mu tortury są faktycznie wymierzeniem okrutnej kary człowiekowi, który może okazać się niewinny. A jeśli istnieją niezbite dowody przestępstwa, to wymuszane torturami przyznanie się do winy nie jest potrzebne. To, co człowiek zezna w czasie tortur, nie posiada żadnej mocy dowodowej, a późniejsze potwierdzenie zeznań przed sądem też nic nie jest warte, ponieważ oskarżony może obawiać się, że po odwołaniu zeznań wezmą go ponownie na tortury (s. 67). Jeśli ktoś w czasie tortur przyznaje się do winy, nie oznacza to wcale, że jest rzeczywiście winny, ale tylko to, że nie może już dłużej znieść fizycznego bólu i gotów jest powiedzieć oprawcom wszystko, co chcą usłyszeć, byle tylko przerwali tortury (s. 65).
Nakładanie kar pieniężnych przekształca sędziego w agenta skarbu państwa i budzi podejrzenie, że nie chodzi mu o sprawiedliwą karę, ale o zasilenie kasy państwowej (s. 68).
Szczególnie odrażające jest sądzenie ludzi za ich przekonania, dokonywanie gwałtu na ich sumieniach, zmuszanie do ukrywania tego, co rzeczywiście myślą (s. 118). Wiele szkody wyrządzają państwu fanatyczne kazania, które podburzają tłum i burzą spokój publiczny (s. 53). Rzecz jasna, że te fragmenty książki od razu zostały zauważone przez fanatyków katolickich i spowodowały oskarżenie Beccarii o to, że krytykuje działalność Trybunału Świętej Inkwizycji, a więc jest wrogiem Kościoła i religii (s. 86).
Główna myśl książki jest taka, że od wymierzenia przestępcom surowych kar lepsza jest działalność zapobiegająca popełnianiu przestępstw.
Przyczyny, z których rodzi się większość przestępstw są trzy: po pierwsze, podział społeczeństwa na bogatych i biednych; nędzarze nie mają szacunku dla praw, ponieważ podejrzewają, że prawa zostały ustanowione przez bogaczy dla obrony ich interesów (s.75, 92); po drugie, brak wolności, nadmierne mnożenie rozmaitych zakazów, które zatruwają ludziom życie i zmuszają do wchodzenia w konflikt z prawem (s. 121); po trzecie, ciemnota, która sprawia, że ludzie nie potrafią kierować własnym postępowaniem. „Chcecie zapobiegać przestępstwom? – pyta Beccaria. Sprawcie, żeby wolności towarzyszyło oświecenie” (s. 122). Najcenniejszym skarbem społeczeństwa są ludzie oświeceni, którzy kochają prawdę dla niej samej (s. 125).
Następny rozdział: