BoSK – Kontratak Anglosasów. Zwycięzca dyktuje warunki

BoSK - Kontratak Anglosasów. Zwycięzca dyktuje warunki

Poniżej zamieszczamy kolejny rozdział książki Karola Wojciechowskiego “Bitwa o Sztukę Królewską.

100 masonów
  1. Kontratak Anglosasów. Zwycięzca dyktuje warunki

Ludwik Hass tak podsumowuje straty organizacyjne wolnomularstwa:

„Państwa europejskiej części Starego Kontynentu, wyzwolone spod okupacji, szybko podjęły wysiłki, których celem była odbudowa zrujnowanych budynków i całego zaplecza (…). Do co najmniej odtworzenia swego przedwojennego stanu posiadania dążyły tam niemal wszystkie większe dawne stowarzyszenia, w tym też ruch symbolicznej kielni. Lecz znalazł się on – jak w ogóle świat, zwłaszcza zaś Europa kontynentalna (…) – w nowej sytuacji, która wymagała gruntownego przemyślenia zasad dalszego funkcjonowania. Powrót do dawnego trybu (…) był niemożliwy (…) Poza dwoma krajami neutralnymi – Szwecją i Szwajcarią – sieć dawnych placówek przecież nie istniała, wielu ich członków już nie żyło, bądź wyemigrowało do innych części świata. Tylko gdzieniegdzie jeszcze przed końcem działań wojennych zaczęły się pojawiać nieliczne zalążki nowych komórek organizacyjnych.

Wykrwawione i zrujnowane kraje kapitalistycznej Europy, zagrożone zbrojną agresją bądź pokojową infiltracją ze strony Związku Radzieckiego, poszukiwały militarnego parasola ochronnego i środków finansowych. Jedno i drugie uzyskać mogli jedynie od Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wynik wojny zmieniał też układ sił w światowym ruchu symbolicznej kielni. Zrujnowane wolnomularstwo kontynentalne, z mocno przerzedzonymi szeregami (…) i zniszczonymi pomieszczeniami potrzebowało pomocy. Okazać ją mogli głównie towarzysze ideowo-organizacyjni zza oceanu. To zaś niezmiernie ułatwiało wolnomularstwu anglosaskiemu, regularnemu, ekspansję, zwłaszcza w Europie kontynentalnej, a zarazem ograniczało w niej wpływy jego niezmiernie osłabionego, liberalnego, agnostycznego rywala.”

Z kolei o ofensywie Loży-Matki polski badacz masonerii wypowiada się następująco:

„Zjednoczona Wielka Loża Anglii (…) szybko zaczęła podejmować kroki zmierzające do utrzymania jej priorytetu w światowym ruchu symbolicznej kielni, przynajmniej jako rygorystycznego strażnika zasad. Do tej roli zresztą aspirowała, i to nie bez sukcesów, od blisko półtora wieku. Toteż, kiedy po zakończeniu wojny rozpoczęła się powolna odbudowa międzynarodowych stosunków interobediencyjnych, przerwanych przez działania wojenne, bądź już w konsekwencji wydarzeń je poprzedzających, Londyn – poparty jak zwykle przez Wielkie Loże Irlandii i Szkocji – natychmiast ogłosił, że nie będzie uznawać żadnej wielkiej loży w byłych „krajach wrogich”, nawiąże zaś, bądź wznowi, stosunki z obediencjami w państwach alianckich. Ową zasadę zaakceptowały również kierownictwa innych obediencji regularnych, przeświadczone o kompetencji ekipy angielskiej w tego rodzaju kwestiach (…). W ten sposób centrala znad Tamizy osiągnęła czy też umocniła swoją pozycję wyłącznego arbitra w tych sprawach. Wielki Wschód Niderlandów, który w kwestii uznania obediencji europejskich był w wielu przypadkach odmiennego zdania, wszak jako bliski sąsiad niektórych lepiej orientował się w ich problemach i stosunkach, został przez Londyn zmuszony do zaakceptowania angielskiej postawy i stosowania jej w swojej praktyce.”

Wyrazem tego było uściślenie zestawu wymogów regularności z 1920 i 1929 r. (przeredagowanych w sierpniu 1938 r.), które zostało ogłoszone 7 września 1949 r. Uznanie przez UGLE ograniczone zostało w zasadzie do identyfikowania z jej punktem widzenia na sztukę królewską. Podkreślono bezwarunkowy wymóg wiary w Boga, bez żadnych dwuznaczności. Chcąc zademonstrować swoją konsekwencję w tych sprawach, zerwano stosunki z Wielką Lożą Urugwaju, która znacznie łagodniej podchodziła do możliwości interpretacji symbolu WBW.

W Europie kontynentalnej centrale odbudowywały się głównie dzięki pomocy ze strony silnych i zasobnych Wielkich Lóż anglosaskich, co ewidentnie osłabiało nurt liberalny, niegdyś mocny w tej części świata. Sam doznawszy tak dużych strat, lecz trzymając się swych dotychczasowych pryncypiów, nie mógł liczyć na pomoc materialną bogatych obediencji regularnych z USA czy Wysp Brytyjskich.

Reaktywowane w Europie i w innych częściach świata obediencje zabiegały o uznanie Wielkich Lóż USA, te zaś nie zawsze wiedziały, jaką decyzję mają podjąć, ponieważ zupełnie nie orientowały się w zawiłościach ruchu Ars Regia z tamtych rejonów. Dlatego też Konferencja Wielkich Mistrzów powołała w 1951 r. Komitet ds. Rozpatrywania Powszechnych Zasad Uznania (Universal Standard of Recognition), której zadaniem było zbieranie informacji o poszczególnych obediencjach oraz przekazywanie wniosków zainteresowanym obediencjom amerykańskim, które korzystały z nich przy podejmowaniu decyzji. Nie wszystkie obediencje kierowały się zaleceniami wspomnianej komisji, bowiem np. Kierownictwo Wielkiej Loży Winscon uznało Wielką Lożę Francji, choć do końca nie odpowiadała ona wymogom anglosaskiej regularności. Druga sprawa, że ww. Konferencja Wielkich Mistrzów Ameryki Północnej przyjęła w lutym 1951 r. jako własne oświadczenie Wielkiej Loży Indiany, iż „sztuka królewska czuje wstręt do komunizmu z racji jego sprzeczności z masońskim rozumieniem godności jednostki ludzkiej i wrogi stosunek do fundamentu ruchu – ufności w Bogu.” Wielka Loża Indiany zresztą przyjęła ów oświadczenie niejako w klimacie wydarzeń Zimnej Wojny, na swym dorocznym posiedzeniu w 1948 r. Jednogłośnie stwierdzono, iż oświadczenie to staje się jedną z podstawowych zasad wolnomularstwa. Poniekąd stało to w sprzeczności z dotychczasową neutralnością masonerii w sprawach politycznych.

Jak podkreśla Hass:

„Beneficjentem tego wzrostu organizacyjnego był nurt regularny – podwoiła się liczba jego central – z 8 do 16 – znacznie mniej ich placówek: o 1793 do 10041, w tym prawie minimalnie poza krajem macierzystym centrali, zaledwie o 207, do 1452 (przyrost ogólny – 21,7, krajowy – 26,6, zagraniczny – 17,9%). Grono adeptów powiększyło się proporcjonalnie do zwiększenia się sieci organizacyjnej – o 98,3 tys., do 558,9 tys. (przyrost 21,3%).

Poszerzenie się nurtu regularnego dokonało się częściowo kosztem przeciwstawnego mu nurtu liberalno-agnostycznego. Z dotychczasowych 19 central ten utracił 5 (…) – niektóre z nich uzyskały status regularnych – w taki sposób powiększył się o 545 placówek, z nich 114 zagranicznych (odpowiednio 45,5 i 74%). (…)

Z kolei okoliczność, że w sztuce królewskiej Stanów Zjednoczonych, hegemona bloku zachodniego, oraz ściśle z tym odłamem współpracujących obediencji Kanady i Wielkiej Brytanii pozycję w praktyce monopolisty zajmował nurt regularny, niezmiernie silnie wpływał na opcje czy orientacje ideowe nadal czynnych kontynentalnoeuropejskich organizacji wolnomularskich. Wszak z ran zadanych im w latach wojny i wcześniejszych nie zdołały się jeszcze – przynajmniej w pełni – wyleczyć. Nadal zatem poszukiwały pomocy i oparcia w silniejszych od siebie centralach. Takie zaś były regularne i z ideowo odmiennymi nie współpracowały. (…)”

Trwająca na kontynencie europejskim ofensywa nurtu regularnego w dalszym ciągu odnosiła sukcesy. W latach 50. zwiększyło się tu grono jego obediencji o osiem – do 15; zatem w porównaniu z ostatnim „normalnym” rokiem przedwojennym (1932), kiedy liczyło ich tylko siedem, podwoiło się. Bardziej jeszcze wzrosła w tej dekadzie liczba ich lóż – o 935, do 1205, czyli 4,5 krotnie (w stosunku do 1932 – 4,1 krotnie). W tak znacznym rozwoju ważną chyba rolę odegrało rozpowszechnianie się na kontynencie „american way of life”, amerykańskiej mody, postaw, cała ta „mitologia”, która stawała się punktem odniesienia. Natomiast grupa central liberalno-agnostycznych zmniejszyła się z 19 pod koniec 1950 r., a 34 w 1932 r. do 13 u schyłku 1960 r. Zdecydowanie zmalała rola tych central w ruchu symbolicznej kielni – jeśli jeszcze pod koniec pięciolecia międzywojennego miały 154 placówki poza swoimi krajami ojczystymi (1932 – 232), to 10 lat później zaledwie 40 (26% poprzedniego stanu). W mniejszym stopniu, lecz równie znacznie, skurczyła się sieć ich placówek w ich własnych krajach – z 1045 (1932 – 1669) do 614 (58,8%). Nurt regularny, nadal posiadający wyłączność na Wyspach Brytyjskich, wyraźnie umocnił się na europejskim Starym Kontynencie (…).”

Kontynuując swój wywód, najbardziej znany polski badacz wolnomularstwa podaje, że:

„Grupa regularna powiększyła się (…) w latach 50. o 18 obediencji i 593,8 tys. adeptów. Ofensywa regularnych zaowocowała powołaniem do życia ich 8 nowych central w Europie, w tym 3 w zachodniej części Starego Kontynentu, jednej we Włoszech, trzech w centralnej Europie oraz jednej skandynawskiej (Islandia). Tylko jedna, mianowicie belgijska, powstała w wyniku rozłamu w liberalno-agnostycznym Wielkim Wschodzie, natomiast ukonstytuowanie francuskiej, szwajcarskiej i luksemburskiej było rezultatem zmiany orientacji ideowej obediencji czynnych od kilku czy kilkunastu nawet dekad. Nowe zaś były włoska, niemiecka i austriacka (…). W rezultacie liczba regularnych placówek szeregowych central europejskich spoza Wysp Brytyjskich niemal pięciokrotnie wzrosła – z 270 do 1205 (…) – zaś ich adeptów więcej niż się podwoiła: wzrosła z 50,6 tys. do 104,9 tys. (przyrost 107,3%). Partycypowały w tym przyrostu zarówno nowe obediencje regularne, jak i te starszej daty.

W Ameryce Łacińskiej do dotychczasowych czterech central regularnych dołączyło kolejnych siedem; wszystkie funkcjonowały już wcześniej, mianowicie jedna z większych stanowych Meksyku, kostarykańska, wenezuelska, ekwadorska, jedna większa brazylijska stanowa oraz chilijska i argentyńska. W rezultacie do grona 332 lóż regularnych dołączyły 492 (przyrost 148,2%), zaś krąg adeptów powiększył się o 36,2 – do 64,4 tys. (przyrost 128,4%), więc stosunkowo nawet w większym stopniu niż w niebrytyjskiej Europie. (…)

W latach 50. nurt liberalno-agnostyczny wraz z grupami pokrewnymi zreorganizował się, w jakimś stopniu żywiołowo. Z 92 jego central pod koniec 1950 r. (…) pozostało po 10 latach tylko 65 (…), co było m.in. konsekwencją wspomnianego przejścia do nurtu regularnego.”

Również zwiększyła ogólna liczba obediencji regularnych w Ameryce Południowej. W 1961 r. nurt tradycjonalistyczny posiadał w tej części świata 3 obediencje zrzeszające 133 loże i 5,6 tys. członków, a w 1990 r. już 29 central z 1729 placówkami skupiającymi 90,1 tys. adeptów. Kierunek liberalno-agnostyczny osłabł więc i tu nadto wyraźnie. Z posiadanych w 1961 r. 8 obediencji z 635 placówkami i 33,6 tys. członków pozostała mu tylko 1 organizacja z pięcioma lożami i 200 adeptami.

Część dalsza w poniedziałek 2 sierpnia 2021:

4 thoughts on “BoSK – Kontratak Anglosasów. Zwycięzca dyktuje warunki”

  1. MOTTO MAXYMA MA I ŻEBY, NIE BYŁO Z SERII O MOJE WŁASNE ” LUDZIE / RODZICIE SZYBCIEJ UWIERZĄ W UFO NIŻ W SWOJE DZIECI POCIECHYI DADZĄ IM WOLNOŚĆ NIEZALEŻNOŚĆ, SAMODZIELNOŚĆI WSTĄPIĄ DO LOŻY JAKA BY NIE BYŁA ZACZYNAJAĆ JAKO WOLONTARIUSZ , STAŻ PRAKTYKA ITD… W TEJ CAŁOŚCI O Z SERII ALE IDZIE ALE IDZIE EM EM EM MARCIN MEM

  2. Wy w Polsce nie wiecie, lub nie chcecie wiedziec,ze wsrod nazistow niestety bylo wielu masonow tzw. Narodowych. Masoneria anglosaska czy francuska nie byla zwalczana za swoje poglady przez nazistow, lecz byla traktowana jako osrodki wywiadowcze aliantow. Hitler jako Okultysta chcial przejac masonerie. SS- byla okultystycznnym zakonem masonskim. A wiec masoneria ma rozne oblicza; Na frontach wojen swiatowych, zolnierz-mason strzelal do zolnierza-masona . Masonerie europejskie sie zwalczaly, co mamy nadal na tapecie, wielki konflikt pomiedzy anglosasami i francuzami

Dodaj komentarz