Etyka niezależna a wolnomularstwo

Etyka niezależna a wolnomularstwo

Poniższy artykuł stanowi część wydanego niedawno e-booka “Suknia i fartuszek” pod redakcją Mirosławy Dołęgowskiej-Wysockiej. Cały e-book można zakupić tutaj.

„Źle, jeśli wraz z wiarą załamuje się etyka”.

Prof. Tadeusz Kotarbiński

Ponad sześćdziesiąt lat temu, w dwudziestym pierwszym numerze pisma „Kronika” prof. Tadeusz Kotarbiński opublikował artykuł zatytułowany Zagadnienia etyki niezależnej, tekst, ktory dał w naszym kraju początek nowemu spojrzeniu na etykę, wprowadzając pojęcie etyki niezależnej, zarowno od religii, jak i od „filozoficznego światopoglądu”1. Pojawiło się w nim ważne dla Kotarbińskiego pojęcie „opiekuna spolegliwego”. Nie przyjęło się ono niestety ani w nauce, ani w życiu powszednim. Może także dlatego o etyce niezależnej profesora wspomina się w Polsce nazbyt mało. Moim zdaniem czas przywrócić jej ważne miejsce. Czas także, by w lożach wolnomularskich pamiętano profesora Kotarbińskiego. Tym to ważniejsze w naszych czasach, kiedy etyka chrześcijańska zawładnęła polskim życiem na dobre. A wszak jest dla niej alternatywa.

Przypomnę dla porządku, kim był profesor Tadeusz Kotarbiński. Urodził się 31 marca 1886 roku w Warszawie, zmarł 3 października 1981 roku w Aninie w wieku 95 lat. To polski filozof, logik i etyk, przedstawiciel szkoły lwowsko-warszawskiej, nauczyciel i pedagog, pierwszy rektor Uniwersytetu Łódzkiego w latach powojennych, przewodniczący Towarzystwa Kultury Moralnej od 1946 roku, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Filozoficznego przez prawie poł wieku! (1927–1975), członek Polskiej Akademii Umiejętności(1946–1951). Jego bibliografia liczy kilka tysięcy pozycji. Jednak sam Kotarbiński uważał Elementy teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk za główne obok Traktatu o dobrej robocie dzieło swego życia. Książka została napisana jako podręcznik dla przedmiotu Główne zasady nauk filozoficznych i służyła wielu pokoleniom studentów.

Na początku zacytuję profesora: „Mowa będzie o etyce niezależnej. Od czego niezależnej?

Od religii. Albowiem dominuje u nas etyka religijnie ugruntowana. Uzasadnia ona własne hasła naczelne, odwołując się do Boga, do życia przyszłego, do pośmiertnego wymiaru nagród i kar za czyny dobre i złe. Jest jednak spora ilość ludzi niewierzących ani w istnienie Opatrzności, ani w życie przyszłe. Ci więc potrzebują etyki, która by się obywała bez takich uzasadnień. A przyda się ona także i osobom wierzącym w przypadku zachwiania się lub zgoła utraty wiary religijnej, co zdarza się często. Źle, jeżeli wraz z wiarą załamuje się etyka”.

A czym jest sama etyka?

Według Kotarbińskiego etyka to teoria kierowania życiem duchowym człowieka. Pyta,jak trzeba żyć, by być porządnym człowiekiem. A porządnym człowiekiem, jego zdaniem,jest ten i tylko ten,kto nie zasługuje na pogardę, zacnym – ten i tylko ten, kto zasługuje na szacunek. Najważniejsze jest jednak to, by uwyraźnić głos naszego własnego sumienia; zastanowić się, czego się ono domaga, przez przyjrzenie się w myśli naszym własnym ocenom.

Profesor Kotarbiński po kolei przygląda się przypadkom, w którym dokonujemy moralnych ocen:

Po pierwsze – czcimy bohaterów, którzy z wielkim wysiłkiem znoszą ból fizyczny i inne cierpienia, a nie załamują się w obstawaniu przy swoim, potępiamy zaś tych, co ze strachu robią wszystko, czego się domaga grożący.

Po drugie – szacunek zyskuje człowiek ofiarny, dobry dla innych, a wstręt moralny budzi sobek, egoista, złośliwiec.

Po trzecie, i może nade wszystko: ceni się prawość, a potępia nieprawość. Prawość – jako postępowanie sprawiedliwe, jako wypowiadanie się prawdomówne, jako dotrzymywanie danego słowa, gdy przeciwnie, oburzenie wzbudza wyrządzanie niesprawiedliwości,kłamliwość, niedotrzymywanie danego słowa.

Po czwarte – gardzimy pijakami, nałogowcami2, ludźmi bez woli, a w wysokiej mamy cenie ludzi opanowanych.

Po piąte – podobają nam się moralne sublimacje motywów, typy o upodobaniach szlachetnych, w przeciwieństwie do tych, co się kierują motywacją prymitywną, elementarną. Mowi się wtedy o uleganiu niskim instynktom”.

Tworzy też następujące pary:

1. męstwo – tchórzostwo,

2. dobre serce – zły człowiek,

3. prawość – nierzetelność,

4. panowanie nad sobą – brak woli,

5. szlachetność – niskie pobudki.

…i pyta, co jest istotą oceny etycznej i rdzeniem moralnej wartości postępowania człowieka.

Po pierwsze, niezależność od religii: „Nie potrzeba odwoływać się do Opatrzności ani do nieśmiertelności, by uznać za słuszne, jeśli się chwali męstwo, dobroć serca, prawość,godność własną, szlachetność motywacji. Każda z tych ocen jest wyrazem uczuciowości istot dzielnych, uczciwych, istot z górnym polotem. Kto tak czuje, ten nie odczuwa potrzeby zaświatowych uzasadnień, by porwać się do obrony słabszego, by zwrócić pożyczone pieniądze, by nie pozwolić sobie na zdradę wierności małżeńskiej. Czuje on i rozumie, że tak jest dobrze i słusznie, niezależnie od tego, czy istnieje Ktoś Najlepszy i Wszechpotężny, i niezależnie od tego, jak się to opłaca wobec perspektywy życia przyszłego i pozgonnego wymiaru sprawiedliwości”.

Po drugie, niezależność od filozoficznego światopoglądu… „Jak się układa w głowach myślicieli obraz stosunku psychiki do materii w strukturze wszechświata, czy materia myśli, czy duch od niej odrębny, czy przedmiotami wiedzy ludzkiej są byty absolutnie obiektywne, czy też wiedza ma do czynienia tylko z obiektami w postaci materiału zewnętrznego, ukształtowanego przez formy umysłu ludzkiego, czy wszechświat jest skończony,czy nieskończony w czasie i przestrzeni itp. – co to ma do rzeczy w przypadku zagadnień etycznych trzeźwo postawionych?… Czy tak, czy owak rzeczy się mają w ogólnej strukturze bytu, jasne jest, że znęcanie się jest gałgaństwem, że stchórzyć – to rzecz podła. Skonstatujmy więc śmiało, że etyka rzetelna – to etyka niezależna od filozofii”.

Etyka, zdaniem Kotarbińskiego, w równej mierze jak lecznictwo lub administracja nie potrzebuje światopoglądowych uzasadnień. Jej wskazania pozostają niezmienne, wszystko jedno, czy ktoś rozsądny jest materialistą, czy idealistą, czy też spirytualistą w dziedzinie ogólnej teorii bytu. Potrzeba tu jedynie, podkreśla, obrony przed fantazmatami w uzasadnieniach… Trzeba się opędzać od przesądu, skądkolwiek by on pochodził, a więc i od fantastyki pochodzenia filozoficznego, światopoglądowego.

Na zakończenie swych rozważań Kotarbiński zastanawia się, co właściwie podoba nam się etycznie w postawie i działaniach ludzi odważnych, dobrych, prawych i sublimowanych? Czy nie za to szanujemy takich, że można liczyć na nich w każdych okolicznościach?

Godny szacunku jest dla prof. Kotarbińskiego opiekun spolegliwy. Spolegliwy to taki, na którego można liczyć, na którym można polegać.

Nasz głos sumienia żąda, by postępowano wedle tych motywów, które charakteryzują strukturę emocjonalną spolegliwego opiekuna… Etyka jest niezależna jeszcze i w tym sensie, że własnego głosu sumienia nie podobna zastąpić głosem cudzym. W istocie rzeczy każdy z nas, niezależnie od kogokolwiek innego, odwołuje się przede wszystkim do własnego sumienia, ono jest dla każdego z nas sędzią nad sędziami. Ono wydaje w każdej sprawie moralnej sąd surowy, bezwzględny, ostateczny.

Sformułowanie prof. Kotarbińskiego „opiekun spolegliwy” nigdy się na dobre nie przyjęło.W potocznym rozumieniu termin „spolegliwy” często używa się na określenie osoby „uległej”, „potulnej”, pochodzi od „ulegać” a nie od „polegać”. Oczywiście, nic to nie ma wspólnego z tym,jak to rozumiał profesor. Gdyby pisać dziś zgodnie z jego intencjami,użylibyśmy raczej określeń: człowiek odpowiedzialny, obowiązkowy, czyli właśnie taki, na którego zawsze można liczyć w potrzebie, na którym można zawsze polegać.

Na naszym wolnomularskim gruncie nie bardzo pasuje też użycie słowa „opiekun”. U nas każdy jest odrębną jednostką „wolną i dobrych obyczajów”. Nikt się nikim nie opiekuje w sensie potocznym, choć przecież nie do końca… Wszak Czcigodna Mistrzyni opiekuje się całą lożą. Pierwsza Dozorująca – czeladniczkami, Druga Dozorująca – uczennicami,siostra Skarbniczka – naszymi pieniędzmi, a Jałmużniczka – wszystkimi członkiniami loży, które niedomagają w ten czy inny sposób.

Ideał Tadeusza Kotarbińskiego jawi się w pełnym blasku zwłaszcza w wyższych stopniach Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego, gdzie postulat obowiązku zajmuje ważne miejsce wśród powinności wolnomularskich. Mówimy w naszym bractwie, że mason – to człowiek wolny i dobrych obyczajów. Ja – za Kotarbińskim – dodałabym jeszcze: człowiek odpowiedzialny – czyli „spolegliwy”.

Nie zbudujemy, a następnie nie utrzymamy loży bez sióstr i braci, na których zawsze możemy polegać, czyli „spolegliwych”, jakby napisał Kotarbiński. „Pogardę ściąga na siebie postawa lub działanie świadczące o tym, że człowiek nie ma kwalifikacji na spolegliwego opiekuna, lecz przeciwnie, nie można na niego liczyć, nie można mu sprawy powierzyć, bo stchórzy, bo zdradzi, bo zaniedba, bo zlekceważy, bo mu nie starczy chęci, woli, serca,albo nawet odezwą się w nim i zwyciężą wrogie intencje względem dóbr znajdujących się pod jego opieką” – pisał profesor.

Bądźmy spolegliwe, siostry.

S:. Mirosława Dołęgowska-Wysocka

Artykuł oparty na wątkach deski wygłoszonej w loży LUX ORIENTIS 8 września 2018 roku. WP 76/Jesień 2018

1 Cytaty pochodzą z tego właśnie artykułu zamieszczonego w: T. Kotarbiński, Studia z zakresu filozofii, etyki i nauk społecznych, Ossolineum, Wrocław 1970.

2 Kotarbiński wyznaje anachroniczny i nienaukowy dziś pogląd, że nałóg to sprawa słabej woli człowieka, a nie choroba.

Dodaj komentarz