Sekrety masonów: Masoneria stopni wyższych

Różokrzyżowcy i Wolnomularze

Tadeusz Cegielski “Sekrety masonów. Pierwszy stopień wtajemniczenia”

100 masonów
Poniżej zamieszczamy szósty rozdział książki prof. Tadeusza Cegielskiego “Sekrety masonów. Pierwszy stopień wtajemniczenia”
Książka na licencji Uznanie autorstwa – Użycie niekomercyjne – Na tych samych warunkach 3.0 Polska

O ile ogólna sytuacja sztuki królewskiej we Francji, sytuacja, w której zrodziły się nowe interpretacje idei wolnomularstwa, rysuje się dość wyraźnie, o tyle same początki masonerii szkockiej, czyli lóż stopni wyższych, są równie trudne do uchwycenia, jak początki lóż spekulatywnych. Nowe stopnie pojawiły się we Francji około 1740 r. — w sposób całkowicie spontaniczny. Drukowane ówcześnie pro- i antymasońskie dziełka odnotowują np. system „masona doskonałego” zawierający „sześć lub siedem stopni szkockich” (Parfait Maçon ou les véritables Mystères des Quatre Grades z 1744 r.) oraz stopnie „architekta i mistrza szkockiego” (Relation Apologique et Histoire de la Société des Francs-Maçons z 1738 r.).

Stopnie wyższe powstały równocześnie na terenie Wielkiej Brytanii, co jednak znamienne, nie pojawiły się w związkach przyporządkowanych Wielkiej Loży Anglii. Około 1744 r. wchodzi w życie ryt Royal Arch [Królewskie Sklepienie] oparty na legendzie o odnalezieniu przez rekonstruktorów świątyni Salomona tablic ze świętymi tekstami. Jest wysoce prawdopodobne, że i ten stopień — jak wszystkie stopnie wyższe — narodził się we Francji. Legenda wykazuje znaczne podobieństwo do opisu zawartego w Discoursie i zawiera wiele motywów wspólnych z nieco późniejszym francuskim stopniem kawalera różanego krzyża. Upowszechnienie się rytu Royal Arch wśród lóż nie podlegających Londynowi jest zrozumiałe, jeśli zważymy, że właśnie irlandzkie i szkockie loże, grupujące zwolenników Jakuba II Stuarta, kultywowały bardziej ezoteryczną wersję sztuki królewskiej.

Wejrzenie w najstarsze rytuały stopni wyższych (m.in. opublikowany w 1746 r. przez księdza Larudana rytuał kandydata mistrza szkockiego) ukazuje, iż w ciągu kilku lat znacznie wzbogacony został filozoficzno-etyczny program wolnomularstwa. Systemy stopni wyższych posiadają wzniosły chrześcijański charakter, równocześnie precyzyjniej określają ogólne cele związku. Tak jak w masonerii angielskiej cel związku symbolizuje świątynia Salomona, tak na gruncie francuskich stopni wyższych zasada przyjaźni i tolerancji kultywowana w lożach angielskich ukonkretnia się w haśle: prawda, wolność, równość (franc. Vérité, Liberté, Egalité), względnie wolność, równość, sprawiedliwość (franc. Liberté, Egalité, Justice). Porównanie tych zasad ze słynnymi Liberté, Egalité, Fraternité doby rewolucji francuskiej byłoby przecież znacznym uproszczeniem, jeśli nawet nie intelektualnym nadużyciem. Rewolucyjne hasła wolności, równości i braterstwa bezpośrednio odnosiły się do sfery polityczno-społecznej, podczas gdy zasady wypracowane ok. 1740 r. przez francuską masonerię miały kontekst ściśle etyczny i rozpatrywane być mogą tylko i wyłącznie na gruncie enigmatycznego systemu wartości sztuki królewskiej. Musiało minąć jeszcze wiele dziesięcioleci zanim ów sentymentalny humanizm, nie posiadający skutecznych sankcji kulturowych i społecznych, stał się zasadą ściśle polityczną, sformułowaną przez potężny ruch francuskiego stanu trzeciego.

Jeśli etyczne postulaty wolnomularstwa stopni wyższych posiadały pewien kontekst społeczny, to związek taki miał charakter pośredni i w żadnym wypadku nie dotyczył kwestii emancypacji stanu trzeciego. Przeciwnie, społeczny wydźwięk upowszechnionej po 1740 r. legendy o rycerskim pochodzeniu związku jest wybitnie arystokratyczny i zachowawczy. Społecznie konserwatywny stał się nie tylko duch stopni rycerskich, ale i litera opracowywanych dla tych stopni statutów. Po raz pierwszy w dziejach wolnomularstwa formalnie złamana została zasada doskonałości i zasługi, jako jedynego kryterium przyjęcia i awansu w hierarchii związkowej. W statutach stopni rycerskich pojawił się bowiem przepis zastrzegający wyłączność szlachty rodowej przy obejmowaniu najwyższych godności w zakonie wolnomularskim. Z tego właśnie powodu, jak i ze względu na wybitnie religijny charakter rycerskich stopni wyższych, są one po macoszemu traktowane przez tych historyków, którzy uważają sztukę królewską tylko i wyłącznie za szkołę wolności i równości.

Mylny byłby przy tym pogląd, iż arystokratyczne par excellence wyższe rycerskie stopnie wolnomularstwa okazały się ślepym zaułkiem w jego dotychczasowej historii. Jeśli nawet tak może to wyglądać z dwudziestowiecznej perspektywy, to inaczej przedstawia się w swym historycznym kontekście. Wprowadzenie rytów rycerskich, z wszystkimi ich społecznymi ograniczeniami, przyczyniło się walnie do spopularyzowania sztuki królewskiej w całej Europie. Zadziałał tu identyczny mechanizm natury psychologiczno-społecznej, jak w przypadku masonerii francuskiej. Potrzeba egzotyzmu, pogoń arystokratycznej elity za nowością i niezwykłością z jednej, zaś snobizm mieszczaństwa z drugiej strony, okazały się źródłem sukcesu. Rytuały stopni rycerskich silnie eksponowały elementy średniowiecznej kultury feudalnej. Wprowadzały barwne, bogate stroje rytualne — reminiscencje kostiumów epoki średniowiecza. Legendy stanowiące podstawę tych rytuałów odwoływały się do rycerskich i chrześcijańskich cnót uczestników wypraw krzyżowych. Znajdująca się u szczytu swej ekonomicznej i politycznej potęgi francuska, niemiecka, włoska czy polska szlachta z nostalgią przyglądała się tu swojej pełnej chwały przeszłości. Rycerska legenda nie tylko więc wypełniała zapotrzebowanie na godziwą rozrywkę, ale i dostarczała ideologicznej legitymacji dla panującej w kontynentalnej Europie klasy społecznej.

Pseudorycerski ceremonial, fantastyczna tytulatura w rodzaju kawalera wschodu, kawalera szkockiego, księcia wschodu i zachodu, także herby i zakonne imiona przyciągały równocześnie do związku spragnione społecznego awansu mieszczaństwo. Choć systemy stopni rycerskich formalnie zamykały przed nim drzwi do najwyższych godności, to przecież faktycznie czyniły niejakie ustępstwa od tej zasady. Najwybitniejsi przedstawiciele burżuazji osiągali wysokie stopnie zakonne — na tej samej zasadzie, dzięki której piastowali najwyższe urzędy w późnofeudalnym państwie. Wiele zależało nie tylko od osobistych walorów nowych rycerzy-zakonników, lecz także od społecznej geografii kraju, w którym system działał. We Francji, gdzie pozycja burżuazji była o wiele silniejsza niż w Niemczech czy w Polsce, także w Szwajcarii, istniały terytorialne związki stopni rycerskich, w których przewagę mieli bogaci reprezentanci stanu trzeciego. Tak było np. w kupieckim Lyonie, mieście, gdzie działał jeden z najwybitniejszych promotorów europejskiego wolnomularstwa stopni wyższych Jean-Baptiste Willermoz (1730-1824). Zagorzały zwolennik filozofii hermetycznej, cały swój zdobyty na handlu majątek oraz wielki talent organizacyjny poświęcił sztuce królewskiej. Jako wolnomularz był przyjacielem i doradcą panujących książąt; jego wiedza i pieniądze wywierały wpływ na główne obediencje drugiej połowy XVIII w. Czyż można się więc dziwić, że ów przedstawiciel stanu trzeciego osiągnął najwyższe godności w zastrzeżonym dla rodowej szlachty zakonie?

Elitarny charakter masonerii stopni wyższych, a zwłaszcza stopni rycerskich, łączył się ściśle z jej religijnym duchem. Naiwna, pseudouczona koncepcja religii naturalnej, przyjęta ongiś przez wolnomularzy londyńskich, ustąpiła teraz miejsca pogłębionej intelektualnie wizji transcendentnego chrześcijaństwa. Dążenie do stworzenia możliwie uniwersalnej płaszczyzny religijnej, na której doszłoby do pogodzenia głównych kierunków chrześcijaństwa, spowodowało zaniechanie poszukiwań wspólnych historycznych korzeni — na rzecz nowej, bardziej subtelnej analizy doktryny chrześcijańskiej. Metody dla tej reinterpretacji dostarczyły nowożytne nauki tajemne, do których sztuka królewska powróciła po krótkim, lecz brzemiennym w skutki epizodzie londyńskiej Wielkiej Loży.

Organizacyjnym wehikułem, zarazem atrakcyjnym kostiumem dla tego nurtu, były zainspirowane przez Ramsaya stopnie rycerskie. Legenda o zakonnym pochodzeniu związku pobudziła powstanie analogicznych fikcji historycznych, zwłaszcza w wersji o templariuszach. Ta ostatnia stała się fundamentem Ścisłej Obserwy [Stricte Observance Templière, 1751-1779], obediencji wpływowej w Niemczech, Francji, Włoszech, także w Polsce i w Skandynawii. Zredagowane przez barona Carla Gotthelfa von Hunda und Altengrotkaua (1722-1776) rytuały i statuty SOT nie zawierały jeszcze bezpośrednich aluzji do religijnej ezoteryki. Twórca związku stawiał masonerii cel wzniosły, ale i konkretny: restytucję zlikwidowanego za panowania Filipa Pięknego (1285-1314) zakonu rycerzy świątyni (ubogich rycerzy Chrystusa). Tradycję ezoterycznego chrześcijaństwa wprowadził do SOT religioznawca, ekspastor Johann August Starek (1741-1816). Nastąpiło to w 1772 r., w okresie kryzysu obediencji Hunda, m.in. w związku z pojawieniem się konkurencyjnego rytu Johanna Wilhelma Kellnera von Zinnendorfa (1753-1782), również bazującego na legendzie templariuszy. Koncepcja Stracka sprowadzała się do twierdzenia, iż twórczynią sztuki królewskiej była — całkowicie apokryficzna — kapłańska gałąź templariuszy. Miała ona wywodzić się od kapituły kanoników świątyni, którzy po kasacji templariuszy stali się jedynymi spadkobiercami ezoterycznej wiedzy religijnej. Wtajemniczyć w nią mieli grupę zakonników syryjscy eremici z chrześcijańskiej sekty esseńczyków. Legenda, ryt i katechizmy opracowane przez Starcka sugerowały, iż nowożytna masoneria jest parawanem, za którym skrył się zakon templariuszy. Wprowadzały zarazem podział na wolnomularstwo wyższe, depozytariusza najwyższych tajemnic religijnych i masonerię niższą, która — na podobieństwo kościołów — ofiarowywała swym adeptom jedynie wybrane, uproszczone i łatwe do przyswojenia fragmenty prawdziwego kultu.

Całkowite utożsamienie wolnomularstwa z prawdziwym kultem, tj. z ezoteryczną religią wybranych, przekazywaną drogą inicjacji z pokolenia na pokolenie, dokonuje się w latach siedemdziesiątych XVIII w. m.in. na gruncie doktryny Dona Martinesa de Pasqually’ego (1710-1774) i w dziełach jego uczniów i kontynuatorów: Louisa Claude de Saint-Martina (1743-1803) i znanego już nam Jeana-Baptiste Willemoza. Charakterystyczne, iż opracowany przez Dona Martinesa w 1767 r. ryt Elus Coens [Mędrców Wybranych] pomimo swego ewidentnie kabalistycznego rodowodu otrzymał chrześcijański charakter — podobnie jak wcześniejszy odeń ryt Royal Arch. W ujęciu twórców martynizmu narodziny i śmierć Chrystusa stanowiły moment zwrotny dziejów człowieka (w Konstytucji Andersona Chrystus występuje jako Wielki Architekt Kościoła!); niemniej chrześcijaństwo Mędrców Wybranych dalekie jest od katolickiej ortodoksji. Religia Chrystusowa to — podobnie jak wszystkie inne religie — zaledwie „zdegenerowane” szczątki „prawdziwego kultu niebiańskiego”. Kult ten — pisał Willermoz w instrukcji dla adeptów rytu Dona Martinesa — „objawiony został Adamowi po jego upadku przez anioła pojednania i wykonywany był przez jego syna Abla […], przywrócony przez Enocha, który wykształcił nowych uczniów […], na koniec udoskonalony przez Chrystusa, w otoczeniu jego dwunastu apostołów”.19 Mimo istotnych różnic w stosunku do Konstytucji Andersona, ujęcie martynistów posiada wspólny z nią fundament: koncepcję objawienia pierwotnego, czyli objawienia towarzyszącego stworzeniu człowieka.

Interpretację zbliżoną do marynistycznej napotykamy na gruncie mistycznego i hermetycznego wolnomularstwa niemieckiego. Prawdziwa masoneria identyfikowana jest — zgodnie ze słowami landgrafa heskiego Karola (1744-1836) — z najbardziej wzniosłą religią chrześcijańską. Patron niemieckich hermetystów spodziewał się, iż dzięki sztuce królewskiej można będzie penetrować naturalne tajemnice, które Jehowa w swej nieskończonej dobroci objawił Adamowi za pośrednictwem anioła.

Podejmowane od połowy XVIII w. rozliczne próby pogodzenia kabalistycznej interpretacji Biblii z dogmatyką chrześcijańską odsłaniają eklektyzm filozoficzny, istotne cechą wszystkich systemów hermetycznych. Otwarty, zarazem uniwersalny charakter symbolu — tworzywa myśli ezoterycznej — czynił hermetyzm szczególnie podatnym na wpływy różnych, często przeciwnych mu doktryn. Osiemnastowieczny ezoteryzm łatwo np. przyswajał osiągnięcia nauk przyrodniczych, a jego wybitni przedstawiciele należeli nierzadko do szermierzy idei naukowego i technicznego postępu. Odnosi się to np. do wybitnego wolnomularza polskiego, alchemika, przyrodoznawcy i architekta w jednej osobie, Augusta Moszyńskiego (1731-1786). W adresowanym do króla Stanisława Augusta memoriale Mes observations [Moje spostrzeżenia] z 1781 r. Moszyński stwierdzał, iż masoneria dziedziczy część tradycji hermetycznej Wschodu, tradycji rozumianej tu jako teozofia z jednej i praktyczne przyrodoznawstwo z drugiej strony. „Wszystkie moje poszukiwania — pisał — tyczące się filozofii hermetycznej oraz masonerii przekonały mnie, że egzystowała i egzystuje może jeszcze wiedza nie znana uczonym nowoczesnym, co ma za przedmiot działania przyrodzone, które uchodzą za nadprzyrodzone, nadto zaś tradycję przewrotów naszego globu, a nareszcie znajomość mniej niedoskonałą, niżeli ta, którą my posiadamy, Istoty Bożej. Wiedza ta zaszyfrowana jest jednak, czy to w symbolach i alegoriach właściwych sztuce królewskiej, czy to w tekstach kabały żydowskiej, zwłaszcza w księdze chaldejskiej nazwanej Zoharem”. Rzadko spotykana umiejętność właściwej interpretacji dzieł hermetycznych pozwala „dokonywać pewnych eksperymentów czysto fizykalnych, które jednak wydają się nadprzyrodzonymi”.

W drugiej połowie XVIII w., po mniej więcej stuletnim okresie szybkiego rozwoju, zamknął się definitywnie okrąg dziejów wolnomularstwa spekulatywnego. Na gruncie stopni wyższych sztuka królewska przeewoluowała w kierunku czystego hermetyzmu — powróciła więc do źródeł. Zamknięcie jednego rozdziału historii oznacza przecież otwarcie następnego. Tak też było w przypadku oświeconej masonerii. Dominacja arystokratycznych rytów rycerskich, podjęcie trudnej dla przeciętnego adepta problematyki ezoterycznego chrześcijaństwa zrodziły bunt wielu radykalnie lub po prostu bardziej praktycznie nastawionych braci w fartuszkach. W ostatniej ćwierci XVIII w. zarysowuje się tendencja — szczególnie w wolnomularstwie niemieckim — do nadania sztuce królewskiej czysto etycznego charakteru, z całkowitym pominięciem nie tylko problematyki społeczno-politycznej, lecz także filozoficzno-religijnej. Przeciwnie jest we Francji i w Polsce. Zmęczeniu wolnomularstwem w czysto religijnej postaci towarzyszy wyraźny zwrot ku aktualnym zagadnieniom natury politycznej. Stary ideał wolności, równości i sprawiedliwości nabrał teraz realnopolitycznego znaczenia. We francuskich lożach coraz częściej dyskutuje się o zasadach nowego, bardziej rozumnego ładu społecznego, w lożach polskich nieco skromniej — o nowej formie rządu Rzeczypospolitej. Choć to nie masoneria obaliła tron Ludwika XVI i to nie jej zawdzięczamy uchwalenie Konstytucji 3 maja, wśród przywódców obu rewolucji — krwawej francuskiej i łagodnej polskiej — nie zabrakło przedstawicielki sztuki królewskiej.

Czytaj dalej:

Dodaj komentarz