BoSK: Członkostwo w AMI i autorytet stowarzyszenia

Rytm i dźwięki w rytuale

Poniżej zamieszczamy kolejny rozdział książki Karola Wojciechowskiego “Bitwa o Sztukę Królewską. Zdjęcie: Kongres AMI

  1. Członkostwo w AMI i autorytet stowarzyszenia

Zgodnie ze statutem nowa obediencja, aby móc zostać przyjętą do stowarzyszenia, musiała pozyskać poparcie co najmniej trzech aktualnych członków AMI. W ciągu 6 miesięcy od chwili rejestracji podania o przyjęcie, każda obediencja będąca członkiem AMI mogła zgłosić swój sprzeciw. Decyzja w sprawie przyjęcia należała do konwentu stowarzyszenia, który zbierał się cyklicznie w odstępach rocznych lub kilkuletnich (2-3).

Członkami AMI było 14 spośród 57 obediencji Ameryki Łacińskiej, w tym 3 obediencje regularne (z Panamy, Kuby i Puerto Rico). Z 19 obediencji meksykańskich do stowarzyszenia nie należała żadna z dwu ogólnopaństwowych, a tylko dwie stanowe: Gran Logia del Pacifico i Gran Logia Unida „La Oriental-Peninsular”. Zaledwie 4 z 19 samodzielnych organizacji masońskich z górnej części Ameryki Płd. przynależały do AMI – Wielka Loża Wenezueli, Wielka Loża Narodowa Kolumbii, Wielka Loża Ekwadoru oraz Wielki Wschód Brazylii. Z południowej części kontynentu Wielka Loża Peru, Wielka Loża Paragwaju oraz Wielka Loża Chile. W późniejszym czasie doszły do tego jeszcze kolejne obediencje, w tym duża część Wielkich Lóż USA, niemniej dowody na ich faktyczny udział w tym przedsięwzięciu są dyskusyjne.

Choć inicjatywę powołania i działalności AMI zbojkotowały obediencje ściśle przestrzegające zasad nurtu konserwatywnego, zwłaszcza potęgi masońskie z Wysp Brytyjskich, Skandynawii, Niemiec oraz część Wielkich Lóż USA, stowarzyszenie w krótkim czasie wypracowało dla siebie silną pozycję. Wielokrotnie podejmowało zresztą tematy regularności wolnomularskiej, aspekty wzajemnych uznań etc., a wnioski przekazywano zainteresowanym obediencjom. Utrzymywano też szerokie kontakty z ruchem masońskim, podejmowano próby przyciągnięcia obediencji pozostających poza organizacją. AMI było często przedmiotem dyskusji i sporów w łonie masonerii anglosaskiej. Amerykańskie obediencje żywo interesowały się działalnością Międzynarodowego Stowarzyszenia Wolnomularskiego. Ze względu na ostatnią sytuację, powołano nawet specjalną komisję, w skład której wszedł m.in. Hipolit Gliwic z WLNP.

Biorąc pod uwagę charakter stowarzyszenia, jak również członków, które zrzeszało, oraz cele, które realizowało, AMI było zrzeszeniem liczącym się w środowisku kontynentalnego wolnomularstwa. Grupowało wszak zarówno obediencje liberalne, jak i quasi-regularne oraz – przez krótki czas – także stricte regularne. Dzięki temu przynależność do niego dawała większą gwarancję uznania w międzynarodowym łańcuchu wolnomularskim. Z tego też względu wiele obediencji, w tym Wielka Loża Narodowa Polski, zabiegały o członkostwo w AMI.

Zważywszy na panujące wówczas warunki w świecie sztuki królewskiej, mało ortodoksyjny charakter zrzeszenia nie nastręczał problemów w jego rozwoju. Zaczęły się one dopiero po wojnie, gdy nastąpiła  zmiana układu sił i jedna ze stron mogła dyktować drugiej warunki. Do lat 30. AMI bez przeszkód gromadziło obediencje różnych nurtów, które nawet jeśli się oficjalnie nie uznawały, to przynajmniej nie negowały swego wolnomularskiego charakteru.

____________

Kolejny rozdział: