Andrzej Nowicki: Trentowski jako reformator masonerii

wolnomularstwo.pl

Masoni - 555 ilustracji: Przedmowa Klausa Dąbrowskiego

trent_b
Bronisław Trentowski (1808-1869) w niemieckich tygodnikach masońskich z lat 1862-1865

W orografii filozofii polskiej Trentowski należy do najwyższych szczytów górskich, jakie pojawiły się w XIX wieku. Większość kompetentnych historyków filozofii uważa Trentowskiego za gwiazdę pierwszej wielkości na polskim niebie. Zalicza go się do przedstawicieli polskiej „filozofii narodowej”, ale nalepka ta przesłania jego oryginalność. Od tego, w czym filozofowie z tą samą nalepką są do siebie podobni, znacznie bardziej interesujące jest to, czym się od siebie różnią. I dopiero, kiedy skupiamy uwagę na różnicach, zaczynamy zauważać rzeczywistą wielkość Trentowskiego. Tym, co najbardziej różni Trentowskiego od innych polskich filozofów jest jego pluralizm i radykalny indywidualizm, które można streścić jednym zdaniem: każdy człowiek ma prawo do tworzenia swojej własnej religii i do budowania własnego systemu filozoficznego. Niestety, tej najważniejszej myśli Trentowskiego nie zauważyli ci, którzy o nim pisali. Napisano wprawdzie wiele cennych prac o jego filozofii i jego życiu, ale pozostały ogromne obszary, których nie tknięto.

Na przykład mało jest prac mówiących o tym, że Trentowski napisał książkę o masonerii i o tym, że był działaczem masońskim. A czy powinno się o tym pisać? Przemawiają za tym przynajmniej dwa argumenty. Po pierwsze, masoneria uważa siebie samą za organizację filozoficzną; od przypomnienia tego samookreślenia rozpoczyna się każde zebranie loży. Po drugie, książka Trentowskiego o masonerii zawiera treści filozoficzne [1]. Istnieją oczywiście polskie prace o Trentowskim, w których nie ukrywa się tego faktu, że był masonem. Ale to o wiele za mało. Ogromna większość członków każdej organizacji biernie przyjmuje głoszone przez nią poglądy, nie wnosząc do niej ani jednej własnej myśli. Trentowski wstąpił do masonerii jako filozof we właściwym znaczeniu tego słowa, czyli człowiek zajmujący się wytwarzaniem własnych myśli. Był więc w organizacji masońskiej nie tylko jednym z wielu masonów, ale także i przede wszystkim – teoretykiem, mózgiem loży, do której należał i w której pełnił najwyższe funkcje: przewodniczącego (dzierżącego pierwszy młotek) lub mówcy (podsumowującego obrady i formułującego wnioski). To również jeszcze nie wszystko. Można być przewodniczącym lub mówcą loży i zabierając głos ograniczać się do pilnowania zgodności z tradycją masońską i konstytucją masońską, do powtarzania tego, co zostało zapisane w uchwałach masońskich. Otóż gdyby Trentowski był tylko takim działaczem masońskim, to istotnie nie warto byłoby o tym wspominać. Rzecz jednak w tym, że jako filozof stawiający wszystko przed Trybunałem Rozumu, uważał,. że przed tym trybunałem można postawić także tradycje, konstytucje i rytuały masońskie, a jeśli okaże się, że nie wszystko jest rozumne, to nie wahać się z ujawnieniem własnego poglądu o potrzebie dokonania rewolucyjnych zmian.

Nie wystarcza więc sama informacja, że Trentowski był masonem, jednym z wielu tysięcy polskich masonów. Spośród tego tłumu wyróżnia go fakt, że był teoretykiem, krytykiem i reformatorem masonerii i że potrafił dla swoich projektów pozyskać wielu zwolenników.

Książkę o masonerii pisał Trentowski sześć lat. Wiemy o tym z opublikowanych przez Stanisława Pigonia Listów Trentowskiego. W liście z 28.10.1862 r. pisał Trentowski: „wziąłem się do pracy – w języku niemieckim […] Praca moja niemiecka zatrzyma mnie przez rok cały” [2]. Okazało się jednak, że nie rok, ale sześć lat. W liście zaś z 30.07.1868 r. pisał: „Dzieło niemieckie ukończone wprawdzie, ale muszę je odczytać od początku do końca jednym tchnieniem i przyłożyć doń ostatnią rękę, nim pocznę szukać nań wydawcy” [3]. Tylko dwie wzmianki, ale na wagę złota, ponieważ informują o rozpoczęciu i zakończeniu pracy. Pigoń w przypisie formułuje ostrożnie domysł, że chodzi „zapewne” o Die Freimaurerei…, wydaną w 1873 roku po śmierci Trentowskiego przez jego żonę.

Znacznie więcej o procesie powstawania tej pracy dowiadujemy się z ówczesnej, niemieckiej prasy masońskiej a zwłaszcza z wydawanego w Lipsku tygodnika „Die Bauhutte” [4] a także z tygodnika „Freimaurer-Zeitung”, które również w Lipsku – wydawał Moritz (Alexander) Zille. Do tych 19 tekstów należy dodać wspomnienie pośmiertne i opis pogrzebu Trentowskiego. Materiały te stanowią spoistą całość: opracowany przez Trentowskiego projekt reformy masonerii i dyskusję nad tym projektem.

Projekt reformy został wydrukowany w listopadzie 1862 r. w trzech kolejnych odcinkach tygodnika [5]. Tytuł projektu po rozszyfrowaniu masońskich skrótów brzmiał następująco: Sendschreiben der S[ank]t Joh[annJ – Fr[ei]M[au]r[erische] Loge „zur edlen Aussicht” im Or[ient] Freiburg i[m] Br[eisgau] an alle Logen und Bruder des Bundes [6]. Przypis wyjaśniał pochodzenie pisma i brzmiał: Aus einer Denkschrift an das Beamten-Colleg der Loge „Zur edlen Perspektive” als Vorwort zum System des erneuerten und zeitgemasser Freimaurerthums von Br[uder] Bronislaus F[erdinand] von Trentowski, Redner der genannten [7]. Wyjaśniam, że Lożą Świętojańską albo Lożą Niebieską nazywa się lożę uznającą jedynie trzy stopnie masońskie: Ucznia, Czeladnika i Mistrza. Na uwagę zasługuje użyte przez Trentowskiego słowo „system”. Będąc filozofem Trentowski za „istotę” masonerii uważał masoński system filozoficzny. Podkreślone przeze mnie słowa (System odnowionego i zgodnego z duchem czasu Wolnomularstwa) miały być prawdopodobnie tytułem jego książki.

W dyskusji nad projektem Trentowskiego wzięli udział najwybitniejsi w owym czasie teoretycy niemieckiej masonerii: Rudolf Seydel (1835-1892), Gotthold Josef Gabriel Findel (1828-1905), Jakub Venedey (1805-1871) i Gottfried August Ficke (1808-1887) [8]. Zabrał także głos mason szwajcarski, ukrywający się pod inicjałami I.C.F.

Memoriał Trentowskiego (opublikowany 15.12.1862) zaczyna się od stwierdzenia, że ultramontanizm a w szczególności biskup Moguncji [Wilhelm Emmanuel von] Ketteler [1811-1877], biskup Nimes Plantier i profesor teologii pastoralnej Uniwersytetu we Fryburgu, Alban Stolz wypowiedzieli wojnę masonerii. Z ludźmi tymi nie warto prowadzić polemiki, szkoda czasu i inteligencji, natomiast na pewno warto zastanowić się w sposób nieubłaganie krytyczny nad istotą masonerii, ponieważ jedynie prawda może uratować zarówno świat jak masonerię, nawet gdyby się okazało, że ta prawda jest gorzka.

“Jeżeli prawda niesie ze sobą zgorszenie – mówił święty Hieronim – to lepiej, żeby przyszło zgorszenie, niż żeby prawda pozostała w ukryciu. „Od trzech stuleci Królową Ludzkości jest Nauka […] Panuje ona bez bagnetów i armat, bez świętej inkwizycji i stosów, bez żadnych środków przymusu, osiągając swoje wysokie cele powszechnego Oświecenia i stałego, rozumnego postępu. Położyła ona kres barbarzyńskiemu średniowieczu, wykupiła ludzkość od Sądu Bożego i jego tortur, uwolniła sumienia od kościelnej niewoli (Knechtung) i podniosła Europę do współczesnej potęgi i wspaniałości […] Duch Oświecenia jest dziś wszechpotężny (…) Nauka jest tchnieniem i oddechem Nieba, mesjanizmem i prawdziwym Duchem świętym dzisiejszego świata (…) Nauka jest Opatrznością ludzkości. Nauka jest drugim, jeszcze piękniejszym Słońcem […] stworzyła ona współczesny przemysł ze wszystkimi jego cudami (…) Tak, potęga naukowego światła jest nieskończenie wielka […] Tylko ten, kto potrafi ją sobie przyswoić ma przed sobą przyszłość i z nim jest wszechpotężne ramię Boga.”

Po tym Hymnie wysławiającym potęgę Nauki, Trentowski stawia bezlitosne pytanie:

“Czy Światło Nauki, które oświeca dzisiejszą ludzkość, grzeje ją i uszczęśliwia, czy światowa potęga wyższego wykształcenia jest obecna w naszym, tak drogim nam Związku? Czy masoneria potrafiła sobie przyswoić ten wszechpotężny mesjanizm, tego niezwyciężonego Świętego Ducha?”

A oto gorzka odpowiedź:

“Wobec naszych braci zobowiązani jesteśmy do szczerości, do wypowiedzenia pełnej, chociaż przykrej prawdy. Z ręką na sercu i posłusznie słuchając głosu sumienia, musimy z bólem wyznać, ze Wiedzy jako takiej […] w naszym Związku nie ma […] Nie świeci u nas wysokie naukowe światło […] Słońce Ducha. Mówimy na zebraniach lóż o „udzielaniu światła”. Ale skąd mamy brać światło, żeby dawać je innym, skoro sami tego światła nie mamy? […] Zarzucano nam niedawno, że inteligencja wycofała się z naszego Związku. Nie jest to zarzut całkowicie bezpodstawny; liczba tych braci, którzy przedmiotem poważnych studiów uczynili filozofię, teozofię, humanistykę, etykę, nauki społeczne (Socialistik), mesjanizm, dziedziny, na których wolnomularstwo zgodnie ze swoimi celami opiera swoją działalność, jest znikoma [auffallend gering]. […] „Brak ludzi posiadających naukowe wykształcenie jest najgroźniejszym rakiem toczącym wolnomularstwo, który – jeśli w porę nie potrafimy się z niego wyleczyć musi nas zaprowadzić do grobu”. […] „Jeśli nawet nie spotykamy w naszym Związku jawnej pogardy dla Nauki, to przecież na zenicie Wolnomularstwa nie świeci jasne, rodzące wszelką ludzką wiedzę Światło Świętojańskie, lecz tylko blady ognik robaczka świętojańskiego […] Krótko mówiąc, to że nasz Związek ledwie stoi na nogach wynika stąd, że nie wybrał Nauki na swoją przewodniczkę […] Nie chodzi tu o zwykłą naukę uniwersytecką […], ale o najwyższą, samodzielną, wytwarzającą nowe idee, twórczą Filozofię, jedyną siłę zdolną do budowania drogi do postępu Światła […]. Święcimy co rok święto Jana Chrzciciela i szczycimy się, że jesteśmy jego uczniami i wychowankami. Co to znaczy? Jan Chrzciciel jest patronem teozofów i filozofów, krótko mówiąc, wszystkich ludzi Wiedzy wytwarzającej niezależne, samodzielne, nowe Idee […] Chodzi o taką Wiedzę, która jest równocześnie Sumieniem [es ist nicht blos das Wissen, sondern auch das Gewissen], Wiedzę o tym, co jest pewne [das Wissen dessen was gewiss ist]. […] Stawiamy pytanie: Czy wolnomularze posiadają to Światło Świętojańskie? Tak, posiadają je […] w większym stopniu, niż wszyscy inni ludzie, u których ono jeszcze nie zajaśniało. Ale posiadają je tylko w pierwszej iskrze swego powstania, dopiero w porannym, jutrzenkowym brzasku, a nie we wspaniałym świetle południowego Słońca. Są dopiero początkującymi w dziedzinie samodzielnego myślenia. Nie mogą już ślepo wierzyć i dlatego szukają wiedzy. Obudzili się dla epoki dojrzałości Ducha, ale jeszcze nie są mądrymi, samodzielnymi i wysoko rozwiniętymi duchami, które stoją na najwyższym swego samorozwoju. Wielu z nich jest już wolnymi duchami, które gardzą tym, co pozytywne [= ustanowionymi religiami, A.N.], stojąc na gruncie wolterianizmu. Tchnienie ich ducha jest negacją. Ale nie wystarcza negować to, co jest dane […] Wolnomularz nie może ograniczyć się do burzenia tego, co przestarzałe i zmurszałe, powinien budować to, co nowe […]. Nie tylko dziś, również w dawnych czasach były wolne duchy [Freigeister], w których paliło się Światło Świętojańskie i którzy podnosili ludzkość swoich czasów na wyższy szczebel. Warto o niektórych z nich wspomnieć. Wiemy już, że Światło Świętojańskie wytwarza przede wszystkim teozofię i filozofię. W teozofii jaśnieją jak Słońca Ludzkości: Hermes Trzykroćwielki, Mojżesz, Sanchoniaton, Zoroaster, Konfucjusz, Muhammad i Chrystus […] Każdy z nich nadawał się do tego, żeby stać na czele naszej masonerii […] Każdy z nich był wolnomularzem w pełnym znaczeniu tego słowa i potrafił budować. Zostali oni założycielami wyznań religijnych, które oświecają, uszlachetniają i uszczęśliwiają lud. W filozofii również jaśnieją jak Słońca Ludzkości: Pitagoras, pierwszy, który nazwał się filozofem czyli przyjacielem mądrości [Freund der Weisheit], Sokrates, Platon, Arystoteles, Kartezjusz, Bacon, Leibniz, Spinoza, Kant, Fichte, Schelling, Hegel. Również z tych wysokich inteligencji rozbrzmiewa głos bezpośredniej Wiedzy promującej rozwój nauk i rozbłyska Świętojańskie Światło. Każdy z nich nadawał się do tego, żeby oświetlać drogę masonerii. Każdy był prawdziwym wolnomularzem. Stali się oni założycielami nowej mądrości, która opiera się nie na wierze, ale na myśleniu, oświetlając, satysfakcjonując i uszczęśliwiając wyższe duchy.

Co z tego wynika? Stara i nowa Biblia nie na darmo spoczywa na głównym ołtarzu i jest nazywana pierwszym wielkim światłem. Jeśli jej negację chce się przekształcić w wiedzę, mogącą być oparciem dla ducha, trzeba przestudiować wszystkie teozoficzne i filozoficzne systemy. Ale to też nie wystarcza. Jest się wtedy ich znawcą a nie tym, który je potrafi rozwijać. Nie ma się jeszcze swoich własnych myśli, swojej własnej, przez siebie samego zbudowanej wiedzy, posuwającej wiedzę ludzkości naprzód. Wie się już, czym Światło Świętojańskie stało się dzięki działającym wcześniej wielkim duchom; ale nie uczyniło się jeszcze tego światła siłą wytwarzającą nowe dzieła w naszym własnym wnętrzu. Jest się podobnym do tego Kamienia Mędrców z siódmego stopnia staroegipskich misteriów, który jest [czysty], biały i piękny – jak karton w naszych sklepach – i na którym nowy prorok, jak niegdyś Hermes Trzykroćwielki na swojej hermetycznej kolumnie zapisze dla zbawienia ludzkości nową modrość. Tylko ten, kto ma w sobie twórczą moc ducha jest podobny do Boga [gottahnlich] i równy niebiańskiemu Bogu Stwórcy [gleicht dem himmlischen Schöpfer]. Murarz nie powinien ograniczać się do zachwytu, do podziwiania istniejących cudów Architektury, ale sam powinien zbudować coś jeszcze piękniejszego! Świętojańskie Światło to nie tylko mądrość, ale także genialność! Wolnomularstwo nie może mieć na swoim niebie wyłącznie starych i już gasnących świateł, ale musi mieć na nim także nowe, wschodzące Światła Świętojańskie, żeby zrealizować swoje najważniejsze zadanie, jakim jest stanie się mesjanizmem, który poprowadzi ludzkość w odległą Przyszłość do jej Ostatecznego Celu [Endzweck], jakim jest stworzenie Królestwa Niebieskiego na Ziemi [Himmelreich auf der Erde]. Krótko mówiąc, żeby przewodzić masonerii nie wystarcza być zwykłym, naukowo wykształconym człowiekiem, trzeba być niezwykłym, twórczym, genialnym Duchem. [9]

W drugim odcinku, opublikowanym tydzień później, Trentowski omawia masońskie pojęcie Wielkiego Architekta, dochodząc do wniosku, że jest ono nie tylko bardzo stare (istniało już u różnych ludów trzy tysiące lat przed naszą erą), ale wręcz przestarzałe.

“Nie chcemy, nie możemy już dłużej wyznawać takiego przedpotopowego Boga [antidiluvianischen Gott bekennen]. Następnie stawia pytanie o cel Związku Wolnomularzy [Zweck des FrMrBundes]. Odpowiadając, wyróżnia trzy stadia. Pierwsze stadium to powszechne braterstwo ludzi różnych narodów i różnych religii. Zawiera ono w sobie „mesjanizm, filantropię i socjalizm” [der Messianismus, das Philanthropische und Socialistische]. Drugie stadium to wykształcenie i wychowanie. Z tego punktu widzenia Związek Masonów ma charakter poważnego Zakładu Kształcenia, Wyższej Uczelni [eine wichtige Bildungsanstalt, eine hohe Schule]. Istnieje wprawdzie wiele wyższych uczelni, w których Kościół lub Państwo wychowuje młodzież do swych własnych celów. „Nigdzie jednak nie wychowuje się wolnego i samodzielnego człowieka zgodnie z jego istotą i powołaniem [Bestimmung]”, a więc na twórcę; „nigdzie nie pracuje się nad rozwinięciem w nas niebiańskiego ziarna” [Ausbildung des himmlischen Kernes], tkwiącego w nas jako w istocie stworzonej „na obraz i podobieństwo” Stwórcy. Tę lukę musi wypełnić masoneria. I to jest trzecie stadium, etyczne. „Nie jesteśmy duchowym Zakonem […] i dlatego trzeba tę nazwę [Orden] całkowicie odrzucić. Nie jesteśmy związkiem religijnym [kein religiöser Verein] ani kościelną sektą […] Wiara religijna, podobnie jak wiara polityczna, dzieli ludzi. My natomiast chcemy ludzi zjednoczyć w Związku Związków przez etykę miłości i braterstwa, która powinna być święta dla ludzi wszystkich wyznań i wszystkich narodów”. Związek Wolnomularzy jest „Związkiem dla [kształcenia] Cnoty”. Cnota polega na czynieniu dobra. Dzięki cnocie „człowiek zbawia się sam, zbawia swoich bliźnich i wybawia ludzkość od zła”. Mając przed sobą te trzy cele, masoneria odrzuca – jako „przestarzałe” [als veraltet] – sformułowanie, że celem jej jest „budowanie świątyni Salomona”. Świątynią masońską jest tylko taka, która pomieści całą ludzkość.” [10]

W dwóch pierwszych odcinkach wydawało się, że wszystko to mówi Trentowski od siebie, w pierwszej osobie. W trzecim odcinku eksponowany jest zaimek „my” (wir), natomiast przy ważniejszych myślach dodane jest: “jak twierdzi nasz brat Trentowski”. Potwierdzona zostaje myśl o odrzuceniu przestarzałego sformułowania (budowanie świątyni Salomona), a wraz z nim legendy o Hiramie (Fort vor Allem mit Hiram!). Mity należą do mitologii nie do [dziejów] masonerii! Powtórzona zostaje myśl, że należy odrzucić przestarzałą ideę „Wielkiego Architekta”. Rytuał masoński wymaga odrzucenia wszystkiego, co drażni współczesny smak. Przykładem takich drażniących elementów rytuału są masońskie fartuszki. Potrzebna jest „gruntowna reforma Związku”. Nad projektem reformy pracuje od wielu lat nasz brat Trentowski, dążąc do powiązania masonerii ze współczesną nauką, z własną filozofią (seine Philosophie) i mesjanistycznym socjalizmem (messianistische Socialistik).

Trzeci odcinek (z października 1862) kończy się następującą informacją:

“[Wydrukowany tekst to] Wyciąg z pisma skierowanego do Kolegium Oficerskiego Loży „Szlachetna Perspektywa”. Autorem pisma jest brat dr [filozofii] von Trentowski. Kolegium Oficerskie znalazło w tym piśmie – w swoistym i częściowo nowym ujęciu – wiele [myśli] prawdziwych i pięknych; dlatego uznało za swój obowiązek przedstawić je wszystkim braciom do wiadomości i oceny, żeby w toku omawiania go oddzielić prawdę od błędu, to co dobre od tego, co chybione, to co praktyczne od tego, co niepraktyczne; ta wymiana myśli może przyczynić się do ustalenia, co jest konieczne i potrzebne do zreformowania i do rozwoju naszej K[rólewskiej] Sz[tuki]. Freiburg in B[reisgau], październik 1862. Kolegium Oficerskie Loży „Szlachetna Perspektywa”.”

Jednym z pierwszych, którzy zabrali głos w dyskusji, był W. Michels, pierwszy dozorca Loży „Jasne Światło” (zum hellen Licht) w Hamm. Z jego wypowiedzi znamy tylko ostatni odcinek [11]. Występując w obronie Wielkiego Architekta, przypomina, że według konstytucji masońskiej (die Alten Pflichten – mowa o konstytucji Jamesa Andersom) wolnomularz nie może być „ani tępym bezbożnikiem ani bezreligijnym libertynem” (weder ein stumpfsinniger Gottesleugner noch irreligiöser Wustling). Nie musi budować własnej filozofii ani głosić mesjanistycznego socjalizmu.

28 lutego 1863 r. zabrał głos Rudolf Seydel. Uznał głos Trentowskiego za „inteligentny i natchniony” a jego krytykę pustosłowia przemówień masońskich i przywiązania do symbolicznych form połączonego z brakiem zainteresowania dla duchowych treści za uprawnioną. Przyznał też Trentowskiemu prawo do posiadania i propagowania własnego systemu filozoficznego, ale podkreślił, że w tych sprawach masoneria musi być neutralna i nie może uznać ani filozofii Trentowskiego, ani żadnej innej za swoją własną. Na tym bowiem polega jej istota, że pozwala wolnomularzom mieć różne poglądy filozoficzne i postawy wobec religii. Głos Trentowskiego wymagał odpowiedzi i taką słuszną odpowiedź dał „nasz brat Michels”. Ale warto zauważyć, że wszyscy wolnomularze, którzy zgadzali się z Michelsem równocześnie twierdzili, że masonerię należy zreformować i dlatego należy się Trentowskiemu wdzięczność za jego odważne wystąpienie a dyskusja nad projektem reformy powinna być kontynuowana. 14 marca 1863 r. ukazało się w „Die Bauhütte” braterskie podziękowanie Loży „Szlachetna Perspektywa” dla wszystkich braci, którzy wypowiedzieli własne zdanie na temat projektu Trentowskiego. Jedno z pism, które wpłynęły, loża przekazała do druku wraz z odpowiedzią Trentowskiego. Autorem był przyjaciel polskiego filozofa, Jakub Venedey. Równocześnie loża wyjaśniła, że podobnie jak drukowany wcześniej projekt Trentowskiego, tak i te dwa teksty pochodzą „nicht v o n der Loge, sondern a u s der Loge”, czyli nie wyrażają stanowiska całej loży, ale tylko indywidualne poglądy jej członków, Venedeya i Trentowskiego.

Co wiemy dziś o Venedeyu? Kilka lat temu, omawiając skład osobowy loży „Szlachetna Perspektywa” w latach 1866-1868, podałem jego krótki biogram, który pozwalam sobie tutaj nie tylko powtórzyć, ale i poważnie rozszerzyć, ponieważ jest to jedna z najbardziej interesujących osób, z którymi spotykał się nie tylko Trentowski. Znali go także – a nawet pisali o nim – Marks i Engels. W 1844 roku Venedey chodził razem z Engelsem na wiece organizowane w Manchesterze przez angielskich czartystów. Obaj opisali w swoich książkach (wydanych w tym samym roku i w tym samym mieście) to, co wspólnie obserwowali: warunki życia, pracę i walkę angielskiej klasy robotniczej [12]. Venedey stanowi więc istotne ogniwo między polskim filozofem a rewolucyjną lewicą zachodnioeuropejską; był dla Trentowskiego nieocenionym źródłem informacji o poglądach socjalistów i komunistów, którym Trentowski poświęcił wiele miejsca w swojej Socyalistyce. Badacze filozofii Trentowskiego nie zwrócili uwagi na jego przyjaźń z Venedeyem. Nie wiedzieli, że przez wiele lat Trentowski i Venedey należeli do tej samej loży masońskiej we Fryburgu. Warto więc Venedeyowi poświęcić tu nieco więcej miejsca.

Jakub Venedey, urodzony 24 maja 1805 r. w Kolonii, zmarł 5 lutego 1871 r. w Oberweiler w Badenii. Jego ojcem był prawnik koloński, Michel Venedey, republikanin i jakobin, przejęty ideami Oświecenia i Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Jakob studiował w Bonn i Heidelbergu; za opublikowanie broszur a procesie uczestników rewolucji 1830 roku i działalność polityczną został aresztowany we wrześniu 1832 r. Udało mu się jednak uciec do Francji. Przez pewien czas przebywał w Strasburgu i w Nancy, a od grudnia 1833 w Paryżu. Początkowo należał do założonego na emigracji przez liberałów niemieckich „Związku Ludowego”. Wkrótce lewicowe skrzydło tej organizacji utworzyło – na wzór włoskich karbonarów – tajne stowarzyszenie „Bund der Geächteten” (Związek Odtrąconych), a na czele działającego w konspiracji kierownictwa stanęli Theodor Schuster i Jacob Venedey. Na program związku miały pewien wpływ idee Saint Simona, Fouriera, Filipa Buonarrotiego i trzech myślicieli, których Venedey znał osobiście (Heine, Börne i Lamennais). Większość „odtrąconych”, która przyjęła program socjalistyczny, utworzyła wkrótce nowy związek pod nazwą „Bund der Gerechten”, ale Venedey pozostał przy poglądach liberalnych i nie wstąpił do tego związku. W rezultacie Engels uznał Venedeya za „najbardziej ślamazarny element” (schlafmützigstes).

W 1839 roku Venedey opublikował antypruską broszurę Preussen und Preussenthum, którą Engels ocenił pozytywnie, ale sam Venedey wkrótce wycofał się z zajmowanego w niej stanowiska. W 1842 roku napisali – pod pseudonimem Heinrich Marc recenzję z książki Louisa Blanca Histoire de dix ans. Arnold Ruge wydrukował tę recenzję w „Deutsche Jahrbücher Wissenschaft und Kunst”, ale negatywnie ocenił rękopis książki Venedeya pod tytułem John Hampden, w której Venedey przedstawił swoje własne poglądy. Ruge skrytykował słabość teoretyczną książki, wynikającą z nieznajomości filozofii. Był to zarzut słuszny, ponieważ Venedey sam deklarował, że „nie czyta żadnych książek filozoficznych” (gar keine philosophischen Bücher lese). Ta deklaracja wyjaśnia, dlaczego musiało dojść do ostrego konfliktu między Venedeyem a Trentowskim. W 1844 przebywał Venedey w Anglii, gdzie często spotykał się z Engelsem. W 1845 ukazała się książka Venedeya pt. England. W okresie Wiosny Ludów Venedey był postacią tak znaną, że Heinrich Heine napisał o nim kilka złośliwych wierszy. W jednym z tych wierszy Heine wyszydzał rewolucjonistów niemieckich, którzy pragnąc zjednoczenia Niemiec prosili króla pruskiego, żeby został cesarzem. Heine napisał, że mniej niedorzecznym pomysłem byłoby ofiarowanie korony cesarskiej Venedeyowi”. Kilka lat później, jako uczestnik rewolucji 1848 roku, Venedey musiał uciekać do Szwajcarii. Od 1855 roku mieszkał w Heidelbergu, a później w Oberweiler. Do masonerii został przyjęty w 1853 roku; inicjowany w loży „Saint Jean de Jerusalem”, w Nancy (w Lotaryngii). Otrzymał honorowe członkostwo loży „Zur Beständigkeit” w Bazylei. Gdy profesor uniwersytetu Fryburskiego, ksiądz katolicki Alban Stolz wydał serię prac antymasońskich, Venedey odpowiedział mu broszurą: Dankschreiben eines Freimaurers an seinen Bruder in Christo Alban Stolz (Lahr 1862). Trentowski wspomina o nim w Die Freimaurerei… [14]

Uwagi Venedeya o projekcie Trentowskiego (pisane w Oberweiler, 25 I I 863) składają się ze wstępu i czterech części. We wstępie Venedey informuje, że szczegółową krytykę projektu przekazał Trentowskiemu przy wcześniejszej okazji, mimo to zabiera głos publicznie w przeświadczeniu, że projekt Trentowskiego przynosi sprawie reform „więcej szkody niż korzyści”. A oto cztery najważniejsze uwagi:

I –

“Intencją [Absicht] Trentowskiego jest przekształcenie masonerii w Szkołę Nauki a loży masońskiej w aulę Wyższej Uczelni. Mieści się w tym korzeń niezrozumienia istoty masonerii. Zadaniem Sztuki Królewskiej nie jest Wiedza, tylko Działanie, Czyny; nie mędrkująca Nauka, ale aktywna Miłość. Powołanym do przewodzenia masonerii nie jest człowiek najuczeńszy, ale najlepszy, najbardziej miłujący [der liebevollste], najbardziej aktywny. »Nauka« to pojęcie nie mające granic, z dnia na dzień zmieniające swoją istotę, swoje cele, swoje wyniki. Co dziś wydaje się naukowo uzasadnione, będzie jutro przez rozwijającą się naukę odrzucone jako bezzasadne. W najprostszych sprawach w życiu człowieka, dotyczących krwi i nerwów w organizmie ludzkim, powietrza i światła, magnetyzmu i elektryczności, Słońca, które co dzień świeci i Księżyca, które rozświetla nasze noce – nauka ma wiele naukowych wątpliwości.”

Istnieje tyle systemów naukowych, ilu jest wybitnych uczonych i filozofów. Nie ma takich dwóch, którzy by się ze sobą zgadzali. Nauka to wieczne dążenie, nieustający ruch; nie może więc być solidnym fundamentem dla instytucji, która ma istnieć po wsze czasy. Dalecy jesteśmy od tego, żeby chcieć negować cudowne osiągnięcia nauk; nie odrzucamy nauki, ale przeciwnie, bierzemy udział w jej dążeniach, uprawiamy ją, pracujemy.

II. W przeciwieństwie do nauki, która nigdy nie stoi w miejscu, ale codziennie tworzy coś nowego,

“miłość, aktywna dobroczynność i słuszne postępowanie są zawsze takie same […] dlatego nie uczeni, ale ludzie czynu są rzeczywistymi podmiotami (Begrunder) prawdziwego postępu ludzkości. Sokrates i Chrystus, Hus i Savonarola, i ilu ich jeszcze było, którzy rzeczywiście pomogli w doskonaleniu się ludzkości, pomagali jej doskonalić się swoimi czynami, miłością, poświęceniem się; ich uczoność była czymś podrzędnym w ich działalności, dlatego Chrystus celowo – i rozumnie – wybrał na apostołów ludzi nieuczonych, natomiast uczonych w piśmie wrzucał wraz z faryzeuszami do jednego garnka […].”

III.

Pismo okólne [Trentowskiego] przypisuje więcej znaczenia „zewnętrznym formom “, niż mają one w rzeczywistości. Najważniejszą sprawą jest duch. Duch aktywnej miłości, poświęcenia, szacunku dla człowieka i wszystkiego, co ludzkie. Jeżeli brat [wolnomularz] ma w sobie tego ducha, to nie musi wstydzić się przestarzałych form […].

IV.

“Reformy są konieczne […] ale reformy nie powinny wyrzucać istoty masonerii za burtę, tak jak to czyni Pismo okólne […]. Przez pewien czas masoneria, zwłaszcza szkocka, musiała służyć polityce. Stąd się wzięło przywiązywanie nadmiernej wagi do sekretności, straszliwe przysięgi, używanie szpad w obrzędach. Ta strona masonerii wymaga gruntownych reform. W minionym stuleciu handlowano tajemnicami […] modą stało się oszustwo polegające na [wymyślaniu i nadawaniu] wciąż nowych i wyższych stopni. To było lichwiarskim pasożytnictwem w [życiu] masonerii. Okres wszechpotężnego politycznego absolutyzmu opanował także masonerię; w nim tkwią korzenie [tworzenia] wielkich lóż. Takie są kierunki koniecznych reform. Niektóre może już dziś wprowadzić u siebie każda loża […] dla przeprowadzenia najważniejszych reform można zwołać coś w rodzaju masońskiego kongresu, generalnego zebrania przedstawicieli wszystkich albo bardzo wielu lóż […] J. Venedey.”

Odpowiedź Trentowskiego [15] została wydrukowana w tym samym numerze tygodnika zaraz po liście Venedeya. W odpowiedzi Trentowski potwierdza, że otrzymał krótkie pismo od Venedeya z krytyką swojej pracy, ale nie mógł i nie może uwzględnić tej krytyki ponieważ polega ona na nieporozumieniu i przypisuje mu myśli, których nie miał. Odpowiada więc kolejno na każdy z czterech zarzutów.

Ad I.

“Przypisuje mi się zamiar przekształcenia masonerii w Szkołę Nauki a Loże w aule Wyższej Uczelni. Twierdzeniu temu zdecydowanie się sprzeciwiam. Wcale nie chcę tego, żeby w loży wykładano teologię, prawo, medycynę, filozofię czy fizykę, chemię, astronomię, matematykę itd. Nie chcę przekształcać loży w Uniwersytet […]. Chodzi mi o to, żeby słowa, które wypowiadamy otwierając nasze prace: „Niech Mądrość kieruje naszą budową” nie były pustym dźwiękiem, ale prawdą i rzeczywistością. Żeby Mądrość była naszą Przewodniczką! Potrzebujemy [w lożach] tylko takiej nauki, która odsłania [objawia, enthüllt] mądrość i bliżej ją określa […] uczy mądrości życiowej i osiągania szczęścia. Ma ona charakter praktyczny, dąży nie do uczonych słów, ale do szlachetnych czynów […] Nasza symbolika jest częściowo przestarzała […] niezgodna z duchem czasu. Najwyższą potęgą dzisiejszej ludzkości jest Nauka. Chcę więc, żeby Sztuka Królewska opierała się odtąd nie na symbolice, ale na nauce […] która nam wyjaśni, kim jesteśmy i czego właściwie chcemy […] Unikniemy wówczas zarzutu, że nasz Bóg jest małpą chrześcijańskiego Boga. Nauka masońska powinna nas przekonywać, że najwyższą mądrością jest cnota […] nie egoizm (kluge Selbstliebe), ale zdolna do poświęceń miłość bliźniego. Tak, wolnomularstwo jest szkołą, ale nie zwyczajną. Uczymy się w niej, jak być prawdziwym człowiekiem. Uczymy się w niej Świętojańskiego Światła to znaczy poznawania samego siebie, samodzielności i dojrzałości ducha, samodzielnego myślenia, tworzenia samego siebie [samokształcenia się, Selbstbildung], samoopanowania, samodoskonalenia się i samozbawiania się [wyzwalania się, Selbsterlösung]. Uczymy się w niej także zbawiania świata [Welterlösung], na tym przecież polega nasze dążenie do podniesienia [Emporhebung] rodzaju ludzkiego. Uczymy się w niej Miłości i Braterstwa, szacunku dla wszystkich ludzi, Człowieczeństwa [Humanität]. To nie ja domagam się przekształcenia masonerii w taką aulę. Ona już jest taką aulą […] Duch Nauki powinien nam pomóc do tego, żeby z pojęcia Człowieczeństwa – którego kapłanami i apostołami jesteśmy – wydobyć takie prawdy, które przez wszystkie ludy i wszystkie wyznania religijne, zarówno przez profesorów jak ludzi nieuczonych, krótko mówiąc, przez wszystkich ludzi zostaną uznane za prawdziwe i święte, które uszlachetniają i uszczęśliwiają świat i mogą służyć za podstawę Związku Związków […].”

Ad II.

“Co do miłości, stawiam ją nawet wyżej od wiedzy, ale najpierw trzeba wiedzieć, co się kocha. Tym, co pierwsze, musi być „myśląca głowa”, nie uczucie. Miłość jest siłą potężną, ale ślepą. Podobna jest do ognia, który pożera nie tylko drewno, ale także biblioteki aleksandryjskie, Husa i Wiklefa. Tu kocha się Chrystusa, tam Mahometa, a gdzie indziej nawet kota na ołtarzu! Ten kocha prawdę i dobro, ale tamten kocha kłamstwo, zabobon i zło, gotów za nie umrzeć. Serce ludzkie potrafi wszystko kochać. Jego miłość jest tylko wtedy słuszna, jeśli głowa uzna przedmiot za godny miłości. […] Dlatego nie mówimy „Niech Miłość kieruje naszą budową”, ale „Niech Mądrość kieruje naszą budową”. Nigdzie nie poleca się tak gorąco miłości jak w chrześcijaństwie. Nie czyni ono jednak miłości swoją zasadą i nie ogranicza się do przykazania miłości. Przyjmuje ono wyznanie apostolskie, Credo, które zrodziło teologię chrześcijańską i jest dziełem wiedzy. Tam gdzie mądrość nie wskazuje miłości godnego przedmiotu, miłość staje się ślepym fanatyzmem i szaleństwem […]. “Nie chcę przekształcać loży w aulę uniwersytecką, aby wygłaszać tam wykłady naukowe. Pragnę tylko wspaniałe zasady masonerii […] przedstawić publicznie, zdobywając dla niej szacunek świata i rządów […] Dlatego sądzę, że należy coś w rodzaju Filozofii Sztuki Królewskiej ujawnić przynajmniej naszym żonom, synom i córkom a także nastawionym do nas przyjaźnie profanom.”

Ad III.

“Wcale nie uważam form za ważniejsze, niż są w istocie. Przeciwnie, uważam je za coś tak drugorzędnego, że można się bez nich obyć. Tym, co powinno być zachowane jest tylko duch masonerii czyli jej zasady […].”

Ad IV.

“Stanowczo protestuję przeciwko zarzucaniu mi, że chcę wyrzucić zasadniczą istotę (das Grundwesen) masonerii za burtę. Przeciwnie, podnoszę ideę Człowieczeństwa (Humanität), która jest właśnie tą zasadniczą istotą. Trzymam się mocno zasad i ducha masonerii. Odrzucam tylko to, co nie jest jej istotą (Nur das Unwesen lasse ich fallen).”

Krótka odpowiedź na IV zarzut Venedeya – napisana 8 lutego 1863 – wyjaśnia t y t u ł książki Trentowskiego o masonerii, opublikowanej dziesięć lat później. Dla całego projektu reformy to odróżnienie pojęć „Grundwesen” i „Unwesen” ma charakter fundamentalny. [16]

Dyskusja toczyła się dalej. Organizatorzy tej dyskusji (Findel i Seydel, przywódcy obozu reformatorów) natrafili jednak na sprzeczność trudną do przezwyciężenia. Z jednej strony wzywali wszystkich braci do zabrania głosu, bez względu na to, czy są za, czy przeciwko reformie, z drugiej strony zdawali sobie sprawę, że nie wszystkie głosy nadają się do druku. Z dwóch powodów: po pierwsze, w głosach konserwatystów pojawiały się syczące nienawiścią ataki personalne na reformatorów; zamiast przedstawiania argumentów (Grunde) domagano się wprowadzenia masońskiej cenzury, odrzucania prac, które projektują zmiany. Seydel odpowiedział, że cenzurowanie jest sprzeczne z ideami masonerii, a więc gdyby wprowadzono cenzurę, to przede wszystkim należałoby zakazać drukowania głosów tych, którzy domagają się cenzury”. Po drugie, wpływały głosy będące żałosnymi przykładami masońskiego pustosłowia, popisu retorycznego będącego składanką gładkich zdań mówcy niemającego w gruncie rzeczy nic do powiedzenia.

Przykładem może był długi artykuł pod tytułem Reforma Związku Masońskiego. Słowo [18] w odpowiedzi bratu R. Seydlowi. Autorem jego był brat Carl Lüdecke z Geestemunde, członek loży „Ernst August pod złotą Kotwicą” w Harburgu. Ostatecznie można wyłuskać z tego tekstu dwie myśli: sprzeciw wobec projektu Seydla, żeby masoneria pozbyła się anachronicznych „tajemnic” i stała się jawnym, zarejestrowanym przez sąd stowarzyszeniem świeckim oraz myśl, że

“jako wolnomularze jesteśmy wolnomyślni (freisinnig), nie głosimy specyficznego chrześcijaństwa, ale chcemy być ludźmi w najpiękniejszym znaczeniu tego słowa, pełni braterskiej miłości do wszystkich ludzi bez względu na to, jakim imieniem nazywają potężnego Stwórcę Światów”. [19]

W artykule O reformach w Związku Masońskim redaktor naczelny tygodnika „Die Bauhütte”, Gotthold Josef Gabriel Findel przypomniał, że z postulatami radykalnej reformy masonerii wystąpili Ignaz Aurelius Fessler (1756-1839), Friedrich Ludwig Schröder i Karl Christian Krause (1781-1832).

“Potrzeba reformy ma swoje źródło w przekonaniu, że instytucja masonerii jest zdolna do doskonalenia się […] Gdzie jest życie, tam jest ruch, zmiana, przekształcanie się […]. Rozumie to brat W. Michels, który zgadza się z Trentowskim, że można już sobie darować odwoływanie się do Świątyni Salomona i należy je zastąpić ideą budowania Świątyni Ludzkości”. [20]

Z interesującym projektem nowej konstytucji masońskiej wystąpił wolnomularz włoski, brat Vittorio Imbriani, sekretarz loży „Libbia d’oro” w Neapolu (s. 292), a brat R. Stern z Hamm trafnie pisał w „Latomii” (1848), że „Związek Wolnomularski nie jest czymś gotowym, ale stale rozwija się”. W kwietniu 1865 roku zabiera głos Bronisław Trentowski publikując w „Die Bauhütte” [21] (r. VIII, nr 16 z 15 kwietnia 1865, s. 124-127) Programm zur Reform. Ze względu na wagę tego dokumentu dokonuję pełnego przekładu bez żadnych skrótów.

“Program reformy

brata dr von Trentowskiego, członka Loży „Szlachetna Perspektywa” (Freiburg im Breisgau).

„Równe prawo dla wszystkich”

Im więcej projektów reform zostanie opublikowanych [i przedstawionych w ten sposób] do powszechnej oceny, tym łatwiej Zjazd w Eisenach będzie mógł wybrać i ocenić najtrafniejszy z nich. W tej intencji przedstawiam do przegłosowania, przyjęcia i ogłoszenia następujące dziewięć głównych punktów dodając za każdym razem kilka słów objaśnienia:

1. Człowieczeństwo (Humanität) jest istotą i wyłącznym przedmiotem wolnomularstwa. Czym jest człowieczeństwo? Jest ono, w powszechnie obowiązującym sensie tego słowa, tym, co jest czysto- i ogólno-ludzkie to znaczy prawdziwe, piękne i dobre, szlachetne, wielkie i wzniosłe, krótko, wszystko to, co płonie jako niebiańska iskra w piersi każdego człowieka i może rozwinąć się w płomień przynoszący szczęście dla całego świata. Bóg, religia i moralność, wszystko, co boskie i bożoczłowiecze należy do tej dziedziny. Wszystko to jest istotą i przedmiotem wolnomularstwa. Wolnomularstwo jest więc Związkiem Ludzkości, który zajmuje się wszystkim, co czysto- i ogólno-ludzkie. Jako taki wyklucza on ze swoich uroczystych prac nie tylko wszystko nie-czysto-ludzkie, a więc to, co złe, wstrętne, niegodne itd., ale także wszystko nie-ogólno-ludzkie, czyli to, co jest związane tylko z jakimś szczególnym wyznaniem religijnym, jakimś szczególnym państwem, narodem, stanem [społecznym], co jest specyficznie kościelne, polityczne, narodowe itd.

2. Istnieje absolutna wolność interpretacji (Auslegung) idei Człowieczeństwa. Związek nie chce mieć żadnej dogmatyki, która prowadzi do martwoty śmierci, uniemożliwiając jakikolwiek postęp. Trzyma się więc mocno swojej istoty, mianowicie idei Człowieczeństwa, w podanym wyżej sensie ogólnym, ale pozostawia całkowitą swobodę w zakresie jej szczegółowej interpretacji. W idei Człowieczeństwa, która jest dla Związku święta i niezmienna, ma on swoją stałą, wciąż taką samą treść (Bestand), natomiast w swobodnym, codziennie doskonalszym rozumieniu – swój nieustanny rozwój. Rdzeń rzeczy pozostaje przez całą wieczność niezmienny jak firmament niebieski, ale dla postępu otwierają się tysiące wrót. W ten sposób Wolnomularstwo posiada w sobie szczęśliwie te cechy, które posiadają Kościół i Państwo, ale stoi nad nimi wyżej, ponieważ nie posiada ich wad. Prawo do swobodnej interpretacji istoty masonerii uznaje w pełni zasłużoną dojrzałość wszystkich lóż i braci i zdejmuje im z oczu przepaskę autorytetu. Zmusza do myślenia. Szczęścia na tej drodze! Fundamentalne prawo do swobodnej interpretacji uświęca całą dotychczasową i przyszłą różnobarwność i różnorodność systemów masońskich, które mogą nazywać się jak chcą, jeśli tryska z nich światło Człowieczeństwa. Ustają wreszcie w tej sposób ataki na inaczej myślących. Znaleziony został „pierścień Natana” [aluzja do dramatu Lessinga]. Związek święci swoje Święto Wielkiego Zbratania i – przy całym swoim zróżnicowaniu odsłania swoja wewnętrzną, doskonałą harmonię.

3. Wolnomularstwo trzyma się mocno swojej istoty a pozostawia swobodę co do swoich form. W istocie tkwi jej jedność, która może być tylko jednością wewnętrzną, natomiast formy ukazują jej różnorodność, która jest czymś zewnętrznym. W tym wzniosłym gmachu, który świeci nam jako wzór architektury i który nazywamy Nieskończonym Wszystkim, panuje wewnętrznie jedna jedyna boska Idea, natomiast od zewnątrz przedstawia się on jako niewyczerpana Niezliczoność Światów w niebie a rzeczy na ziemi; we wszystkim panuje jedność istoty i różnorodność form. Jedność jest tu wewnętrzna, duchowa, idealna, różnorodność – zewnętrzna, realna, rzeczywista, To jest logiczne i zgodne z naturą! W taki sam sposób musi być zbudowany nasz Związek, jeśli ma być prawidłowy [gerecht] i doskonały. Istota masonerii czyli Człowieczeństwo jest jednym jedynym wewnętrznym spoiwem jedności Związku, natomiast forma, którą wytwarza wolny artysta i w której przejawia się nieskończona różnorodność, jest kształtowana swobodnie. Ta zasada [Erfolg] otwiera przed genialnością prawdziwych architektów nieskończenie szerokie pole, ustanawiając w obrębie Królewskiej Sztuki Wolność jako taką. Tym samym Związek uznaje wszystkie istniejące i przyszłe formy wolnomularstwa czyli wszystkie jej zewnętrzne kształty i ukształtowania; mogą one być takie, jakie chcą, jeśli tylko wiernie przedstawiają Człowieczeństwo.

4. Wolność w zakresie ustanawiania rytuałów jest świętym prawem każdej loży. Skoro istota wolnomularstwa jest stała i niezmienna, a zarówno jej interpretacja jak forma są dowolne, to przejawianie się tej interpretacji i tej formy w rytuałach również są dowolne. Ta zasada gwarantuje każdej loży – nie zawsze dotąd respektowane – prawa mistrzowskie i duchową niezależność. Wolność w zakresie ustanawiania rytuałów wystarcza do tego, żeby reforma satysfakcjonująca wszystkie niezadowolone Wschody została wprowadzona w życie, budząc Endymionów – uśpionych w wygodnym łożu z miękkiego mchu – do Sztuki Królewskiej. Jeżeli jakaś loża chce pozostać przy swoim obecnym rytuale, to należy jej pozwolić. Jeżeli jakaś inna chce w swoich halach zaspokoić Ducha Czasu, rozwinięty rozum i dobry smak swoich braci – to należy uznać jej prawo do opracowania nowych własnych rytuałów.

5. Związek modli się do Boga, wyznaje religię jako taką i przestrzega zasad moralnych, ale czyni to tylko w swoim humanistycznym, czysto- i ogólno-ludzkim duchu. Bóg, Religia i Moralność, które pojawiają się tylko w świecie człowieka, to trzy filary ludzkości. Muszą więc w rytuałach wszystkich barw i wszystkich systemów wolnomularstwa zajmować godne miejsce odpowiadające swemu wielkiemu znaczeniu. W tej dziedzinie obowiązują następujące reguły: Bóg jest czczony przez całą ludzkość bez wyjątku, ale przez każde wyznanie religijne, każdy lud i każdego człowieka jest rozumiany inaczej. Cześć jest niezmienna, natomiast sposoby rozumienia zmieniają się i są nieskończenie różnorodne. To samo dzieje się w obrębie masonerii, która jest zwierciadłem ludzkości. Masoneria czci we wszystkich swoich świątyniach i warsztatach Boga i nazywa go w swoim murarskim języku „Wielkim Architektem wszystkich światów”, ale pozwala każdemu mieć własne pojęcie Boga. Jej „Wielki Architekt” jest i pozostaje najwyższą istotą i chociaż wolno ją rozumieć jak się chce, to każdy musi ją uznawać: chrześcijanin, żyd, mahometanin, poganin, monoteista, deista, panteista a nawet ateista, który przecież uznaje jakąś pierwotną podstawę [Urgrund] wszystkich rzeczy. [Masoński termin] „Architekt Świata” powinien więc satysfakcjonować każdą ludzką świadomość i jest Bogiem wszystkich ludzi bez wyjątku. Jako taki jest on czysto- i ogólno-ludzko ujętym czyli humanistycznym Bogiem. W ten sposób wolnomularstwo jest największą Świątynią Boga czyli Świątynią Boga całej Ludzkości. Religią Związku [Masońskiego] jest religia, która żyje – nie gasnąc – w piersi każdego człowieka, przychodzącego na świat; jest ona najświętszą podstawą wszystkich znanych religii i teologii, a my nazywamy ją Światłem Świętojańskim. Zgodnie z tym religia Związku [Masońskiego] jest tak ukształtowana, żeby mogła zadowolić wszystkich wyznawców różnych wiar, filozofów różnych kierunków i wszystkich ludzi. Ona też jest czysto- i ogólno-ludzka czyli humanistyczna. Wolnomularstwo jest Świątynią Prawdziwej Religii, Religii wszystkich religii. Moralność Związku jest również czysto- i ogólno-ludzka czyli humanistyczna; opiera się na danym przez Boga każdemu człowiekowi wolnym sumieniu czyli Wiedzy o tym, co pewne (Wissen des Gewissen). Życzliwą dla wszystkich (holde), świętą i przesławną cnotę, dzięki której ludzie śmiertelni wstępują na boskie wysokości poświęcenia i heroizmu, na wysokości Gwiazd rodzaju ludzkiego, na wysokości Nieśmiertelnych, wśród których panują wyłącznie Wolność, Równość i Braterstwo, stawia Związek przed oczami swoich adeptów i chce ją z zapałem uprawiać. Tym uprawianiem cnoty sam siebie określa; w tym wyraża się jego samodzielność. Związek kocha Filantropię, Dobroczynność, Cnotę Boga i jego Opatrzności; myśli o niej przy każdej pracy i każdej sposobności. Nie oznacza to, że jest Przytułkiem dla Ubogich, ale że jest Areną dla wszystkich cnót. Związek Masoński jest Związkiem Cnoty [Tugendbund] i Świątynią niezafałszowanej moralności.

6. Wolnomularstwo otwiera swoja świątynię dzielnym (cnotliwym) ludziom wszystkich wyznań, ludów i stanów, wymagając od nich jedynie gotowości do nieustannego służenia Człowieczeństwu. Obejmuje całą kulę ziemską i jest Związkiem Związków. Związek bierze swoich adeptów z całej ludzkości bez względu na ich wiarę religijną, polityczną i społeczną, na ich przekonania filozoficzne, na ich narodowość i rasę, na ich wyżej lub niżej stojący zawód, jeśli uważa, że się nadają przez swoją postawę ludzi wolnych [freie Gesinnung], jeśli mają odpowiednie wykształcenie, zdobyli samodzielną i niezależną pozycję, jeśli cieszą się dobrą opinią. Pozostawia im ich własny sposób myślenia [Denkart], jeśli ma on charakter humanistyczny i nie przeszkadza im w wypełnianiu ich kościelnych, państwowych, obywatelskich i domowych obowiązków. Siedząca w swoich halach [słowo „hale” zostało wzięte z Czarodziejskiego fletu Mozarta; aria Wielkiego Mistrza Sarastra zaczyna się od słów: „In diesen heil’gen Hallen…”] jako równouprawnieni i jednakowo kochani bracia. Świątynia Związku obejmuje już najszlachetniejszych mieszkańców Ziemi, z każdym dniem jest ich coraz więcej a kiedyś obejmie całą ludzkość. W ten sposób [Związek masoński] jest największym, najważniejszym, najpiękniejszym Związkiem; jest Związkiem Ludzkości [Menschheitsbund], Związkiem Związków.

7. Związek jest Wyższą Uczelnią Człowieczeństwa [Hochschule der Humanität], wychowuje ludzi jako takich, czyni ich swoimi apostołami i chce w ten sposób doprowadzić do triumfu Człowieczeństwa w Ludzkości. Kościół i Państwo chcą w swoich uczelniach wychować tych, którzy będą im posłusznie służyć, nie troszcząc się o wychowanie ich na ludzi. To zaniedbanie naprawia Związek [Masoński], który w swoich świątyniach wychowuje człowieka wewnętrznego, podobnego Bogu, wolnego, zdolnego do wzniesienia się na wyżyny, wielkość i świętość charakteru i posiada niezwyciężoną moc promowania i urzeczywistniania dobra czyli wychowuje ludzi jako takich. Przed swoimi dojrzałymi wychowankami stawia zadanie samopoznania, samodoskonalenia i samoopanowania, żeby się odpowiednio i gruntownie przygotowali do służenia Ludzkości. Później pozwala im pracować nad doskonaleniem najbliższego i codziennie rozszerzającego się otoczenia. Wreszcie wyrywa ich z pospolitych nizin życia i wprowadza na słoneczne wyżyny Bożoczłowieczeństwa [Gottmenschenthum], zalecając im trudną pracę nad doskonaleniem ludzkości. Jego ostatecznym celem jest podniesienie rodzaju ludzkiego, zwycięstwo Dobra, Prawdy i Piękna czyli pełny triumf ludzkości na Ziemi.

8. Każda loża jest w pełni dojrzała, samodzielna, niezależna i wolna, ma prawo autonomii i doskonałości władzy, rządzi się swoją własną konstytucją i własnymi prawami, uwzględnia jedynie wolę swoich członków i jest w obrębie Związku suwerennym państwem. Do jej wewnętrznych spraw nikomu nie wolno się mieszać. W ten sposób powstaje nowa, zreformowana loża i jeśli chce się instalować zgodnie z duchem czasu, potrzebna jest jej jedynie wola jej członków, bez jakiejkolwiek autoryzacji, sankcji, instalacji ze strony jakiejkolwiek wyższej władzy masońskiej. Powiadamia ona inne loże o swoim istnieniu a ściślej o swoim odrodzeniu w ogniu Ducha, określa swoją barwę i kształt i prosi o uznanie, którego jej nie odmówią, jeśli uczyniła człowieczeństwo swoją Gwiazdą Polarną. Zresztą, w najgorszym przypadku, może się bez tego uznania obyć. Jedynie od wolnej woli każdej [loży] zależy, czy zechce należeć do jakiegoś Związku lóż, czy też – obojętne z jakiego powodu – woli pozostawać poza związkiem. Podstawą struktury Związku i jego największą siłą jest decentralizacja, obejmująca całą kulę ziemską, zapewniając każdej loży jej samorządność i sprawiając, że gdyby jakiś wszechpotężny samowładca chciał prześladować masonerię, to jest ona dla niego nieosiągalna. Najjaśniej świecą loże w swojej gwiezdnej samotności! Dla ich wzajemnego powiązania wystarczają całkowicie: wewnętrzna jedność ich istoty i zewnętrzna pod znakiem Gryfa i Słowa [22]. W sytuacji, kiedy masoneria, ze swoją własną, bardzo bolesną szkodą, ukrywa przed szeroką publicznością jedynie swoje wspaniałe zasady i wzniosłe cele, które mogłyby wzbudzać dla niej tylko najwyższy szacunek, a nie, wyjąwszy znaki rozpoznawcze, jakieś rzeczywiste tajemnice, – może każda loża, która osiągnęła wysoki stopień rozwoju duchowego, bez specjalnego zezwolenia ujawniać je w całości lub częściowo. Najlepszym rozwiązaniem w tej sprawie byłoby zamykanie bram świątyni [masońskiej] jedynie w przypadkach inicjacji i promocji, natomiast Święta Świętojańskie i inne można by obchodzić w sposób jawny a wydawnictwa masońskie udostępniać wszystkim bez żadnych przeszkód. Im więcej jawności się wprowadzi, tym łatwiej będzie rozproszyć podejrzenia władz państwowych i przesądy ludu; pozyska się także więcej dzielnych ludzi z wyższych pięter kultury. Dlaczego więc nie wykorzystać zwyciężającej wszystko jawności w interesie Związku? Z wysokości naszych katedr można oddziaływać równie potężnie jak z katedr akademickich i kościelnych! Z jednej strony przewodniczącemu każdej loży potrzebny jest praktyczny zmysł dzielnego człowieka interesów, z drugiej strony wszechstronne wyższe wykształcenie, elokwencja i płomień natchnienia. A ponieważ cechy te bardzo rzadko albo nigdy nie pojawiają się u jednej osoby, więc byłoby wskazane wybierać [nie jednego, ale] dwóch Mistrzów Katedry [23], jednego do wszystkich spraw wewnętrznych i zewnętrznych, drugiego zaś tylko do kierowania uroczystymi pracami loży i do udzielania Świętojańskiego Światła. Pierwszy z nich byłby Głównym Mistrzem i Przewodniczącym wszystkich posiedzeń Kolegium Oficerskiego. Tylko przy takim uporządkowaniu [podziale kompetencji] może Wschód stać się rzeczywiście podobnym do płonącej Gwiazdy. Krótko mówiąc, Loża powinna wszystko uszlachetniać, poprawiać, odmiennie urządzać i wprowadzać u siebie to, co uważa za dobre dla rozwoju i rozkwitu Sztuki Królewskiej pod Baldachimem swego Nieba.

9. Lożom wolno zawierać między sobą umowy o współpracy, tworzyć związki w postaci Wielkich Lóż i ogólny związek z Wielkim Mistrzem na czele, organizować kongresy i zastrzegać sobie prawo do ratyfikowania ich uchwał. Jakkolwiek podstawą struktury Związku jest decentralizacja, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poszczególne loże, samotne jak gwiazdy, korzystając z własnej wolności i samodzielności, mogły koncentrować swoje wysiłki, tworząc masońskie gwiazdozbiory i masońskie mocarstwo [Grossmacht]. Zgodnie w tym już dziś istnieją liczne związki lóż, wielkie loże i ogólne związki z Wielkim Mistrzem na czele; w ten sposób nieskończenie rosną ich znaczenie i siła. To samo mogą czynić loże domagające się reformy. Droga rozwoju jest już utorowana! Przy nieskończonej, nieosiągalnej nie tylko przez wrogów, ale także przez przyjaciół, decentralizacji Związku, jest rzeczą niemożliwą natychmiastowe przeprowadzenie reformy całego wolnomularstwa jednym aktem. Najbardziej oddalone od nas Wschody dowiedzą się o naszej reformie, być może, dopiero po wielu latach. Masoneria innych krajów będzie nam się uważnie przyglądać, ale nie weźmie udziału w reformie. Nawet w Niemczech nie można na razie liczyć na pełne zwycięstwo. Dlatego tworzymy obecnie Związek [tylko niektórych] Lóż dla siebie. To jest najbardziej praktyczna droga do celu. Z myślą o tym celu ogłaszamy różne projekty reform, żeby można było wybrać, przyjąć i realizować najlepszy z nich. Loże, które go akceptują, powinny swobodnie i jawnie zawiadomić o tym „Freimaurer Zeitung” lub „Bauhütte”, aby można się było z nimi porozumieć. Następnie każda z lóż powinna wybrać jednego delegata na Kongres. Delegat, który później zajmie jakieś wysokie stanowisko w Związku Lóż, powinien koniecznie pochodzić z wyboru i otrzymać od swojej macierzystej loży zadania i pełnomocnictwa: po pierwsze, że będzie ze wszystkich sił popierać projekt reform przyjęty przez jego lożę, po drugie, że jeśli projekt zostanie przyjęty, przystąpi wraz z innymi braćmi do utworzenia Wielkiej Loży, wejdzie w jej skład i weźmie udział w wyborze Wielkiego Mistrza, Związek Masoński ogłosił już, że zjazd odbędzie się w Eisenach. Trzeba tę okazję wykorzystać.

Pierwszego dnia odbędzie się ogólny Kongres. Po załatwieniu spraw bieżących, zgodnie z życzeniem lóż, na porządku dziennym stanie sprawa reformy. Przyjaciele reformy będą swój projekt popierać, poprawiać, doskonalić i głosować, żeby został przyjęty. Przyjęty projekt stanie się podstawową umową dla wszystkich lóż i związków lóż, które zdecydowały się na reformę. Gdyby, wbrew wszystkim przewidywaniom upadł, to nie oznacza to jeszcze jego ostatecznej klęski. Loże, które za nim głosowały, trzymają go się, a ich delegaci zbierają się następnego dnia na osobnym Kongresie, który natychmiast – zgodnie z otrzymanymi pełnomocnictwami – przekształca się w Wielką Lożę nowego Związku Masońskiego. Akt utworzenia Wielkiej Loży zostanie podpisany przez wszystkich delegatów, którzy stanowić będą od tej chwili jej Kolegium Oficerskie [die Grossbeamte].

Następnie określone zostaną zadania Wielkiej Loży i Wielkiego Mistrza, mniej więcej w taki sposób: Wielka Loża nie jest władzą [Vorstand], ale Komisją [Ausschuss] Związku Lóż. Nie posiada uprawnień ustawodawczych, nie podejmuje uchwał; jest tylko organem wykonawczym. Nie panuje, nie rządzi, a jedynie reprezentuje Związek Lóż na wewnątrz i na zewnątrz. Zajmuje się tylko najważniejszymi i nadzwyczajnymi sprawami. Jej siedzibą są wszystkie loże, ponieważ każdy delegat wraca na swój Wschód i działa w nim jako członek i reprezentant Wielkiej Loży. Jedynie na zebraniach Wielkiego Kolegium Oficerskiego Wielka Loża zbiera się w komplecie i ma pełnię własnych uprawnień.

Wielki Mistrz nie ma władzy absolutnej [nie jest Grossgewalthaber], jest tylko Wielkim Rzecznikiem [Grossanwalt] Związku Lóż. Wybiera go się na okres trzech do sześciu lat. Bezpośredni wybór na następną kadencję nie jest możliwy. [Opuszczam sześć akapitów spraw statutowych]. […] Przez tę zasadniczą, gruntowną, wolnomyślną i sprawiedliwą reformę nie czyni się żadnego uszczerbku istniejącej [instytucji]. Przeciwnie, dzięki niej wszystkie barwy, systemy i kształty wolnomularstwa, które dotąd istniały tylko faktycznie jako zakorzenione w jego istocie, zostają uznane i zalegalizowane. Respektuje się ich wolność i prawa a w zamian żąda się tego samego od nich. Poczucie suwerennej władzy każdej loży otwiera przed tymi, którzy chcą budować [coś nowego] wielki plac budowy, dając pełną swobodę i pełne prawo budowania. Jeśli się przyjmie [tę reformę] i stworzy dla niej Związek lóż, otrzyma ludzkość godną Świątynię, wznoszącą się dzięki genialnym i wolnym Architektom do podobnego do niej gwiezdnego nieba; kiedyś do niej dołączą, chcąc nie chcąc – jako boczne bazyliki – wszystkie inne świątynie, które nie biorą udziału we współczesnym ruchu. W ten sposób buduje się to, co nowe, zgodnie ze wskazaniami mędrców, nie niszcząc tego, co stare. Nikt nie jest zagrożony, nikt nie będzie skrzywdzony. A sprawa reformy musi zwyciężyć. Więc: Teraz albo nigdy! Freiburg im Breisgau, 4 kwietnia 1865 r.”

Dnia 16 maja 1865 r. odbyło się we Fryburgu zebranie członków Loży „Szlachetna Perspektywa”, należących do „Związku niemieckich wolnomularzy”. Przedmiotem zebrania była ocena trzech projektów reformy i wybór najlepszego z nich. Projekty przedstawili Findel, Schauberg i Trentowski. Po dyskusji trwającej trzy godziny, uznano, że projekt Trentowskiego jest najlepszy. W drugiej części zebrania Trentowski zgłosił zastrzeżenia do nazwy związku, proponując usunięcie przymiotnika „niemiecki” i zastąpienie go przymiotnikiem „powszechny”. Wniosek Trentowskiego został przyjęty jednomyślnie. [24]

Dr Joseph Schauberg (1808-1866) był rówieśnikiem Trentowskiego. Mieszkał w Zurychu. Był autorem trzytomowego dzieła Vergleichender Handbuch der Symbolik der Freimaurerei (1861). Jego projekty reformy były jeszcze bardziej radykalne od projektów Trentowskiego, a z zestawienia, które sporządził Rudolf Seydel wynika, że przynajmniej w sześciu punktach były ze sobą zgodne. [25] Nie chcąc walki między zbliżonymi do siebie projektami, Seydel połączył ze sobą cztery najlepsze projekty reform: Trentowskiego, Schauberga, Findla i tak zwany „Projekt Heidelberski” [26], podając w przypisach, od kogo wziął poszczególne sformułowania. Z projektu Schauberga warto przytoczyć to, czego nie ma u Trentowskiego, a co ma szczególne znaczenie, mianowicie problem „protektorów masonerii”.

Oprócz władców, którzy wydawali zakazy istnienia masonerii i wtrącali masonów do więzień, byli – w Austrii, w Prusach, w Rosji, we Francji i w innych krajach – władcy, którzy deklarowali życzliwość dla masonerii i byli gotowi finansować jej działalność. Ale to roztoczenie opieki państwowej nad masonerią było zwykle połączone z policyjną kontrolą jej działalności i próbami wykorzystania jej jako narzędzia własnej polityki.

Zobaczmy, co na ten temat pisał Schauberg w rozprawie pod tytułem: Über den rechtlichen Grundgedanken der Reformbewegungen der deutschen Maurerei [O głównej myśli z dziedziny prawa w reformatorskich ruchach niemieckiego wolnomularstwa]. [27]

“I. [Wolno]mularze, jako wolne i – ze względu na swoje dobre cele – całkowicie dozwolone, prawnie nie zabronione i nie zakazane – Stowarzyszenie (Verein, Corporation], nie potrzebują żadnych książęcych protektorów ani panów, sami mogą się bronić i sami rządzić. Każda loża wolnomularska, związek lóż czy Wielka Loża podlegająca nie wzywanemu przez nią a zwykle narzucającemu się książęcemu protektorowi, straciła tym samym swoją wolność, samodzielność i niezależność i jest mniej lub bardziej łagodnie kontrolowana [bevogtet] albo wręcz pod nadzorem policyjnym. W każdej loży, gdzie tylko postanie noga książęcego protektora, ustaje natychmiast z konieczności prawdziwe wolnomularskie życie w braterskiej wolności, równości i prawdzie; natychmiast zaczynają panować pochlebstwo, uniżoność, opary kadzideł […] Lożom, które się cieszą, że mają książęcego protektora, należy przypomnieć tragiczne ostrzeżenie Schillera: „Więcej męskiej dumy przed królewskimi tronami!”. Biada masonowi, który złudzony pozorami da się nabrać i zacznie na serio traktować książęcego protektora jako swego współbrata! W tym jednym słowie „protektor” określony jest wyraźnie cały stosunek: biedny i słaby „protegowany” musi za tę „protekcję”, za tę opiekę drogo zapłacić swoją wolnością i samodzielnością, utratą swoich najpiękniejszych ideałów, szczególnie zaś utratą ideału równości ludzi […]. Jeżeli książęta roztaczają nad lożą opiekę, to czynią to w celu jej wykorzystania do swych politycznych celów albo przynajmniej unieszkodliwienia, na co historia dostarcza, niestety, zbyt wielu dowodów. Wielka Loża składająca się z książęcych sług, z wysokich urzędników państwowych, nawet jeżeli nie stanie się bezwolnym narzędziem swojego książęcego protektora, w każdym razie nie będzie zdolna do tego, żeby mu się długo i stanowczo przeciwstawiać. Pod każdym względem, brak książęcej opieki jest znacznie lepszy, niż książęca opieka.

II. Związek masoński jako absolutnie wolny związek nie może uznawać żadnych innych praw poza tymi, które sam sobie nadaje; żadnych innych władz i zwierzchników poza tymi, których sam wybrał […] Związek masoński jest związkiem demokratycznym i dlatego jego prawa i władze mogą być tylko autonomiczne, demokratyczne, a nie monarchiczne-arystokratyczne czy arystokratyczne […]”

Gdyby zadano pytanie, dlaczego Trentowski w swoim projekcie pominął ten wątek eksponowany przez Josepha Schauberga, należałoby przypomnieć, że Schauberg mieszkał w republikańskiej Szwajcarii; nie było tam króla ani księcia, który by chciał roztaczać opiekę nad masonerią i kontrolować jej działalność. Inna była sytuacja księstwa Badenii. Przypomnijmy, że kiedy Trentowski przybył do tego księstwa istnienie masonerii było w nim zakazane i loża fryburska „Szlachetna Perspektywa” mogła wznowić działalność dopiero 20 lipca 1847 roku. Niestety, wznowiona działalność loży – kierowanej przez Trentowskiego – znów wzbudziła zastrzeżenia władz i w 1853 roku została zawieszona. Dopiero w 1857 roku uzyskała zgodę na ponowne wznowienie działalności. W rejestrze członków loży z lat 1866-1868 na pierwszym miejscu zarejestrowany został – jako członek honorowy: Jego Książęca Wysokość, książę Wilhelin, Markgraf von Baden, Wielki Mistrz loży „Royal York” w Berlinie. [28]

To był chyba jakiś „parasol ochronny”, rozpięty nad „Szlachetną Perspektywą”. Nie wiele zresztą wiem o księciu Wilhelmie. Może nie wtrącał się i dlatego Trentowski w swoim projekcie reformy nie wysunął postulatu rezygnacji z jego opieki. Z czysto teoretycznego punktu widzenia rację miał Schauberg, ale mieszkając w Zurychu niczym nie ryzykował. Natomiast we Fryburgu może nie warto było ryzykować, że książę rozgniewa się i działalność loży znów zostanie zawieszona. Wiemy jednak, że Trentowski zgadzał się z Schaubergiem. W Panteonie potępił „opiekę” monarchii pruskiej nad masonerią, za którą bracia musieli zapłacić serwilizmem: „W Prusach fartuszek masoński stał się Hohenzollernską liberyą” [29].

O drugim tomie Panteonu wspomina Trentowski, że był pisany w Paryżu w roku 1860, ale zdanie to mógł wstawić później, kiedy poznał negatywne stanowisko masonów pruskich wobec własnego projektu. Najbardziej interesującym problemem jest związek projektu reformy z filozofią Trentowskiego. W swojej pierwszej wersji projekt zawierał kilka postulatów, które okazały się zbyt śmiałe. Mam na myśli zwłaszcza dwa. Po pierwsze, postulat zerwania wszelkich związków z Biblią (a więc z judaizmem i z chrześcijaństwem), zastąpienie budowy „świątyni Salomona” budową „Świątyni Ludzkości”, a przysięgi na Biblię przysięgą na białe kartki „Księgi do napisania”; po drugie usunięcie z rytuału masonerii „Wielkiego Architekta”, będącego reliktem religijnego pojęcia Boga, a więc przekształcenie masonerii w związek konsekwentnie świecki.

Kilku braci jawnie poparło Trentowskiego, ale większość byka przeciwna. Trentowski miał więc do wyboru: albo zrezygnować z projektu reformy masonerii, albo pójść na kompromis. Zdecydował się na kompromis.

Zamiast „Świątyni Ludzkości”, w której miejsce Boga zajmuje Ludzkość reprezentowana przez najwybitniejszych Twórców Kultury, zgodził się na „Świątynię Boga Ludzkości”, w której Bóg ponownie został postawiony ponad Ludzkością. To nie był kompromis, lecz kapitulacja. Po drugie, zgadzając się na pozostawienie „Wielkiego Architekta”, zrezygnował z walki o konsekwentnie świecki charakter masonerii. Przeforsował jedynie tolerancję dla ateistów, możliwość ich uczestnictwa w pracach lóż, uzasadnianą słabym argumentem, że przecież „ateiści też…” uznają jakąś pierwotną zasadę, jakiś „Urgrund”. Kompromisów było więcej. Znikł głoszony w pierwotnej wersji projektu kult Nauki; miejsce Nauki zajęła Moralność. Znikł postulat postawienia Filozofów, natchnionych teoretyków na czele lóż. Trentowski zgodził się z zasadą podporządkowania teoretyków praktykom.

W tej sytuacji nie warto śledzić dalszych losów „projektu Trentowskiego”. Nawet w wersji kompromisowej większość lóż niemieckich nie zdecydowała się na jego przyjęcie. A w jego własnej loży, przewodniczący „Szlachetnej Perspektywy” Gottfried August Ficke (1808-1887) otrzymał zadanie takiego odredagowania projektu, żeby usunąć z niego wszelkie związki nie tylko z filozofią Trentowskiego, ale z filozofią w ogóle. W rezultacie ze „świętojańskiego płomienia” reformatorskiego projektu, który zapalił się jesienią 1862 roku, pozostał w „Szlachetnej Perspektywie” tylko ten ślad [30], który odnotował Ludwik Hass w Słowniku biograficznym: Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821-1999: „W 1867 [Trentowski] był współautorem rytuału dla stopnia czeladnika swej loży” (s. 508). O całej, przedstawionej tu batalii z lat 1862-1865 – ani słowa.

Dziś po przeszło 140 latach od tej batalii można melancholijnie stwierdzić, że dla współczesnej masonerii projekty reformatorskie Trentowskiego są w dalszym ciągu zbyt śmiałe. Pewną pociechą jest tylko to, że po śmierci Trentowskiego w niemieckim tygodniku masońskim opublikowano piękny nekrolog.

Nekrolog Trentowskiego

Nekrolog Trentowskiego znalazł się w tygodniku „Die Bauhütte. Organ des Vereins deutscher Freimaurer” (1869) [31]. Założycielem i wydawcą tygodnika, ukazującego się w latach 1858-1892, był Gottfried Josef Gabriel Findel (1828-1905) [32]. Tygodnik miał masońskie motto: „Mądrość, Siła, Piękno”, ukazywał się na prawach rękopisu przeznaczonego dla Braci (= Wolnomularzy) [33]. Tekst nekrologu brzmiał następująco:

Br[at] F[erdynand] B[ronisław] von Trentowski

Fryburg w B[ryzgowii]. Dnia 16 czerwca 1869 roku, o godz. 11 wieczorem odszedł na wieczny Wschód Br[at] Ferdynand Bronisł[aw] von Trentowski. Urodził się w Polsce pod zaborem rosyjskim [Russisch-Polen] dnia 21 stycznia 1808.

Jego uczestnictwo w Rewolucji 1830 roku zmusiło go do opuszczenia Ojczyzny. Kiedy kontynuując swoje studia filozoficzne w Heidelbergu uzyskał tam godność doktora, przeniósł się do Fryburga, gdzie najpierw jako prywatny docent we fryburskiej wyższej uczelni a następnie jako pisarz bronił interesów polskiej emigracji. Jego dzieła pisane w języku polskim, treści przeważnie filozoficznej lub politycznej, są w jego kraju rodzinnym wysoko cenione.

Co się tyczy jego działalności wolnomularskiej należy wspomnieć, że w roku 1838 został inicjowany w loży „Doskonała Harmonia” [Parfaite Harmonie] w Miluzie [Mülhausen – Alzacja] a w roku 1840 uzyskał w niej stopień czeladnika i mistrza. Po reaktywowaniu loży „Szlachetna Perspektywa” (zur edlen Aussicht) [we Fryburgu] przeniósł się do niej w roku 1847, obejmując urząd Mówcy, a w latach 1848, 1849, 1850 powierzano mu pierwszy młotek Czcigodnego Przewodniczącego Loży; w latach 1851 i 1852 urząd Mówcy.

Reaktywując lożę w roku 1857 znów wybrano go na urząd Mówcy i funkcję tę pełnił aż do śmierci (z wyjątkiem lat 1863 i 1867, kiedy był Mistrzem Deputowanym). Na cztery tygodnie przed jego odejściem na w[ieczny] Wschód loża nadała mu w uznaniu jego licznych zasług tytuł Honorowego Mistrza. Był także Honorowym Członkiem loży „Doskonała Harmonia” w Miluzie i loży „Wszechojciec pod Wolną Myślą” [Allvater zum freiem Gedanken] w Lahr.

Jego pogrzeb, który odbył się 19 czerwca zgromadził prawie wszystkich mieszkających we Fryburgu braci. Prócz tego były obecne delegacje braci z Lahr i Ludwigsburga, a także bracia permanentnie odwiedzający [„Szlachetną Perspektywę”]. Po zakończeniu pogrzebu konfesyjnego, brat [Gustav] Rée polecił utworzyć [braterski] łańcuch wokół grobu i wygłosił wzruszające przemówienie, które odezwało się echem w sercach wszystkich obecnych braci.

Potem wrzucił do grobu gałązkę akacji, a każdy z braci grudkę ziemi. Trumnę Trentowskiego pokryto licznymi masońskimi wieńcami. To się zdarzyło po raz pierwszy, że bracia z loży „Szlachetna Perspektywa” we Fryburgu, będącym siedzibą ultramontanizmu, wystąpili na wolnomularskim pogrzebie jako wolnomularze. Trentowski wraz z nimi zwalczał ten kierunek, który zawsze będzie przeciwnikiem idei humanitaryzmu [Humanitätsidee].

Bogactwem i owocnością myśli, inspirując i zapalając, działał Trentowski słowem pisanym i drukowanym na rzecz Związku Związków (Bund der Bünde). Najbardziej znaczącymi z pisanych przez niego prac masońskich są – opracowane wspólnie z bratem Gottfriedem Augustem Ficke – Rytuały wszystkich trzech stopni Loży „Szlachetna Perspektywa”.

Genialne ujęcie wielkich zadań M[asone]rii, które nam tak często przedstawiał w sposób wywołujący napięcie i pobudzający [do myślenia], przekonywanie każdego z nas, że sprawą bardzo poważną i najwyższym zadaniem życia jest dla nas działanie dla dobra Ludzkości (zum Heile der Menschheit zu wirken), spowodowało, że w naszym warsztacie (Bahütte) rozkwitło życie duchowe, które uczyniło nasz warsztat wielkim, silnym i zdolnym do działania na rzecz zreformowania i wolności naszej Królewskiej Sztuki! Do Związku niemieckich W[olno]m[ularzy] należał zmarły od roku 1864.

Żywa będzie pamięć o Br[acie] Trentowskim w sercach tutejszych Br[aci], a jego działalność zapisana będzie w Historii M[asone]rii niezniszczalnym szyfrem. Cześć Jego Pamięci!

***

Rozważania o działalności masońskiej jednego z największych polskich filozofów wypada zakończyć odpowiedzią na pytanie: – D l a c z e g o Trentowski przez trzydzieści lat (1838-1869) – a więc przez całą drugą połowę własnego życia – należał do masonerii i działał w niej aktywnie jako mistrz, mówca i reformator? Odpowiedzi na to pytanie nie dał dotychczas żaden badacz życia i twórczości Trentowskiego, a przecież można ja wyczytać z pierwszych zdań rozdziału o wolnomularstwie, wydrukowanego po polsku w dziele: „Panteon wiedzy ludzkiej lub pantologia, encyklopedia wszech nauk i umiejętności, propedeutyka powszechna i wielki system filozofii”.

Najważniejszym słowem w tym tytule jest – nawiązujące do tytułu dzieła Hegla – słowo e n c y k l o p e d i a. Od zwykłych encyklopedii, w których hasła ułożone są najczęściej w porządku alfabetycznym, „encyklopedia filozoficzna” różni się porządkiem rzeczowym. Sprawdźmy więc w jakim miejscu znajduje się rozdział LXIX (Wolne mularstwo…). Trentowski umieścił ten rozdział w dziedzinie, którą nazwał S o c y a l i s t y k ą, a uważał za „pierwszą humanistyki część”. Drugą częścią była Polityka a trzecią Historia. Czym różnią się, według Trentowskiego, te trzy części? C z a s e m, którego dotyczą. Historia zajmuje się przeszłością, czyli czasem, który minął; Polityka – teraźniejszością czyli czasem, który trwa; Socyalistyka – przyszłością, czyli czasem, który nadejdzie. Historia odpowiada na pytanie, jakim b y ł o społeczeństwo, Polityka – jakim j e s t, Socyalistyka – jakim p o w i n n o b y ć. Warto tu zauważyć zbieżność koncepcji Trentowskiego z koncepcjami jego niemieckiego rówieśnika, Wilhelma Weitlinga (1808-1871), który swemu dziełu nadał tytuł: Die Menschheit wie sie ist und wie sie sein sollte (Ludzkość jaką ona jest a jaką być powinna).

W Socyalistyce Trentowskiego pojawiają się Babeuf, Saint Simon, Fourier, Blanc, Lamennais, Proudhon, Cabet, Owen, czartyści, Weitling, Feuerbach, Stirner, Południowe Niemcy (czytaj: Badenia; Trentowski był działaczem masonerii badeńskiej), a następnie polscy mesjaniści (Mickiewicz, Królikowski, Cieszkowski, Libelt, Krasiński i inni) . O Mickiewiczu pisał Trentowski, że jest „czerwieńszy od Hegla”.

Co łączy Mickiewicza i Trentowskiego z Weitlingiem i Feuerbachem? Przede wszystkim to, że wybiegają myślą w przyszłość; że interesuje ich nie tylko ta ludzkość, która istnieje w tej chwili, ale także i przede wszystkim to, jaką ludzkość być powinna. I przeczytajmy teraz jak Trentowski określa masonerię w pierwszym akapicie 69 rozdziału Socyalistyki:

“Wolne mularstwo […] to jeden z najpiękniejszych, najstateczniejszych i najsilniejszych związków socyalistycznych, który rozszerzył się po całej ziemi […] a działa cicho, niewidomie, powolnie i skutecznie.” [34]

*

Artykuł opublikowany w kwartalniku religioznawczym “Nomos” 55/56 (2006), w zeszycie pt. “Szkice religioznawczo-filozoficzne” pod redakcją Henryka Hoffmanna. Publikacja w WWW za zgodą Redakcji.

*

PRZYPISY:

[1] A. Nowicki, Filozofia masonerii u progu Siódmego Tysiąclecia, Gdynia 5997, s. 149-173 (książka Trentowskiego była pierwszą na świecie pozycją zmierzającą do przedstawienia w sposób całościowy filozofii wolnomularstwa, s. 149).

[2] S. Pigoń, Listy Trentowskiego, 1937, na s. 483. Mowa o liście z 28 X 1862 r.

[3] List Trentowskiego z 30 VII 1868, w S. Pigoń, op.cit., s. 519.

[4] „Die Bauhütte. Organ des Vereins deutscher Freimaurer”, r. V, nr 46 z 15 XI 1862, s. 361-365, nr 47 z 22 XI 1862, s. 369-372, nr 48 z 29 XI 1862, s. 379-381. R. VI, nr 2 z 10 I 1863, nr 9 z 28 II 1863, s. 65-67, nr 11 z 14 III 1863, s. 81-82 i 82-84, nr 13 z 28 III 1963, s. 97-98, nr 37 z 12 IX 1983, s. 291-2. R. VIII, nr 16 z 15 IV 1865, s. 124-127, nr 24 z 10 VI 1965, s. 191-192, nr 25 z 17 VI 1865, s. 193, nr 27 z 1 VII 1865, s. 209-211, nr 30 z 22 VII 1865, s. 237, 239, nr 32 z 5 VIII 1865, s. 251, 252-253, nr 37 z 9 IX 1865, s. 290, nr45 z 4 XI 1865, s. 355. Tygodnik „Freimaurer-Zeitung”, R. XIX, nr 23 z 10 VI 1865, s. 177-181, R. XX, nr 3 z 20 I 1866, s. 23. Wspomnienie pośmiertne i opis pogrzebu Trentowskiego znajduje się w „Die Bauhütte”, R. XII, nr 35 z 28 VIII 1869.

[5] W „Die Bauhütte” (s. 519, list z 30 VII 1868 r.) Trentowski pisał: Dzieło niemieckie ukończone wprawdzie, ale muszę je odczytać od początku do końca jednym tchnieniem i przyłożyć doń ostatnią rękę, nim pocznę szukać nań wydawcy.

[6] Przekładam: Pismo okólne świętojańskiej loży wolnomularskiej „Szlachetna Perspektywa” na Wschodzie Fryburga w Bryzgowii do wszystkich Lóż i Braci Związku.

[7] Przekładam: Z memoriału do Kolegium Oficerskiego Loży „Szlachetna Perspektywa ” jako Przedmowa do Systemu odnowionego i zgodnego z duchem czasu Wolnomularstwa Brata Bronisława Ferdynanda Trentowskiego, Mówcy tej Loży.

[8] Seydel zabierał głos trzy razy: 28 II 1863, 28 III 1863 i 5 VIII 1865; Findel dwa razy: 1 VII 1865 i 9 IX 1865; Venedey raz: 14 III 1863; Trentowski dwa razy: 14 III 1863 i 15 IV 1865; mason szwajcarski, ukrywający się pod inicjałami I.C.F.: 5 VIII 1865.

[9] „Die Bauhütte”, nr 46 z 15 XI 1862.

[10] „Die Bauhütte”, nr 47 z 22 XI 1862.

[11] „Die Bauhütte”, R. VI, nr 2 z 10 I 1863.

[12] Venedey w swojej książce England (Leipzig 1845, wyd. F.A. Brockhaus), Engels w książce Die Lage der arbeitenden Klasse in England (Leipzig 1845, wyd. Otto Wigand). Czterdzieści lat później Engels pisał o nim w swojej Geschichte des Bundes der Kommunisten (1885).

[13] W spomina o tym Roman Karst w przedmowie do polskiego przekładu Dziel wybranych Heinego: Heine wyśmiał ideę cesarstwa i zaproponował na monarchę niemieckiego Jakuba Venedy’ego , Warszawa 1956, s.67. Przy okazji warto zauważyć, że Venedey nie miał szczęścia do polskich badaczy. Albo w ogóle o nim nie wspominają, albo przekręcają jego nazwisko: Roman Karst na „Venedy”, Stanisław Salmonowicz na „Veneday” (Prusy, wyd. 3, Warszawa 2004, s. 403 i 504).

[14] Trentowski wspomina o Venedeyu w Freimauerei na s. 287. Wiadomości o pobycie Engelsa i Venedeya w Manchesterze można znaleźć w książce: Harry Schmidtgall: Friedrich Engels’ Manchester-Aufenthalt 1842-1844). Sozialen Bewegungen und politische Diskussionen. Mit Auszugen aus Jakob Venedeys England-Buch (1845) und unbekannten Engels-Dokumenten, Trier 1981, zwłaszcza rozdział: Engels und Jakob Venedey, s. 102-109.

[15] Wydana w Freiburg (im Breisgau), datowana 8 II 1863.

[16] Por. A. Nowicki, Filozofia masonerii u progu Siódmego Tysiąclecia, Gdynia 1997, 148.

[17] „Die Bauhütte”, nr 13 z 28 III 1863.

[18] Nie „słowo”, ale trzy i pół tysiąca słów! A.N.

[19] „Die Bauhütte”, R. VI, nr 17 z 25 IV 1863, s. 129-132.

[20] „Die Bauhütte”, R. VI, nr 37 z 12 IX 1863, s. 291-292.

[21] „Die Bauhütte”, R. VIII, nr 16 z 15 IV 1865, s. 124-127.

[22] Niemieckie słowo „Griff” występujące tu w wyrażeniu im Zeichen Griffund Wort jest wieloznaczne i byłoby trudne do rozszyfrowania, gdyby Trentowski w następnym zdaniu nie wspomniał o sekretnych masońskich znakach rozpoznawczych (Erkennmiszeichen). Tę interpretację potwierdza J.G. Findel szyfrowanym fragmentem opisu wyposażenia loży: „Z[eichen]. W[ort]. und Gr[iff]. als die Erkennungszeichen der gesammten Br[uder]schaft”, „Die Bauhütte”, T. VIII, nr 17, z 22 IV 1965, s. 129.

[23] W loży „Szlachetna Perspektywa” zastosowano taki podział kompetencji między dwóch mistrzów: Gottfried August Ficke, jako przewodniczący „mistrz Katedry”, zajmował się sprawami organizacyjnymi, natomiast Trentowski jako „mówca” był „płomieniem natchnienia” i nosicielem Świętojańskiego Światła.

[24] „Die Bauhütte”, R. VIII, nr 24 z 10 VI 1865, s. 191.

[ 25] „Die Bauhütte”, R. 8, nr 32 z 5 VIII 1865.

[26] Kto był autorem „projektu heidelberskiego”? Można wysunąć hipotezę, za którą przemawia kilka bardzo poważnych argumentów. Po pierwsze, nazwę „Projekt Heidelberski” należy rozumieć jako „Projekt Heidelberskiej Loży Masońskiej”. Po drugie, wiadomo, że w Heidelbergu działała loża masońska „Ruprecht pod Pięcioma Różami”. Po trzecie, autora projektu należy szukać wśród znanych teoretyków masonerii i sprawdzić, który z nich przebywał w owym czasie w Heidelbergu. Do najbardziej znanych teoretyków masonerii drugiej połowy XIX wieku należał niewątpliwie Johann Kaspar Bluntschli, któremu poświęciłem osobny rozdział w mojej Filozofii masonerii… (Gdynia 5997, s. 174-185) i tak się zdarzyło, że od 1861 roku przez dwadzieścia lat był profesorem prawa na Uniwersytecie w Heidelbergu, a od 1864 roku był także przewodniczącym, i aktywnym działaczem Heidelberskiej loży „Ruprecht pod Pięcioma Różami”. Jest więc rzeczą wysoce prawdopodobną, że to właśnie on był autorem lub współautorem tego projektu, co zresztą potwierdził Findel („Die Bauhütte”, R. VIII, nr 37 z 9 IX 1865, s. 290). Przy okazji warto wspomnieć, że podobnie jak Schauberg, również Bluntschli należał do tego samego rocznika, co Trentowski, urodził się bowiem 7 marca 1808 roku w Zurychu. Co więcej, tak samo jak Trentowski wstąpił do masonerii mając lat trzydzieści, a więc w tym samym roku 1838.

[27] „Die Bauhütte”, R. VIII, nr 36 z 2 IX 1865, s. 281-284.

[28] Mitglieder-Verzeichniss der pach dem System der grossen Mutterloge zur Senne im Orient von Bayreuth arbeitenden ger[echten] u[nd] vollk[ommenen] S[ank]t Joh[annis] Goge zur edlen Aussicht im Oriente Freiburg im Breisgau 1866-68, kserokopia egzemplarza Biblioteki Deutsches Freimaurer-Museum, sygnatura 1464 (s. 3).

[29] Panteon, op.cit., t. II, Poznań 1874, s. 141.

[30] L Hass, Wolnomularze polscy w kraju i na świecie 1821-1999, Warszawa 1999. Mowa o tym na s. 508.

[31] „Die Bauhütte”, R. XII, nr 35, Leipzig, 28 VIII 1869

[32] Por. A. Nowicki, Filozofia masonerii u progu Siódmego Tysiąclecia, Gdynia 5997, s. 201-203.

[33] Autorem przekładu pełnego tekstu nekrologu jak również wszystkich tekstów Trentowskiego drukowanych w „Die Bauhütte” jest Andrzej Nowicki.

[34] Panteon, op.cit., II, s. 128

*
25.03.2007.