Poniżej zamieszczamy trzydziesty piąty rozdział książki Filozofia Masonerii u progu Siódmego Tysiąclecia prof. Andrzeja Nowickiego
Aleksander Ludwik Janowski, ur. 2.10.1866 w Warszawie, zm. 14.10.1944 w Komorowie koło Warszawy, krajoznawca, podróżnik, pedagog. Jego ojciec, Jan, właściciel niewielkiego majątku, brał udział w powstaniu styczniowym. Po klęsce powstania władze carskie skonfiskowały jego majątek. Przez kilka lat ukrywał się przed władzami. Zmarł na kilka miesięcy przed urodzeniem syna. Aleksander ukończył 6-letnią Szkołę Techniczną Drogi Żelaznej w Warszawie i ok. 1885 r. został urzędnikiem Wydziału Mechanicznego Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w Sosnowcu. Wykorzystując przysługujący mu bezpłatny bilet kolejowy realizował największą pasję swego życia: zwiedzanie kraju, a po powrocie z wycieczek wygłaszał liczne odczyty z przeźroczami i opracowywał przewodniki krajoznawcze. Od 1902 r. organizował dla młodzieży wycieczki krajoznawcze, głosząc hasło: „przez poznanie kraju do jego ukochania”. Zwiedzał także inne kraje, m.in. Szwajcarię, Włochy, Francję, Hiszpanię. W 1905 r. wystąpił z inicjatywą utworzenia Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, a po jego legalizacji pełnił funkcję sekretarza Zarządu (1906-1909), następnie wiceprezesa (1910-1922) i prezesa Rady Głównej (1922-1929). W 1929 r. Zjazd PTK przy znał mu tytuł dożywotniego honorowego prezesa. Z jego inicjatywy powstało także czasopismo ..Ziemia”, którego był współredaktorem przez wiele lat. Ok. 1910 r. rozpoczął pracę pedagogiczną wykładając w kilku szkołach warszawskich krajoznawstwo. W latach 1913-1914 odbył podróż dookoła świata, przez Stany Zjednoczone, gdzie wygłosił ok. 70 odczytów, następnie Hawaje, Japonię i Syberię. Po odzyskaniu niepodległości został urzędnikiem państwowym kierując w latach 1918-1928 najpierw referatem a potem wydziałem oświaty pozaszkolnej. Był jednym z założycieli Państwowej Rady Ochrony Przyrody i członkiem zarządu Towarzystwa Opieki Kulturalnej nad Polakami za granicą. Wyjeżdżał z odczytami do Ameryki Południowej i Afryki Północnej. Wiadomo, że należał do masonerii, będąc członkiem loży podlegającej Wielkiej Loży Narodowej Polski. Opublikował mnóstwo prac krajoznawczych m.in. Wycieczki po kraju (Warszawa 1902-1907,4 tomiki), Poznaj swój kraj (Warszawa 1913), Pogadanki krajoznawcze (Kraków 1916), Nasza ojczyzna (Warszawa 1919), Wycieczki krajoznawcze (Warszawa 1923), wiele prac o Warszawie a także liczne powieści dla młodzieży, m.in. Marysia w Japonii (Warszawa 1923) i Jędrek Mędrek w Honolulu (Warszawa 1928). Por. hasła poświęcone Janowskiemu w Polskim Słowniku Biograficznym i w Masonerii polskiej XX wieku Ludwika Hassa.
W rozważaniach o człowieku można wyodrębnić dwa przeciwstawne obozy: jeden oddziela osobę od świata rzeczy, uważając, że istotne są tylko elementy duchowe, niematerialne, pozaprzestrzenne, drugi ujmuje człowieka w ścisłym związku z przyrodą, ze środowiskiem z określonymi miejscami na ziemi, ze światem rzeczy. Myśliciele masońscy należą przeważnie do tego drugiego obozu, ponieważ celem działalności masońskiej nie jest wejście do Królestwa Niebieskiego ale doskonalenie rzeczywistości ziemskiej.
To, co Janowski nazywał „krajoznawstwem”, dziś nazywane jest „nauką o środowisku”, ale zakres zainteresowań poznawczych obejmuje te same trzy składniki: przyrodnicze, społeczne i kulturalne. Pisząc o „kraju” Janowski miał na myśli zawsze: ukształtowanie terenu, ziemię, bogactwa naturalne, florę i faunę, następnie ludzi zamieszkujących to środowisko i wreszcie wytwory ludzkiej pracy, domy, fabryki, szkoły, biblioteki, muzea, dzieła Nauki, Techniki i Sztuk Pięknych.
„W ostatnich czasach – pisał Janowski w 1913 r. – powstała nowa nauka, która się nazywa krajoznawstwo. Sama ta nazwa tłumaczy o co tu chodzi: krajoznawca to ten, który zna kraj, a że swój kraj powinien znać każdy, więc każdy Polak musi być polskim krajoznawcą” (Poznaj swój kraj, Warszawa 1913, s. 9), to znaczy „o każdej okolicy kraju dowiadywać się co tylko się da. Więc najpierw powinno się dowiedzieć, czy to są góry, czy doliny, jaki tam jest klimat, czy suchy, czy wilgotny, ciepły, czy zimny. Czy są jakie bogactwa w ziemi, aby je można było kopać (…) czy są w tej okolicy rzeki i jakie, czy są jeziora (…) moczary, bagna, trzęsawiska (…) czy są w owej okolicy lasy, jakie, jakie rosną rośliny dzikie, a jakie można by zaprowadzić uprawne (…) czy i jakie są tam zwierzęta (…)”. Następnie „trzeba się dowiedzieć, jak wyglądają mieszkańcy tej okolicy, jakiego są charakteru, jak żyją, pracują Jakie są ich chaty, ubiory i zwyczaje, jakie wsie i jakie miasta są tam pobudowane. Następnie trzeba wiedzieć jaka była przeszłość tej okolicy, co tam porabiają teraz ludzie i jak przypuszczalnie będzie ich przyszłość” (tamże, s. 16-17).
Uprawiając krajoznawstwo jesteśmy daleko od antropologii personalistycznej, która między światem osób, a światem rzeczy widzi przepaść. Jesteśmy daleko od teologicznej pogardy dla ziemi, która nas „karmi i odziewa”. „Ziemia jest dla nas jak matka najtkliwsza” – pisze Janowski (tamże, s. 13), podkreślając związek ludzi z ziemią także przypomnieniem, że zwłoki naszych „dziadów, pradziadów i prababek, którzy kiedyś, sto, dwieście, pięćset, tysiąc lat temu żyli i pracowali na naszej ziemi” rozsypały się w proch i jeśli dziś biorę do ręki garść ziemi z pola, mogą być w niej prochy naszych przodków (tamże, s. 11).
„Wiatr rozwiewa stare mogiły; próchnieją kości, z ziemią się mieszają w jedną szarą żyzną glebę, co wykarmia rośliny, dając im życie i pożywienie” (s. 11). Jesteśmy częścią tego środowiska, więc powinniśmy je dobrze znać i dbać o nie.
Warto zwrócić uwagę na to, że według Janowskiego krajoznawstwo polega nie tylko na wiedzy o teraźniejszości i przeszłości kraju. Istotną jego częścią jest myśl o przyszłości, o tym, jak doskonalić środowisko, w którym żyjemy, i jak przekazać je w dobrym stanie następnym pokoleniom. Współczesna ekologia miała w Janowskim swojego pioniera. Był przecież współzałożycielem Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
Propagując wycieczki krajoznawcze jako główną metodę poznawania kraju i nawiązywania kontaktów intelektualnych i emocjonalnych z jego regionami, Janowski wskazuje także inne metody poznawania świata. „Jeżeli wybrać się w drogę jest trudno i koszt, to przecież są inne sposoby poznania swej ziemi, a mianowicie książki. Nie koniecznie trzeba samemu być w Rzymie, czy w Japonii, żeby coś o tych miejscach wiedzieć. Dobrze jest przeczytać i książkę, w której o Rzymie piszą, to prawie jakby człowiek tam był. Jeżeli nie możecie wyruszyć w drogę, to weźcie do ręki książkę o ziemiach polskich” (s. 9). Warto wiedzieć, że jest „dużo pocztówek z widokami kraju”, warto je zbierać, aby mieć przed oczami „piękność naszej ziemi”, a także po to, aby je wysłać komu, kto jest daleko i tęskni do tych miejsc, które musiał opuścić (s. 10).
W przedmowie do swoich Pogadanek krajoznawczych, pisanych w 1920 r., Janowski wyjaśnia, że „mają one na celu obudzenie i rozwinięcie w sercu i umyśle dziecka uczuć miłości do Ziemi Rodzinnej (…) Należy tylko umiejętnie trącić strunę, a zadźwięczy ona głębią wrodzonej miłości Ojczyzny” (wyd. 3, Warszawa 1921, s. 4). Zauważmy, że słowa te pisał człowiek, który przeszło 50 lat swego życia przeżył w niewoli, w Polsce podzielonej między trzy mocarstwa zaborcze; był synem powstańca.
W tej sytuacji podporządkowanie krajoznawstwa zadaniu rozbudzania i umacniania patriotyzmu, miłości do Polski, która dopiero co odzyskała niepodległość, było zrozumiałe. Ale nawet w tej sytuacji potrafił Janowski wznieść się na wyższy poziom i podporządkować własny patriotyzm idei braterstwa narodów. Przypomina więc, że na ziemiach polskich mieszkają nie tylko Polacy, ale także koloniści niemieccy, Żydzi, Rusini, Litwini, Ormianie, Tatarzy, Rosjanie „wygnani z Rosji, a przyjęci gościnnie przez Polskę, bo Ojczyzna nasza zawsze miała serce otwarte na niedolę ludzką i chętnie otwierała gościnne swe wrota dla wszystkich nieszczęśliwych i cierpiących wygnańców” (s. 79). „A na sztandarach swoich pisał nasz naród hasło:
Za naszą i waszą wolność.
Bo Polak kochał wolność, ale kochał ją nie tylko dla siebie (…) przeciwnie, pragnął, aby wszyscy ludzie byli wolni i niósł te słowa wolności między puszcz litewskich przepastne krainy i na dzikie pola ukrainne (…) Myśmy nad Niemen i Dźwinę, nad Dniepr i Dniestr nieśli oświaty kaganiec i myśl wolną, z nad brzegów Śródziemnego Morza do nas docierającą” (s. 147).
Również w swoich powieściach dla dzieci Janowski starał się kształtować postawę życzliwego zainteresowania odmiennością kultur i propagował ideę zgodnego współżycia narodów.
Jedną z najważniejszych myśli Janowskiego w jego rozważaniach o człowieku było przekonanie, że człowieczeństwo nie polega na jednakowości ludzi, ale na bogactwie zróżnicowań. Braterskie stosunki między ludźmi i między narodami nie powinny opierać się na abstrahowaniu od różnic indywidualnych i na redukowaniu bogactwa istoty ludzkiej do abstrakcyjnej idei człowieka, ale właśnie przeciwnie – na życzliwym zainteresowaniu odmiennością i na wspólnej trosce o to, aby istniejące odrębności rozwijały się i wzbogacały kulturę światową.
„Między ludźmi – pisał Janowski – dużo jest rozmaitych odmian. A jeżeli mówią, że nie ma dwóch jednakowych listków na drzewie, to tym bardziej nie ma dwóch zupełnie podobnych do siebie ludzi” (s. 79).
Zwiedzać i wspaniale opisywać zwiedzane kraje potrafił mason August Moszyński. Myśl, że różnorodność jest wartością kulturalną i należy ją kochać, rozwijał mason Bronisław Trentowski. Pasję krajoznawczą przejął od Janowskiego mason Stefan Bernard Drzewieski. Wspólne elementy ich postawy wobec świata skłaniają do szukania pewnych wspólnych cech polskiego wkładu do filozofii masonerii.
Kolejny rozdział: