BoSK: Początki zorganizowanego wolnomularstwa spekulatywnego

BoSK: Początki zorganizowanego wolnomularstwa spekulatywnego

Poniżej zamieszczamy kolejny rozdział książki Karola Wojciechowskiego “Bitwa o Sztukę Królewską“.

ROZDZIAŁ II. SPÓR O ANDERSONA I LANDMARKI CZYLI KTO NAPRAWDĘ WPROWADZAŁ INNOWACJE DO MASONERII 

  1. Początki zorganizowanego wolnomularstwa spekulatywnego

Tworzenie się wolnomularstwa spekulatywnego to proces dość złożony, do dziś budzący spory wśród uczonych zajmujących się tematem. Popularna teoria cechowa mówi, że nowożytna masoneria powstała poprzez stopniowe przekształcanie się dawnych lóż mularzy operatywnych, przyjmujących z czasem także osoby spoza fachu budowniczego (mularzy przyjętych), w warsztaty spekulatywne, które sztukę budowania pojmowały alegorycznie, jako proces moralnego doskonalenia się jednostek ludzkich (ciosanie kamieni), a następnie wznoszenie z ów kamieni ociosanych świątyni ludzkości. Obok tej, powszechnie akceptowanej zwłaszcza w środowisku anglosaskim teorii, brane pod uwagę były również inne warianty – mniej lub bardziej opozycyjne w stosunku do teorii „cechowej”. Jedną z nich była koncepcja pochodzenia wolnomularstwa od idei hermetycznego różokrzyża, który nota bene nigdy nie doczekał się instytutcjonalizacji – koncepcja ta czasem traktowana jest jako niezależne źródło dla powstania lóż spekulatywnych, a czasem stanowi uzupełnienie teorii cechowej (sugestia mieszania się różokrzyżowców do prac muratorów). Teoria o pochodzeniu sztuki królewskiej od templariuszy w dużej mierze pozostaje w sferze legendy, mocno naciąganej, tak samo jak inne, mniej już poważne koncepcje, odwołujące się do Adama czy nawet Jezusa Chrystusa jako pierwszych masonów.

Naszym celem nie jest jednak tu rozstrzyganie, która z cytowanych teorii jest bardziej prawdziwa i naukowa, tylko zwrócenie uwagi na pewien aspekt, a mianowicie, że już u samych początków organizowania się nowożytnej masonerii jej przedstawiciele w dużej mierze według własnego uznania kodyfikowali zasady wolnomularstwa, nadając mu de facto zupełnie nową jakość, i wybiórczo traktując stare dokumenty.

Dobrym przykładem są Konstytucje Wolnych Mularzy (1723) autorstwa Jamesa Andersona, które choć odwołuje się do Dawnych Obowiązków, to wolne mularstwo wykładają już w innowacyjny w stosunku do wcześniejszego sposób (por. kolejny podrozdział), włączając w to pseudohistoryczną teorię dziejów masonerii. Istotne jest to, że w drugim wydaniu Konstytucji Andersona z 1738 r., gdzie nie tylko wprowadza swoiste novum w postaci synkretycznej pseudo-religii Noachidów, nieznanej wcześniej lożom spekulatywnym, ale przynosi informację, iż:

„(…) tego samego [1720] roku w niektórych lożach prywatnych (…) zostały pośpiesznie spalone przez pewnych sumiennych braci rękopisy wielkiej wartości (ponieważ nie zostały jeszcze opublikowane drukiem) dotyczące Bractwa, jego Lóż, Przepisów, Obowiązków, sekretów i zwyczajów, szczególnie te zredagowane przez Pana Nicholasa Stone – dla zapobieżenia temu, by papiery te nie dostały się w niepowołane ręce.”

Jedną z najbardziej prawdopodobnych hipotez, przyjmowanych zwłaszcza przez francuskich historyków, a w Polsce m.in. przez Tadeusza Cegielskiego, jest jakobicka zawartość ów rękopisów (religijno-katolicka), sprzeczna w treści z londyńsko-protestancką wizją wolnomularstwa. Dodajmy zresztą, że obecna w londyńskich Konstytucjach deklaracja o braku sprzeciwu wobec władzy królewskiej (dynastii hanowerskiej) i lojalności wobec państwa miała poniekąd charakter deklaracji politycznej. W tym miejscu należy jednak dokonać pewnego rozróżnienia, jeśli chodzi o termin „nurt jakobicki”. Może on bowiem występować w dwóch znaczeniach:

  1. na określenie lóż, głównie wiernych religii katolickiej i panującej wcześniej dynastii Stuartów, zarazem przeciwnych londyńskim nowinkom masonów-protestantów;
  2. na określenie tych lóż katolickich, które z restauracji obalonej dynastii Stuartów uczynili swój cel polityczny i które na gruncie europejskim przeszły różnorodne przeobrażenia, z tworzeniem systemów wysokostopniowych włącznie.

Ten pierwszy rodzaj warsztatów obecny był głównie na Wyspach Brytyjskich, ten drugi po wypędzeniu Stuartów w 1688 r. zaczął odgrywać coraz większą rolę na kontynencie europejskim. Konspiracja zwolenników dynastii Stuartów przeniosła się bowiem na grunt masoński dość szybko. Wielu zwolenników króla Jakuba I Stuarta zaczęło działać w lożach wolnomularskich. Nurt ten szedł jednak nieco odmiennym torem niż protestanckie w dużej mierze, loże angielskie. Choć one na przełomie XVII/XVIII w. w większości opowiadały się za katolicką dynastią i katolicyzmem, to były zarazem rzecznikami tolerancji religijnej, tak jak cały obóz katolicki w Anglii. Loże muratorskie nastawione proprotestancko i popierające dynastię orańską, były mniejszościowe, lecz to właśnie one uczyniły później ten ważny krok, powołując Wielką Lożę Londynu.

Warsztaty stricte jakobickie były jednak – zwłaszcza w późniejszej fazie rozwoju, gdy przeniosły swoją działalność na kontynent europejski – bardziej radykalne: stawiały sobie bowiem za cel walkę o restaurację katolickich Stuartów na tronie angielskim. Ich rytuał miał dużo bardziej religijno-mistyczny charakter, być może nawet alchemiczno-różokrzyżowy. W każdym razie istnieją poszlaki wskazujące, iż to na gruncie stuartowskim początek swój wzięła legenda o Hiramie. Jego pierwowzorem mógł być zabity król Karol I, a wdowa oznaczała owdowiałą królową Henriettę. Po detronizacji Stuartów w 1688 r. ich działalność przeniosła się do Francji, gdzie rozkwitły liczne tajne loże, które rozsiały się również w innych krajach, w tym we Włoszech. To właśnie wobec nich papież wydał pierwszą bullę antymasońską.

W ciekawy sposób działalność jakobicką referuje historyk Tadeusz Cegielski, zarazem członek władz WLNP, który w wywiadzie z Janem Tomaszem Lipskim tak odnosi się do tej kwestii:

„Pod koniec XVII w. władzę w Anglii utraciła dynastia Stuartów. Stuartowie byli katolickim rodem szkockim; posądzano ich w Londynie o zamiar przywrócenia katolicyzmu i oskarżano o zapędy absolutystyczne. Z Jakubem Stuartem, pretendentem do tronu, który wyjechał do Francji i miał silne oparcie w Rzymie, także w Rzeczypospolitej, wyemigrowało kilka tysięcy osób. Wpływowych, zamożnych, wykształconych. Emigranci, powszechnie nazywani jakobitami (od imienia pretendenta) kultywowali narodowy (szkocki, angielski, irlandzki) obyczaj wolnomularski. Okazało się też, że loże są znakomitym miejscem konspiracji politycznej, i to międzynarodowej. Jak katolicka Europa długa i szeroka rozsiały się dzięki jakobitom loże wolnomularskie. Ich zadaniem było zmobilizowanie dworów do walki z protestancką dynastią hanowerską, która zajęła tron angielski. W ten sposób pierwszy posiew wolnomularski nastąpił na przełomie XVII i XVIII w. dzięki zwolennikom Jakuba Stuarta i dworom katolickim. Ziarno zakiełkowało również w Polsce; powstała tu w trzecim dziesięcioleciu XVIII w. arystokratyczna struktura lożowa nazwana Bractwem Czerwonym. Zasługę w popularyzacji idei masońskich ma na równi Papiestwo z arcykatolickimi władcami Francji, Hiszpanii, Włoch, Polski itd.”

Konkurencyjna wobec odłamu jakobickiego Wielka Loża Anglii w miarę postępu lat usztywniała coraz bardziej swoje stanowisko w zakresie zasad, komplikując problem – jak słusznie zauważył Chajn – do granic niemal uniemożliwiających jego rozwiązanie. Już ordonans Wielkiej Loży Londynu z 1723 r. brzmiał:

„Każda loża, z wyjątkiem czterech starych, istniejących uprzednio, która objawi wolę zebrania się, powinna uprzednio otrzymać upoważnienie do rozpoczęcia pracy poprzez akt pisemny (warrant) od Wielkiego Mistrza, który za zgodą Wielkiej Loży zawiadomi ją, czy może przyjmować aplikacje poszczególnych osób, które się zgłosiły. Bez tego upoważnienia żadne loża w przyszłości nie będzie mogła uzyskać miana regularnej i legalnie ustanowionej.”

Problem polegał na tym, iż duża część ówczesnych lóż uznawała roszczenia Wielkiej Loży za bezpodstawne. Zasady tej ostatniej były wszak bardzo nowoczesne jak na tamte czasy, a duża część lóż pamiętała jeszcze inne oblicza lóż wolnych mularzy. Jak stwierdza Tadeusz Cegielski:

„W świetle studiów Jeana Barlesa, postępy obediencji zorientowanej na współpracę z nową dynastią spowodowały prawdziwy rozłam nie tylko w angielskim, lecz w całym brytyjskim ruchu wolnomularskim – nie tylko z powodu „jakobickiego” nastawienia lóż w obu królestwach. Mamy prawo sądzić, że gros warsztatów zachowało dotychczasowy „kulturowy” i jakobicki charakter. Jak można się spodziewać, publikacja Constitutions w 1723 r. wywołała silny sprzeciw tych lóż, wiernym operatywnym i religijnym tradycjom wolnomularstwa. Można wręcz mówić o rebelii przeciwko Wielkiej Loży i jej roszczeniom do zwierzchności nad całą masonerią angielską. Pomiędzy 1724 i 1726 rokiem ukazała się cała seria pamfletów wymierzonych nie tylko w Andersona i Desaguliersa, lecz także w innych członków nowej organizacji i ducha w niej rządzącego.”

Biorąc pod uwagę klimaty i tradycje panujące w dawnych warsztatach spekulatywnych i tych, które stanowiły formę przejściową między strefą operatywną i spekulatywną, można rzec, iż reguły wprowadzone do Konstytucji z 1723 r. były nie tylko bardzo nowoczesne i postępowe jak na tamte czasy, ale i innowacyjne dla samego wolnomularstwa. Zdaniem niektórych było to posunięcie tak samo rewolucyjne, jak późniejszy krok Wielkiego Wschodu Francji z 1877 r. w stosunku do reguł Wielkiej Loży Anglii. Dlatego też Wielka Loża Londynu trafiła na opozycję w postaci części lóż, które nie przejmowały się jej roszczeniami. Pierwszą taką konkurencją była Wielka Loża Yorku, która odwoływała się do starej tradycji mularstwa w York i grupowała w dużej mierze pseudocechowe lub już quasi-spekulatywne warsztaty. Jej pełna nazwa brzmiała „Honourable Society of Free Masons” (Czcigodne Zrzeszenie Wolnych Mularzy), począwszy zaś od 1725 r. – „Society of Free and Accepted Masons”. Sama loża w Yorku dodatkowo używała tytułu Wielkiej Loży Wszechangielskiej (Grand Lodge of All England). W praktyce była ona słabo funkcjonującym zrzeszeniem o demokratycznej strukturze, które zakończyło działalność w poł. lat 40 XVIII w. Ponownie reaktywowana w 1761 r. nie mogła stanowić poważniejszej konkurencji dla Wielkiej Loży Anglii, z czasem zresztą zaczęło ulegać wpływom reform „londyńskich”. Niebezpieczny rywal dla Wielkiej Loży Angielskiej pojawił się w 1751 r., gdy część lóż londyńskich sprzeciwiła się kolejnym reformom wprowadzonym przez Wielką Lożę Anglii po publikacjach Pritcharda (m.in. nowe znaki i hasła, rezygnacja z części inwokacji religijnych i modlitw oraz chrześcijańskich odniesień). Pod wodzą Irlandczyka Lawrence’a Dermotta grupa rozłamowców utworzyła Wielką Lożę Anglii stosowną do Dawnych Instytucji (Grand Lodge of Engliand according to Old Institutions). Ta obediencja również powoływała się na tradycję Yorku, a w rytuałach i zasadach powróciła do chrześcijańskich cenzusów wyznaniowych, wzbogacając wątki swych ceremonii lożowych i nauk mistycyzmem chrześcijańskim oraz elementami kabalistycznymi, które znalazły swój wyraz zwłaszcza w rytuale Łuku Królewskiego (Royal Arch).

Trudno czasem rozeznać się w tej XVIII w. plątaninie nurtów w mniejszym lub większym stopniu odwołującej się do starej tradycji mularskiej, lecz zarazem krzyżującej się w mniejszym lub większym stopniu z wątkami religijnej tolerancji, a także mistycyzmu i ezoteryzmu. Jedno jest pewne – każda z tych tradycji posiadała swój własny punkt odniesienia i filtr, na bazie którego forsowała swój wyłączny pogląd na sztukę królewską, a to że zwycięzca był tylko jeden, to druga sprawa.

Bibliografia:

1. T. Cegielski, „Początki masonerii spekulatywnej, czyli Wielkiej Loży Londynu zmagania z historią i polityką (1717-1738)”, Ars Regia nr 17 (2008)

2. L. Chajn, „Polskie Wolnomularstwo 1920-1938”, Warszawa 1984

3. L. Hass, „Sekta farmazonii warszawskiej”, Warszawa 1980

4. „Masoneria nie jest religią” – Tadeusz Cegielski w rozmowie z Janem Tomaszem Lipskim, portal Ars Regia, on-line: https://web.archive.org/web/20101119115302/http://arsregia.pl/?m=tekst&id=16

Czytaj dalej:

Dodaj komentarz