BoSK: Konstytucje Andersona – tradycja czy postęp?

BoSK: Konstytucje Andersona – tradycja czy postęp?

Poniżej zamieszczamy kolejny rozdział książki Karola Wojciechowskiego “Bitwa o Sztukę Królewską“.

2. Konstytucje Andersona – tradycja czy postęp?

Osobą najczęściej przywoływaną w sporze między masońskimi tradycjonalistami a liberalnymi wolnomularzami jest pastor James Anderson, zaś opracowane przezeń (a faktycznie przy dużym zaangażowaniu i wpływie Jeana Théophile’a Désaguliers’a) Konstytucje Wolnych Mularzy, po raz pierwszy wydane w 1723 r., stanowią zwykle kość niezgody w interpretacji pierwotnych zasad wolnomularstwa spekulatywnego.

W ogniu rozmaitych dyskusji o regularności najczęściej pojawiają się opinie, wedle których nurt konserwatywny wiernie stosuje się do Konstytucji Andersona i konsekwentnie wysuwa wymóg wiary w Boga, natomiast zasadniczy trzon nurtu liberalnego umieszcza Jamesa Andersona w kontekście epoki, gdzie ateizm był czymś nie do pomyślenia, tylko po to, aby usprawiedliwić, że wymóg teizmu nie przystaje do rzeczywistości.

Trzeba od razu podkreślić, iż obydwie strony na swój sposób się mylą. Żeby zrozumieć, w czym rzecz, przyjrzyjmy się najbardziej wymownemu fragmentowi Konstytucji (Rozdział I Dawnych Obowiązków „Dotyczy Boga i Religii”), o który wciąż toczy się spór:

„Wolnomularz powinien, z tytułu swojej przynależności, przestrzegać Prawo Moralne i jeżeli dobrze rozumie zasady Sztuki, nie będzie nigdy głupim ateistą ani libertynem nie uznającym żadnej religii. W dawnych czasach Wolnomularze we wszystkich Krajach musieli praktykować Religię ich kraju czy narodu, jakakolwiek by ona nie była; obecnie, kiedy każdy ma prawo do własnych poglądów, bardziej wskazane jest nakłanianie do przestrzegania Religii, co do której wszyscy ludzie są zgodni. Polega ona na tym, aby być dobrym, szczerym, skromnym i honorowym, niezależnie od tego, jak się człowiek nazywa i jakie jest jego wyznanie. Wynika stąd, że Wolnomularstwo jest ośrodkiem zjednoczenia i sposobem na zawiązywanie szczerych przyjaźni między osobami, które w innych okolicznościach nie mogłyby utrzymywać bliskich stosunków między sobą.”

Przedstawiciele nurtu regularno-tradycjonalistycznego widzą w tym fragmencie bardzo wyraźne potępienie ateizmu i bezwzględny wymóg wiary w Boga. Jak się okazuje jednak, inspiratorzy nurtu liberalnego i ich zwolennicy często odczytują te fragmenty nieco inaczej od swoich konserwatywnych braci. Wprowadzają przede wszystkim rozróżnienie pomiędzy „głupim ateistą” a intelektualnym lub filozoficznym ateistą. Stanowisko takie wynika z pewnej logicznej konsekwencji dotyczącej przeciwieństw: skoro jest głupi ateista, musi istnieć także jego przeciwieństwo w postaci mądrego ateisty, a o tym ostatnim James Anderson nie wspomina, co oznacza, że milcząco akceptuje jego obecność w loży.

Z kolei przytoczone przez pastora przymioty człowieka prawego odczytywane są jako dowody proklamacji wolności sumienia, gdyż nie jest powiedziane, jakiej religii jest człowiek, który takowe cechy posiada. I dlatego też, wychodząc z tego punktu widzenia, właściwe rozumienie Sztuki pozwala odkryć, że pod symbolem Wielkiego Architekta skrywa się właśnie prawdziwa wolność sumienia. Mimo tego Wielkie Wschody Francji i Belgii usunęły Wielkiego Budowniczego Wszechświata z ołtarzy lożowych ze względu na konotacje religijne, które poniekąd stały w sprzeczności z zasadą wolności sumienia.

Twórcy wolnomularstwa liberalnego – o paradoksie – uzasadnienia dla swych działań szukali w pierwszej wersji Konstytucji Andersona. Co więcej, w autorze tego dokumentu widzieli – nie bez racji – człowieka postępowego, który przełamał ówczesne stereotypy religijne. Pastor bowiem – odwrotnie niż wcześniejsi bracia z lóż operatywnych – nie odwoływał się do Trójcy Świętej czy Najświętszej Dziewicy (jak to było przed okresem reformacji), lecz zainicjował wielką innowację: wspomniane terminy zastąpił określeniem Wielki Budowniczy Wszechświata, nie definiując jego natury ani też nie przywołując konkretnej religii monoteistycznej. Było to jak na tamte czasy posunięcie wysoce rewolucyjne. Kościołowi katolickiemu i kościołom protestanckim nie śnił się jeszcze ekumenizm religijny.

Godnym podkreślenia jest fakt, że w Konstytucjach z 1723 r. teizm nie jest w zasadzie wyeksponowany. Za to liberalne podejście do interpretacji wzmianki o głupim ateiście może być z kilku powodów problematyczne. Samo określenie nie budzi zdziwienia, zważywszy na to, że autor był prezbiteriańskim duchownym, a nurt ten nie słynął z tolerancji dla odmiennych przekonań. Z drugiej strony nie bez znaczenia pozostaje fakt, że do wczesnych lóż spekulatywnych garnęli się różni osobnicy. Tadeusz Cegielski przytacza relację Edwarda Oakleya z dnia 31 grudnia 1728 r. Ów czcigodny jednej z „nieregularnych” (niezwiązanych z Wielką Lożą) lóż londyńskich zaapelował podczas jednego z posiedzeń, aby przeciwdziałać:

„(…) przyjmowaniu lub rekomendowaniu osób z gatunku pijaków, rozpustników, autorów kalamburów na temat religii świętej lub polityki, kłótników, ludzi irreligijnych lub profanów, piewców libertynizmu, osób niewykształconych lub niższej kultury, a w szczególności, aby mieć się na baczności przed tymi, którzy pragną przyjęcia dla osobistego interesu.”

Apel ten skierowany jest także przeciw reformatorom spod znaku Wielkiej Loży Londynu, choć krytyka religii i polityki nie stanowiła domeny „Nowoczesnych”. Widać również, że do warsztatów przyjmowano osoby często bez względu na ich światopogląd; tym samym dostęp mógł do nich mieć i ateista, czemu ostro przeciwstawiał się w Konstytucjach James Anderson. Zaprzecza to zarazem powszechnej tezie, iż ateista czy inny niedowiarek nie miał nigdy wstępu do loży mularzy spekulatywnych.

Wracając jednak do tekstu Konstytucji, należy zauważyć, iż jej pierwsze wydanie w żadnym ze swoich artykułów nie przytacza Pisma Świętego ani Objawienia. Odwołuje się natomiast do starych pism i dokumentów, które służyły za podstawę do opracowania trzonu Konstytucji – tzw. Dawnych Obowiązków (Old Charges). Ich sformułowania zostały wzięte z tzw. Regius Manuscript (Rękopisu Królewskiego), ustalającego prawa i obowiązki wolnych mularzy operatywnych, oraz z rękopisów Cooka, Williama Watsona i Tewa. Źródła te nie noszą cech dogmatyzmu, a Konstytucja Andersona wymaga od braci, żeby byli ludźmi dobrymi i stosowali miłość braterską.

Stąd też Wielki Wschód Francji stoi na stanowisku, że bardziej trzyma się Konstytucji Andersona z 1723 r. niż Wielkie Loże anglosaskie obecnie. Wielką Zasadą wolnomularstwa bowiem była wolność sumienia, a wewnątrz masonerii panowała religijna tolerancja. Nie wcześniej natomiast niż w 1760 r. Wielka Loża Anglii zmieniła swoje zasady, wprowadzając wymóg kładzenia Biblii na ołtarzu. Również pierwotnie kandydatów nie proszono o wyznanie wiary w Boga. Rytuał pierwszej Wielkiej Loży nie wymaga tego, a jedynie obliguje kandydata, aby był dobrym człowiekiem, miłującym prawdę, człowiekiem honoru i uczciwości, przestrzegającym prawo moralne. W tym kontekście należy wspomnieć, iż komitet kalifornijskiej Wielkiej Loży stwierdził w sprawie Biblii na ołtarzu w wolnomularstwie, że „tak drogi sercom amerykańskich masonów landmark był innowacją w łonie masonerii”. Również według Sekretariatu Wielkiej Loży Alabamy ds. Zagranicznej Korespondencji, wzmianki o Biblii w masońskich lożach były nowinką w wolnomularstwie, a jak często się mówi tego typu innowacje nie są dopuszczalne. Co więcej, Biblia w lożach masońskich jest traktowana jako symbol, a wolnomularze nie są zobligowani do wiary w jej nauki; nawet niektóre inne księgi mogą ją zastąpić. Dlatego, zdaniem WLA:

„usunięcie Biblii i zastąpienie jej innym symbolem Prawdy mogło zostać zrobione bez porzucenia istoty wolnomularstwa. Stąd też Wielki Wschód nie usadowił się poza nawiasem wolnomularstwa przez zastąpienie jej Księgą Prawa Masońskiego.”

Mylne przekonanie o pradawnym obowiązku kładzenia Biblii na ołtarzu do tego stopnia utrwaliło się w świadomości masonów anglosaskich, że w jednym z rytuałów masonerii w USA (konkretnie w Nevadzie), odnajdujemy taką oto wypowiedź, nota bene skierowaną wyraźnie przeciw akcji WWF z 1877 r.:

„Jeśli kiedykolwiek ateista, niewierzący, bezbożnik lub libertyn będzie w stanie wyrwać z naszego świętego ołtarza tą Księgę Świętego Prawa, usunąć ją lub nawet zaciemnić największe Światło w Masonerii – to Światło, które przez wieki było prawem i podręcznikiem Wolnomularzy – wówczas nie będziemy mogli dłużej rościć sobie pretensji do wielkiej pozycji i tytułu Wolnych i Przyjętych Masonów. Niemniej tak długo, jak Święte Światło błyszczy na naszym ołtarzu, tak długo jak oświetla drogi Rzemieślników poprzez złote promienie prawdy, tak długo i nie dłużej żyje Wolnomularstwo i rozszerza swój dobroczynny wpływ na ludzkość. Strzeż więc tej Księgi świętego i niezmiennego prawa niczym własnego życia. Broń go niczym flagi swego kraju. Żyj zgodnie z jego boskimi naukami, z wieczną pewnością błogosławionej nieśmiertelności.”

Tu należy zaraz podkreślić, że argumentację wielu przywódców francuskiej masonerii podzielała swego czasu także pewna część amerykańskich badaczy wolnomularstwa należących do lóż. Z tej też przyczyny pewna liczba Wielkich Lóż USA dała się na pocz. XX w. przekonać do ponownego uznania Wielkiego Wschodu Francji (por. Rozdział V). Pojawiły się nawet zarzuty, że tak naprawdę to Wielka Loża Anglii, a nie masoneria romańska, odeszła od pierwotnych zasad masonerii. Sir Alfred Robbins, Przewodniczący Komisji ds. Celów Ogólnych Zjednoczonej Wielkiej Loży Anglii i zarazem Czcigodny Mistrz Loży Badawczej Quatuor Coronati, odpierał te zarzuty w następujący sposób:

„Po pierwsze: Konstytucje Andersona nie są przez nas uznawane za bezwzględnie nieomylne źródło – znamy naszego Andersona zbyt dobrze. Po drugie: (…) to, co jest teraz, stanowi rezultat stopniowego rozwoju i wzrostu Angielskiego Rzemiosła, które istniało przed powstaniem zorganizowanego wolnomularstwa. (…) Jeśli przestudiować historię i zwyczaje masonerii angielskiej od 1717 r. każdy zainteresowany przekona się, że od tamtej daty do dnia dzisiejszego teizm – zaufanie do Wielkiego Budownika Wszechświata – było naczelnym fundamentem angielskiego wolnomularstwa. Od samych początków nasza Wielka Loża stosowała motto: „W Bogu pokładamy zaufanie”, które widniało na wszelkich dokumentach Wielkiej Loży. Czy nasi  bracia używali tej formuły w innym znaczeniu niż teraz? Nie sądzę.”

Powyższa uwaga ówczesnego dygnitarza UGLE jest bardzo cenna. Wbrew powszechnym stereotypom wcale nie jest tak, że obediencja, aby mogła zostać uznana za regularną, musi bezpośrednio powoływać się na zapisy Konstytucji Andersona z 1723 r. Istotne jest jedynie to, żeby jej podstawowe zasady były zasadniczo zbieżne z głównym przesłaniem tego dokumentu. Tak się dzieje, gdy dana loża/obediencja nie przyjmuje kobiet i ateistów, natomiast czy ustanowiony przez nią wymóg wiary kandydata będzie ograniczony do: a/ chrześcijaństwa, b/ monoteizmu, c/ transcendencji – to nie ma już w tym przypadku większego znaczenia. I tak np. zakony rytu szwedzkiego, nota bene w o wiele większym stopniu bazujące na tradycji jakobickiej, od samego początku nie odwołują się do Konstytucji Andersona, ale ich działalność pozostaje zasadniczo z nią w zgodzie. Jedyna różnica dotyczy tego, że obrządek skandynawski ogranicza swoją bazę do chrześcijan, a WBW zasadniczo utożsamiany jest z Trójcą Świętą.

Warto jeszcze w tym kontekście zapoznać się z odpowiedzią „Builder Magazine” dla czytelnika O.T.C. z New Hampshire, który zapytał, czy wolnomularstwo francuskie zniosło wymóg wiary w Boga i usunęło Biblię z ołtarzy?

„Wielki Wschód Francji powstał w 1736 r. na bazie Konstytucji Andersona, które były czysto teistyczne o tyle, o ile dotyczyły religii. W trakcie pierwszej połowy XVIII w. Wielka Loża Anglii nie wymagała wiary w Boga w sensie (na tamtą chwilę był to monoteizm – dop. K.W.), w jakim obecnie to czyni, ani też nie trzymała Biblii na ołtarzu, jak teraz. Wiara w Boga i w Biblia na ołtarzu zostały uczynione landmarkami ok. 1760 r. W tamtym czasie Wielki Wschód w sensie religijnych wymogów był taki sam jak Wielka Loża Anglii i był rozpoznawany wszędzie przez Wielkie Loże. Około stulecia po tym, jak Wielki Wschód przyjął wiarę w Boga i Biblię na ołtarze jako landmark, po przeminięciu angielskiej mody, gdy warunki stały się nieco inne we Francji po wojnie francusko-pruskiej, wyrażono wolę powrotu do do oryginalnych Konstytucji. Zgodnie z tym w 1877, M. Desmons, protestancki duchowny, który był delegatem wrześniowego konwentu w Paryżu, wprowadził ten zamiar w życie. Zamiar doczekał się przyjęcia później. Jednym z głównych założeń było: „Wielki Wschód pozostawia każdemu ze swoich członków wiarę lub niewiarę w Boga. Jedyną zasadą jest absolutna wolność sumienia. W sprawie wiary niczego nie narzuca ani też niczego nie wzbrania. Każda loża może może zadecydować, czy chce mieć Biblię na ołtarzu lub czy jej kandydaci mają składać przysięgę na Na Chwałę Wielkiego Budownika Wszechświata.”

Zdaniem Leona Chajna, Konstytucje Andersona trzeba oceniać na tle ówczesnej epoki, kiedy prawo do swobodnej myśli wydawało się rządom i społeczeństwu niebezpieczną zuchwałością. Księga prawa wolnomularskiego znosiła obowiązek wyznawania panującej religii, zastępując go wskazaniem „wyznawania tej religii, na którą zgadzają się wszyscy ludzie, co oznacza być ludźmi dobrymi i szczerymi, ludźmi honoru i uczciwymi”. Księga prawodawcza zapewniała oficjalne prawo swobodnego myślenia członkom stowarzyszenia, „pozostawiając im prawo zachowania ich własnego sądu.” Na przyszłość Wielka Loża zastrzegła dla siebie wyłącznie uprawnienia prawodawcze. Trudno oprzeć się wrażeniu, że działały tu względy polityczne: dążność do utrzymania władzy w ręku orańczyków (…)”

Ludwik Hass tak podsumowuje 1 wydanie Konstytucji Andersona:

„Ogólnie więc biorąc, zasadnicze treści całego dokumentu wyrażały opozycję postępowych sił społecznych. Anglii przeciw starym porządkom, zarazem zaś – w nader słabym stopniu – przeciw skrajnościom rozwijającego się społeczeństwa burżuazyjnego, zwłaszcza przeciw najjaskrawszym przejawom jego indywidualistycznej moralności i walki klasowej. Miały służyć zwycięstwu ustroju, w którym zapanuje rozumny ład, co ówcześnie oznaczało zgodność z dążeniami, obyczajami i ideami emancypującego się, walczącego mieszczaństwa.”

Leon Chajn tak opisuje przemiany zachodzące w ruchu wolnomularskim od początków XVIII do końca XIX w.:

„W 1737 r. zaszła potrzeba ponownego wydania konstytucji. Przy tej okazji do niektórych artykułów wprowadzono modyfikacje dotyczące zagadnień wiary, nadając nowemu wydaniu konstytucji akcenty deistyczne, których w pełni pozbawione było wydanie pierwsze z 1723 r. Tego rodzaju reforma wskazywała z pewnością na fermenty wewnątrz zakonu.

Tradycyjna masoneria angielska, wychowana na Biblii, hierarchiczna i purytańska, uległa w biegu dziejowego rozwoju znikomym zmianom, utrzymując – właśnie m.in. dzięki cechom ultra-konserwatywnym i arystokratycznym – swój pierwotny charakter. Przeciwstawiała się wszelkiemu pokątnemu nowatorstwu, świadoma swej wolnomularskiej misji na obu półkulach, dumna z godności ‘wszechmatki’ światowej masonerii, jedynej, w jej pojęciu, spadkobierczyni misteriów starożytności i prawdziwej symboliki nowożytnych środków wtajemniczenia.

W programie prac lóż angielskich przeważały studia nad historią wolnomularstwa na Wyspach Brytyjskich; pogłębiano znajomość rytów i symboliki, uprawiano działalność charytatywną (…).

Ruch wolnomularski w Anglii, zrodzony na gruncie postępowej konstytucji Andersona, stawał się coraz bardziej konserwatywny, a elementy religijności i dogmatyzmu zaczęły w nim odgrywać coraz większą rolę (odejście od liberalnych zasad pierwszego wydania konstytucji). Francuskie wolnomularstwo natomiast liberalizowało się stopniowo. Prowadziło to do konfliktu między obiema potencjami w dyskusji na zasadnicze tematy ideologiczne. Do konfliktu tego doszło niebawem wskutek stanowiska Wielkiego Wschodu Francji wobec religii. (…) Wolnomularstwo angielskie powstało w kraju, gdzie w pewnym stopniu panowała już wolność, zagwarantowana przez konstytucję polityczną, podczas gdy we Francji wolne umysły były jeszcze podporządkowane monarchii absolutnej.”

Bibliografia:

1. T. Cegielski, „Początki masonerii spekulatywnej, czyli Wielkiej Loży Londynu zmagania z historią i polityką (1717-1738)”, Ars Regia nr 17 (2008)

2. L. Chajn, „Polskie Wolnomularstwo 1920-1938”, Warszawa 1984

3. L. Hass, „Sekta farmazonii warszawskiej”, Warszawa 1980

4. „An Interview With Sir Alfred Robbins, P. G. W., President of the Board of General Purposes, United Grand Lodge of England, W. M. Quatuor Coronati Lodge, Etc., England The Builder Magazine, June 1924 – Volume X – Number 6, on-line: http://www.phoenixmasonry.org/the_builder_1924_june.htm

5. „Religion and the Grand Orient of France”, The Builder Magazine, June 1922 – Volume VIII – Number 6, on-line: http://www.phoenixmasonry.org/the_builder_1922_june.htm

Czytaj dalej:

Dodaj komentarz