Świątynia Ludzkości w cyberprzestrzeni

.

internet_maconnique
W Internecie, cyberprzestrzeni, która jak nic innego wcześniej ma olbrzymi potencjał zbliżania ludzi w zasadzie całego globu, masoni powinni dostrzec olbrzymi potencjał, dopust technologiczny idealnie skrojony dla naszych celów. Tymczasem zdarza się, że niektórzy widzą w nim więcej szkód niż pożytku. Ostatnio jeden z czcigodnych, bardzo zasłużony dla polskiej masonerii, dzielił się ze mną tymi obawami. Według Czcigodnego chodzi głównie o to, że internet wnosi chaos i ogromną dawkę dezinformacji. Niektórzy bracia i siostry, idąc na łatwiznę w przygotowywaniu desek lożowych, ściągają informacje, które mijają się z prawdą lub np. właściwe są dla masonerii amerykańskiej, lecz niekoniecznie u nas. Ogromnie duża jest też ilość zupełnie niedorzecznych stron o masonerii, które dzięki internetowi skuteczniej deformują nasz obraz.

Te negatywy nie są jednak wadami internetu, lecz ludzi, którzy z niego korzystają. Nóż także można wykorzystać albo do zabijania, albo do przygotowywania potraw. Jeśli masoni docenią internet i nauczą się wykorzystywać jego potencjał, będzie on niewątpliwie niezwykle wzmacniał budowę Świątyni Ludzkości, nasze prace czynił skuteczniejszymi i ciekawszymi.

Jak napisałem, internet nade wszystko jak nic dotąd umożliwia nam propagowanie naszych idei i wartości, budowanie prawdziwego obrazu organizacji wolnomularskich. W sferze bardziej praktycznej, niezwykle ułatwia on także kontakt i nawiązywanie znajomości między wolnomularzami z różnych krajów i kontynentów, ułatwia kontakty między lożami i obediencjami. No i wreszcie, może być bardzo dobrym środkiem edukacji masońskiej braci i sióstr.

Istotne dla nas szczególnie jest to, że internet jest dużo bardziej niezbędny w sytuacji, kiedy struktury masońskie w kraju nie są zbyt rozbudowane: lepiej wówczas zbliżać i komunikować braci i siostry rozsianych jak rodzynki w cieście.

Warunek jest jeden: należy nauczyć się to wykorzystywać. Internet sam z siebie nie będzie niósł tych dobrodziejstw, jeśli loże nie opracują w tym zakresie odpowiednich projektów, jakiejś “polityki internetowej”. Każda loża, która myśli o swoim rozwoju powinna posiadać swoją stronę internetową (względnie zaistnieć w serwisie wolnomularskim).

Jeśli masoni nie uwzględnią należycie w swym rozwoju internetu, to pozostanie tylko narzekać na jego szkodliwy wpływ, bowiem głos oszołomów i wrogów masonerii słyszany będzie donośniej, bo bracia i siostry korzystać będą z informacji w sposób przypadkowy i nieudolny.

Nasz serwis internetowy – Wirtualny Wschód Wolnomularski – jest odpowiedzią na te wszystkie wyzwania i bolączki, i jestem przekonany, że spełni on swą rolę znakomicie. Przy pomocy braci i sióstr z polski i ze świata stworzymy medium, które będzie punktem odniesienia, jeśli chodzi o rzetelną informację o masonerii i cenne źródło wiedzy dla samych wolnomularzy. Musimy zrozumieć, że kiedy będziemy słabo obecni w internecie różne “prawdy” na nasz temat różnym ludziom można wcisnąć. Jeśli nasz serwis będzie znaczący i widoczny, owe “prawdy” będą już przyjmowane tylko przez margines, który jest nieuleczalnie chory na punkcie spiskowej wizji świata i poszukiwania prostych wyjaśnień skomplikowanej rzeczywistości.

Bardzo ważne dla wszystkich masonów w Polsce – zwłaszcza wobec coraz gęstszego klimatu, w którym do głosu dochodzą środowiska wrogie wolności, równości i braterstwu – jest to, że dobra informacja o masonerii bardzo utrudnia urządzanie “polowania na czarownice” i nękanie wolnomularstwa. Jest to w interesie całej Sztuki Królewskiej w Polsce.

Warto też podkreślić, że ważną misją Wirtualnego Wschodu jest zbliżanie masonów różnych obediencji i nurtów. To miejsce na Wschodzie wirtualnym jest przeznaczone i otwarte zarówno dla Wielkiego Wschodu, Droit Humain, jak i Wielkiej Loży czy Prometei. Od Was jednak zależy, jak wykorzystacie tę szansę, jaką Wam dajemy.

Na pocieszenie można dodać, że to niezrozumienie dla potencjału internetu nie jest bynajmniej wadą tylko polskiej masonerii. Jest to problem w większości krajów, gdzie masoneria jest obecna. Braciom i siostrom przyzwyczajonym do pewnych form pracy, komunikacji, zdobywania wiedzy, trudno naraz dostrzec to, co oferuje internet, a tym bardziej przestawić się na nowy sposób myślenia o rozwoju i funkcjonowaniu masonerii i loży.

W związku z tym, ukazał się niedawno ciekawy artykuł amerykańskiego brata, Tima Bryce z Florydy, niezwykle zasłużonego dla rozwoju wirtualnej obecności amerykańskiej masonerii. Chodzi o tekst “Freemasonry and the Internet”, który został opublikowany w serwisie “Freemason Information”. Chciałbym przytoczyć dwa bardzo sugestywne fragmenty eseju:

“Whereas Freemasonry is an ancient order, the Internet is still considered a relative newcomer. Fortunately, the two should be seen as compatible with a great deal of synergism arising between the two; e.g., increased membership, reduced costs from streamlined administrative processing, improved public relations, etc.”

“Basically, what I have learned is this, if that there was ever a vehicle devised for supporting Freemasonry, it is the Internet. The Internet fits Freemasonry like a glove and begs the issue of the universality of the Brotherhood. Regrettably, as a relative newcomer, it is still not considered a vital and integral part of Masonic operations. This is due to simple ignorance of its capabilities. Understand this; the Internet is primarily a vehicle for our younger Brothers as well as those considering joining this great institution. It is our future”.

ImageNiedawno ukazała się także książka na ten właśnie temat: L’Internet est-il maçonnique ? autorstwa Jiri Pragmana prowadzącego Blog Maçonnique www.hiram.be, bezsprzecznie jeden z najwartościowszych serwisów masońskich. Serwis Frederic-desmons.org zamieścił na w związku z tym wywiad z autorem.

Mówi się czasami o tym, że masoni mają w internecie “tysiące stron”. Faktycznie, jak się w Google wpisze hasła związane z masonerią to wyskakują te “tysiące”, ale przecież za tym nie idzie jakość. Dobrych stron wolnomularskich czy o wolnomularstwie jest niewiele, bardzo dobre, nawet w skali międzynarodowej, można zliczyć na palcach rąk. Stąd też nietrudno było Wirtualnemu Wschodowi zapracować na opinię na jednym z for internetowych o wolnomularstwie:

“Zauważyli Państwo jak bardzo zmienił się portal Wolnomularstwo.pl? Ja dopiero dziś i przecieram oczy ze zdumienia… Chyba wzięto sobie do serca sprawę pi aru, bo ja wiem, nawet WWF ma chyba już skromniejszy portal… Powiem tylko, że jestem zachwycony i ruszam do lektury…”

Jest to wciąż ocena nieco przesadzona, lecz faktem jest, że nasz serwis cały czas się dynamicznie rozwija, zdobywa czytelników, także spoza masonerii, i sukcesywnie rozwiewa mroki, jakie nad nami wciąż wiszą – także w internecie.

Ruch tak chlubny i potrzebny (zwłaszcza w dzisiejszej Polsce!) jak nasz, nie może sobie pozwolić na złą prasę i zły wizerunek tworzony przez (nasze) zaniechanie.

Rozumiem, że fantazje specjalizującego się w political fiction “Naszego Dziennika” czy ludzi pokroju Stanisława Krajskiego mogą zabawnie łechtać naszą próżność, lecz budowanie dobrego, zdemitologizowanego wizerunku masonerii może wyjść nam tylko na zdrowie…

Autor: Kamil Racewicz
05.02.2006.