Karol Otis, fragmenty pracy wygłoszonej w loży Doskonałości ‘Wieża Babel’ RSDiU
Oczy me oślepił jasny blask słońca pośród błękitnego nieba. Po chwili odzyskałem wzrok i rozejrzałem się dookoła. Świadomość, że jestem na, tak dobrze mi przecież znanym, miejscu budowy przyćmiła niejasne, niepokojące uczucie, że w gruncie rzeczy nie pamiętam jak się tu znalazłem. Stukot młotów, zgiełk prac i zapach świeżo heblowanego drewna ukoiły me zmysły i zdołały przytłumić ten dziwny podskórny niepokój. Mam teraz przecież ważniejsze sprawy – pomyślałem. Po raz kolejny powierzono mi misję wzniesienia Świątyni. Tym razem komandoria powstaje na pograniczu brandenbursko – wielkopolskim gdzie książę nadał naszemu zakonowi aż 1000 łanów. Zgodnie z tradycją bryłę budynku nakazałem wznieść na planie przedłużonego prostokąta z wąskim wejściem na zachodzie. Dwie cylindryczne wieże wtopione w naroża budowli symbolicznie nawiązują do Świątyni Salomona oraz kolumn Jakin i Boaz. Półokrągłe kopuły wieńczące ich konstrukcje przywołują wspomnienia młodości spędzonej w Królestwie Jerozolimskim. Wśród, ludzi zadawałoby się obcych, kultury ponoć heretyckiej i ziemi nieprzyjaznej a jednak sercu memu tak bardzo bliskiej. Kierowałem się właśnie ku zachodniemu wejściu gdy z zamyślenia wyrwał mnie głośny huk. To jeden z nowo podniesionych czeladników dokładnie obrabiał granitowe kwadry, których używaliśmy do wzniesienia ceglanej podbudowy. Młodzian jest zbyt pochłonięty pracą by mu teraz przerywać – uznałem. Wziąłem powolny wdech powietrza, czując przypływ kojącego spokoju i rozlewające się po dłoniach delikatne mrowienie. Z niespotykaną łatwością przywołałem pożądany stan umysłu i z radością spojrzałem na piętrzące się nade mną okazałe mury. Praca moich Braci była zaiste doskonała, wielu opanowało niemal wszystkie tajniki rzemiosła, ale było coś jeszcze, coś co odkryłem będąc na wschodzie i co potajemnie w wąskim gronie próbowałem tłumaczyć. Czy jednak na pewno cokolwiek mym Braciom przekazuję? Zaledwie pomagam odkrywać co już kryją w sobie. Jakże trudno ubrać te uczucia w słowa. Staram się wskazywać kierunek wędrówki, której każdy pojedynczy krok człowiek musi ostatecznie postawić sam. Rozprawiam o naukach których brzmienie jest całkowicie niezrozumiałe dla tych, którzy pośród zgiełku myśli nie usłyszeli jeszcze cichego szeptu serca. Jakże mam milczeć? Jak milczeć mam Boże widząc Brata szukającego Prawdy? Jak mam milczeć widząc oniemiałego człowieka, który dostrzegł żywą duszę? Jak milczeć gdy ktoś zagubiony odnajduje siebie? Gdy ów sądzi, że myśli postradał a po raz pierwszy ze sobą, z Tobą rozmawiał. Non nobis, Domine, non nobis. Sed nomini Tuo da gloriam.
Inicjacja do kolejnych stopni Rytu Szkockiego, Dawnego i Uznanego to zaskakujące doświadczenie. BB:. i SS:. będący wcześniej Mistrzami wolnomularzami dostępują ceremonii, która w jednoznaczny sposób pokazuje im, że droga, której końca być może już wypatrywali, dopiero się zaczyna. Pojawia się pytanie co nas na tej drodze trzyma? Co sprawia, że trwamy w podróży pomimo napotykanych przeciwności? Pierwszą i najbardziej oczywistą odpowiedzią jest przysięga. W przypadku Mistrzów niejedna przecież, bo potrójna. Rzecz to święta dla ludzi honoru. Znać jednak, że w chwilach słabości ludzie nie szanują słów innych a co dopiero własnych. Jak pisał Carlos Ruiz Zafon „Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie”. A jednak rytuał nagradza pokonaną już drogę i dotrzymane obietnice będąc jednocześnie mandatem zaufania dla nowo przyjętego Brata lub Siostry. Dla mnie jest to chwila manifestacji równości i braterstwa. Chwila, w której dawniej obce nam osoby, które z biegiem czasu uznaliśmy za autorytety, przyjaciół lub powierników, dobrowolnie odrzucają zewnętrzne różnice pieczętując jednię ducha i poskromienie ego. Drugą rzeczą, która może sprawiać, że trwamy w swych wolnomularskich postanowieniach jest idea obowiązku, która przedziera się przez mroki rytuałów niczym światło przez czarną woalkę. Oczywiście każdy mistrz dobrze rozumie pojęcie obowiązku z poziomu materii. Jeśli spojrzeć w dawne angielskie lub amerykańskie katechizmy to wszystkie pytania o funkcje oficerskie formułowane są w następujący sposób: what is your duty there? Każdego oficera pyta się o duty czyli obowiązek, który wpisany jest w instrukcje stopni. Większość MM:. pełni jakieś funkcje oficerskie, dokłada starań by rozwijać loże i poświęca swój czas na rzecz obediencji. Zostało to expressis verbis ujęte w rytuale.
Pyt. Jakie są jego obowiązki?
Odp. Czuwać nad dobrem Zakonu i uczyć pracowników ich obowiązków przypominając, że będąc ich Mistrzem, jest im równy w obliczu Wolnomularstwa.[1]
Rytuał łączy także obowiązek z legendą Mistrza Hirama, podczas inicjacji słyszymy liczne przestrogi o niegodnych aspiracjach, lekceważeniu podejmowanych zobowiązań i lekkomyślnym traktowaniu zadań[2]. Pojęcie obowiązku pojawia się w rytuale wiele razy. W pewnym momencie ceremonii jeden z oficerów mówi:
Szlachetne myśli pochodzą z serca i najlepszym kamieniem probierczym Obowiązku jest wymaganie poświęcenia[3].
Ten fragment rytuału może świadczyć o tym, że w tak często podkreślanym pojęciu obowiązku kryje się coś więcej aniżeli tylko sumienne wykonanie zadań wynikających z piastowanego urzędu. Jeśli jest jakaś tajemnica w Wolnomularstwie to jest to właśnie tajemnica wspomnianego serca, gnosis kardias. Tytułowe sianie wydaje się być oczywistym, racjonalnym obowiązkiem pracy, ale nieoczekiwanie zbiorów to już jest domena serca. W pracach wielu znamienitych wolnomularzy odnajduję potwierdzenie tej tezy. Kirk MacNulty twierdził, że budowniczowie Świątyni Salomona udawali się do Środkowej Komnaty, aby otrzymać swoje wynagrodzenie i byli przekonani, że wynagrodzenie to będzie odpowiednie i sprawiedliwe. Jeśli Środkowa Komnata rozumiana jest jako reprezentacja naszej duszy, symbol ten nabiera interesującego kontekstu. Sugeruje, że głęboko wewnątrz wierzymy, że otrzymamy to na co zasługujemy. Według MacNulty’iego było to jedna z najważniejszych zasad nauczanych w masonerii, według której u podstaw rzeczy istnieje prawdziwa sprawiedliwość.
Co ważniejsze, jest to także podstawa wolności jednostki. Jeśli znajdziesz się w sytuacji, która ci się nie podoba, możesz ją zmienić. Jeśli nie podoba ci się płaca, którą otrzymujesz, pracuj inaczej a otrzymasz inne wynagrodzenie. Jeśli nie podobają Ci się plony, które zbierasz, zacznij siać inne nasiona. Wielu ludziom ten sposób postrzegania świata nie odpowiada. Łatwiej za niepowodzenia obarczać innych. Szukać winy poza sobą. Czasami bywa to trafne, ale poświęcanie zbyt dużej uwagi innym pozbawia nas sprawczości. Obwiniając innych za naszą sytuację rezygnujemy z własnej wolności. Biorąc odpowiedzialność za płacę jaką przyjmujemy, za okoliczności, w których się znaleźliśmy, dajemy sobie również siłę i możliwość jej zmiany[4]. Już samo zaakceptowanie obowiązku z jednej strony buduje naszą wewnętrzną wolność a z drugiej inspiruje do rzetelnej pracy.
W katechizmach z 1867 roku B:. Robert Macoy napomina by sumiennie wykonywać każdy obowiązek, by cokolwiek się czyni, czynić z serca, jakby dla Boga się czyniło, nie dla ludzi, by w czynieniu dobra nigdy się nie ustawać, bo jeśli wytrwamy, we właściwym czasie żąć będziemy[5]. To bezpośrednie powiązanie poczucia obowiązku wypływającego z serca, ale też ukryta przestroga, że nie każdy tej nagrody doczeka. Być może nie powinien jej nawet oczekiwać ponieważ szczera praca nie służy budowaniu ego a wypływa z duszy. Pisząc o wyższych stopniach trudno nie wspomnieć B:. Alberta Pike’a, jednego z największych reformatorów RSDiU, który pisał: Siej rano i nie przestawaj siać wieczorem bo nie wiesz, które ziarno wykiełkuje, i czy wszystkie są równie dobre. Siej swe nasiona, bez względu na to kto je zbierze. Czyń co słuszne i wystarczającą w tym odnajduj nagrodę oraz rekompensatę[6]. Cokolwiek człowiek sieje, to właśnie żąć będzie. Każda myśl, każde uczucie, każde działanie, każde zdarzenie, każda mijająca godzina, każdy oddech przyczyniają się do tego jak będziemy sądzeni. Co więcej Pike podobnie jak Macoy twierdził, że ten co dobrze pracuje godny jest zapłaty, ale szlachetniejszym jest ten kto sieje ze świadomością, że plony zbiorą inni[7]. Ambicją szczerego masona jest by nie oczekiwać zapłaty w tym samym życiu[8]. To ostatnie zdanie nie pozostawia żadnych złudzeń co do duchowej, wewnętrznej, moralnej czy prostu ludzkiej natury wolnomularskich obowiązków. Późniejszą wersję podobnych poglądów prezentuje polski historyk i wolnomularz Emil Kipa. Jednym z źródeł inspiracji tego autora była także legenda mistrza Hirama. Śmierć tego starożytnego architekta nie położyła kresu jego rzeczywistemu istnieniu, ponieważ za życia potrafił stworzyć dzieła, w których trwa nadal najszlachetniejszymi cząstkami swojej osobowości. Nawiązując do tej legendy Emil Kipa wyrażał przekonanie, że trwałe ślady działalności kulturalnej są najlepszym sposobem przedłużenia własnego istnienia[9]. Innym polskim wolnomularzem, który urzeczywistniał tę ideę był Stefan Drzewieski. Swoją pracę nauczycielską ujmował jako czynność budowania wspaniałych gmachów z żywych kamieni, która może zapewnić nauczycielowi nieśmiertelność. W żywocie i pracach ucznia przetrwa sam mistrz i jego dzieła[10]. Warto w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Podczas niektórych ceremonii wolnomularskich uczestnicy niejako wcielają się postać Hirama. Powszechne tłumaczenie takiego elementu rytuału mówi o tym, że Mistrz Hiram odradza się w nowym mistrzu, który ma kontynuować jego pracę. Ta poetycka interpretacja nawiązuje do obowiązku pamięci, do idei, która w drugim stopniu symbolicznym przedstawiana jest pod postacią generacji i choć istotna dla przekazywania wolnomularskiej tradycji jest czymś zupełnie innym niż pierwotne archetypy, do których nawiązuje. Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdzieś w początkach tego rytuału jego twórcom przyświecać mogła chęć przeprowadzenia prawdziwego doświadczenia otarcia się o śmierć stosowanego chociażby w rytuałach przejścia plemion pierwotnych, o których pisał Mircea Eliade. Z racjonalnego punktu widzenia obowiązek przekazywania wiedzy i pamięci jest doskonale czytelny, ale zrozumienie legendy Hirama w kontekście pierwotnych archetypów takich jak Ozyrys Egipcjan, Mitra Persów, Attis Frygów, Adonis Fenicjan czy Dionizos Greków, wymaga otwarcia serca i przeżycia wewnętrznej śmierci[11]. W ten sposób otwieramy się na wolnomularskie tajemnice. Żywe jest tylko to, czego człowiek doświadcza w boskości; to w co wierzy jest martwe. Wolnomularskie rytuały i ceremonie przeprowadzane są tak by je przeżywać i doświadczać. W innym wypadku wystarczyłaby nam tylko lektura samego tekstu.
To co wielu ludzi przyciąga do masonerii, to kryjące się pod warstwą symbolicznej otoczki człowieczeństwo, uniwersalizm i synkretyzm. To rzeczy, które dla odmiany łączą zamiast dzielić. Dlatego prawdy zawarte w wolnomularskich rytuałach bez trudu odnajdziemy w innych tradycjach i filozofiach. Nie inaczej jest i w tym przypadku. W swojej Księdze Złotych Reguł Helena Pietrowna Bławatska pisze: „Działaj dla nich dzisiaj a oni będą działać dla Ciebie jutro. To z pąka wyrzeczenia się siebie rodzi się słodki owoc statecznego Wyzwolenia […] Wskazuj Drogę – choćby słabo, choćbyś sam był pośród tłumu zagubiony – tak jak wieczorna gwiazda wskazuje drogę tym, którzy kroczą swą ścieżką w ciemnościach”[12]. Słowa Bławatskiej są wezwaniem do pracy na rzecz innych. Są wezwaniem do działania mimo braku sił lub braku wiary we własny możliwości. W końcu są wezwaniem do bezwzględnego przyjęcia obowiązku siania ponieważ nigdy nie wiemy kiedy ziarno padnie na żyzną ziemię. Od Bławatskiej niedaleko już to Buddyzmu i prawa Karmy według, którego to my sami jesteśmy odpowiedzialni za to jak kierujemy naszym życiem i przez to jak postępujemy jesteśmy w stanie wpływać na przyszłość swoją i innych. Koncepcja karmy wiąże się więc z koniecznością wzięcia odpowiedzialności za to jak reagujemy na to, co nas spotyka. Nie ze strachu przed tym, że spotka nas kara za „złe zachowanie”,tylko z głębokiego zrozumienia, że to my sami na co dzień tworzymy sobie „małe piekła”: wchodząc w konflikty z bliskimi, pielęgnując gniew, żal, zazdrość czy poczucie niezadowolenia[13] W Tybetańskiej Księdze Życia i Umierania znajduje się fragment, który uważam za szczególnie wymowny przykład buddyjskiego podejścia do siania:
Pan uczynił mnie narzędziem swego pokoju, gdzie jest nienawiść,
pozwól mi siać miłość,
gdzie jest krzywda – wybaczenie,
gdzie jest zwątpienie -wiarę,
gdzie jest rozpacz -nadzieję,
gdzie jest mrok – światło,
gdzie jest smutek- radość.
O Panie spraw, bym nie szukał
wsparcia, lecz wspierał
bym nie szukał zrozumienia,
lecz rozumiał
bym nie szukał miłości
lecz kochał.
Gdy bowiem dajemy, jesteśmy
obdarowywani, gdy wybaczamy ,
jest nam wybaczane, a umierając
rodzimy się do wiecznego życia[14].
Wróćmy na koniec do Wolnomularstwa. We współczesnej pracy pt. Sekrety Masonów B:. Tadeusz Cegielski podkreśla, że obowiązkiem każdego Chrześcijanina jest dążenie do przeistoczenia się z martwego w żywy duchowy kamień. Z człowieka cielesnego w człowieka duchowego.[15] Ponownie pojawia się pojęcie „żywych kamieni” [lapides vivi]. Po dziś dzień wielu Wolnomularzy wierzy, że legenda Mistrza Hirama, zabitego w Świątyni, męczennika wierności obowiązkowi właśnie, jest symbolicznym nawiązaniem do Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Widziano w nich ważnego pośrednika między kulturą Wschodu i Zachodu. Któż dziś może wiedzieć co odnaleźli Templariusze w Ziemi Świętej? Skarby, Zakazane Ewangelie, a może po prostu wewnętrzny rozwój i akceptacje różnorodności, którą poczuli się w obowiązku przekazać dalej? Czy dziś jest inaczej? Czy tolerancja i otwartość nie burzą murów duchowej skostniałości? Czy nie rozwijamy się wewnętrznie wspólnie pracując w oczywistej różnorodności pochodzenia, poglądów i doświadczeń? Masoneria nie jest już sztuką operatywną, lecz jedynie ideą spekulatywną, dopóki każdy brat, czytając tajemnicę swoich symboli i zastanawiając się nad pięknymi alegoriami zwartymi w rytuale, nie zda sobie sprawy, że sam zawiera klucze i plany, które tak dawno zaginęły dla jego Rzemiosła, i że jeśli chce kiedykolwiek poznać masonerię, musi otworzyć jej drzwi kluczem wykonanym z pierwotnych metali swojej istoty[16]. Na końcu jesteśmy istotami materialnymi, na dodatek z tą materią nieustannie walczącymi, pełni pasji, namiętności i zwątpienia. Nie żyjemy w świecie doskonałym, ale z takiego pochodzimy i do takiego musimy dążyć. Dlatego nie liczy się niemal doskonałe wykonanie, lecz niemal doskonałe zaangażowanie. To subtelna różnica, która pozwala dostrzec granicę między materią i duchem. To różnica, która pozwala odróżnić pracę od obowiązku.
Wkraczając do Świątyni pchnąłem wielkie drewniane wrota. Ich ciężar sprawił, że żelazne zawiasy nieprzyjemnie zaskrzypiały mącąc niedawno odzyskany spokój. Widok wnętrza Świątyni po raz wtóry wzbudził mój zachwyt. Trzynaście metrów nad głową znajdowało się ascetyczne sklepienie krzyżowo-żebrowe. Wpadające przez okna światło dodawało lekkości masywnej budowli. Kolejna negatywna myśl przemknęła mi przed oczyma. Wiem, że ta budowla przetrwa wieki. Czy uczucie, które noszę w sercu ma podobną siłę? Czy zdołam przekazać swoje odkrycia lub choćby zainspirować innych do własnych poszukiwań? Wnętrze budowli było puste, pod murami stały jeszcze nieliczne rusztowania, obok przygotowane do wyniesienia deski, roboczy stół i trochę narzędzi. W promieniach słońca majestatycznie tańczyły niezliczone drobiny kurzu. Oczyma wyobraźni już widzę wypełnione Braćmi rzędy ław i radość wspólnego nabożeństwa. Niespodziewane szarpnięcie wyrywa mnie z zamyślenia. Ktoś wpycha mnie na stojący nieopodal mebel. Targa szaty i zawzięcie bije. Nie rozumiem pytań. Słyszę tylko krzyk i czuję razy. Przez ból i pisk w uszach nie mogę zebrać myśli. Do mej świadomości z trudem docierają wywrzeszczane zdania. Napastnik domaga się wyznania tajemnicy po czym z całej siły uderza metrowym liniałem. Upadam, ale próbuję uciekać. Z drugiej strony pada następny cios. Znów chaos, otoczenie wiruje kiedy resztką sił staram się wyrwać mym oprawcom. Ślepcy zadają pytania, na które nie mogę im odpowiedzieć. Słowo Mistrzów to nie fizyczny skarb, lecz wewnętrzna prawda, którą każdy odnajduje sam. Kolejny atak powala mnie na prawe kolano. Po chwili pojawia się trzeci z napastników. Brutalnie chwyta mnie za włosy i unosi w górę młotek. Wyczerpany zamykam oczy i czekając na koniec. Dźwięki milkną a spodziewany ból nie nadchodzi. Świątynia znów jest pusta choć nadal wiruje. Wschód – Zachód – Północ – Południe zlewają się w jedno. Podłoga oddala się od moich stóp. Nie mam już na sobie roboczego odzienia, przepasa mnie fartuch z jagnięcej skóry, białe szaty ponownie zdobi czerwony krzyż. Nad głową nie ma już sklepienia – tylko błyszczące gwiazdy, kolorowe mgławice i noc. Teraz rozumiem. Wyruszam w drogę. Chwilę jeszcze tu błądziłem a po prawdzie dawno już odszedłem. Moje serce wraca do gwiazd i tam będzie trwać. Siejcie Bracia i Siostry, którzy jeszcze pracujecie. Budujcie nieustannie świątynię ludzkości albowiem umiejętność przekształcania ciemności w światło samą tylko siłą woli jest naszym prawdziwie boskim darem i jedynym obowiązkiem. Kto sieje, nie zawsze zbiera; ale ziarno, które wpada w ziemię, nigdy nie jest stracone czy nakarmi mnie czy Ciebie, jakie ma to znaczenie?
Książki:
- Rytuał A:.U:.T:.O:.S:.A:.G:.
- The Secret Identity of Freemasons, W. Kirk MacNulty, The Cornerstone Society 2007
- The Masonic Manual, Robert Macoy, Revised edition New York, 1867
- Morals and Dogma, Alber Pike, 1871
- Filozofia masonerii, Andrzej Nowicki, Trialog 2022
- Esoteric Freemasonry. Rituals & Practices for a Deeper Understanding, Jean-Louis de Biasi, Llewellyn Publications 2018
- Głos Ciszy, H.P. Blavatsky, Rozekruis Pers 2014
- Gnoza Junga, Stephan A. Hoeller, Okultura 2022
- Tybetańska Księga Życia i Umierania, Sogyal Rinpocze, Bertelsmann Media 2001
- Sekrety masonów. Pierwszy stopień wyajemniczenia. Tadeusz Cegielski Omnipress 1992
- Duchowa ścieżka, Gregory David Roberts, Wyd. Marginesy 2022
- Symbolika Masońska Trzeciego Tysiąclecia, Irène Mainguy, Wyd. Trialog 2020
- Zrodzeni z krwi: zapomniane tajemnice Masonerii, John J. Robinson, Wyd. Al Fine 1995
Strony internetowe:
- https://citations.ouest-france.fr/citation-jules-paul-tardivel/uns-sont-appeles-commencer-oeuvre-43382.html, 29.04.2023
- https://basiatworek.pl/kto-sieje-ten-zbiera-plony-czyli-o-co-chodzi-z-prawem-karmy/, 05.05.2023
- https://archive.org/stream/The.Lost.Keys.Of.Masonry.Manly.P.Hall.1923/ebook_The.Lost.Keys.Of.Masonry.Manly.P.Hall.1923_djvu.txt, 05.05.2023
[1]Rytuał RSDIU
[2]Ibidem, str. 24
[3]Ibidem, str. 29
[4]The Secret Identity of Freemasons, W. Kirk MacNulty, Summer Conference 2 July 2007 The Cornerstone Society
[5]The Masonic Manual, Robert Macoy, Revised edition New York, 1867.
[6]Morals and Dogma, Alber Pike, 1871, str. 113
[7]Ibidem, str. 322
[8]Ibidem, str. 516
[9]Filozofia masonerii, Andrzej Nowicki, Trialog 2022, str. 324
[10]Ibidem, 334
[11]Esoteric Freemasonry. Rituals & Practices for a Deeper Understanding, Jean-Louis de Biasi, Llewellyn, str.137
[12]Głos Ciszy, H.P. Blavatsky, Rozekruis Pers 2014, str. 42
[13]https://basiatworek.pl/kto-sieje-ten-zbiera-plony-czyli-o-co-chodzi-z-prawem-karmy/, 05.05.2023
[14]Tybetańska Księga Życia i Umierania, Sogyal Rinpocze, Bertelsmann Media 2001
[15]Sekrety masonów. Pierwszy stopień wyajemniczenia. Tadeusz Cegielski Omnipress 1992, str. 30
[16]The Lost Keys of Masonry, Manly Hall, Hall Publishing Company, str, 26