wolnomularstwo.pl, The Observer 19 listopada 2025
Poniżej przedstawiamy początek (i odnośnik do całości) artykułu „The Freemasons are on a PR drive. It’s a sign of panic” opublikowanego w The Observer (19 listopada 2025).
Artykuł przedstawia działalność United Grand Lodge of England i pokrewnych Wielkich Lóż jako gwałtowną akcję PR-ową: dni otwarte, wystawy, promocja w mediach społecznościowych – wszystko „w panice” w odpowiedzi na spadek liczby członków. Autor artykułu w The Observer wskazuje na dramatyczny spadek – średni wiek braci ~60 lat, ok. 2,5 % mniej członków rocznie, aż do 30 % nowych członków rezygnuje w ciągu trzech lat.
Z perspektywy wolnomularskiej widać jednak poważne braki w analizie. Po pierwsze: artykuł używa języka sugerującego, że otwartość jest tylko wyrazem paniki, a nie rozwojem i dostosowaniem – ignoruje fakt, że organizacja może świadomie reagować na nowe wyzwania, zmieniać komunikację i strukturę. Po drugie: autor wraca do starych motywów „tajemnicy”, nepotyzmu, „układów” – choć sam zakon deklaruje wykluczenie nepotyzmu i publikuje listy kierownictwa. Taka narracja The Observer wzmacnia stereotypy i może być dla bractwa krzywdząca. Po trzecie: sugerowanie, że bez tajemnicy masoneria umrze, to intelektualne uproszczenie – może to właśnie nadmiar hermetyzmu przez dekady przyczynił się do izolacji i braku zrozumienia społecznego.
Artykuł ma wartość jako impuls do refleksji – pokazuje, że sytuacja nie jest idylliczna. Ale z punktu widzenia członka czy sympatyka wolnomularstwa jest niesatysfakcjonujący: brak mu głębszego zrozumienia filozofii bractwa, procesu adaptacji, ani kontekstu zmieniającej się roli organizacji braterskiej we współczesnym świecie. W efekcie powstaje clickbajtowy nagłówek („panika”) zamiast konstruktywnej krytyki i realnej debaty o przyszłości.
redakcja
Masoni prowadzą kampanię PR-ową. To oznaka paniki.
Martha Gill, The Observer 19 listopada 2025
Tajemnicza braterska organizacja otwiera swoje loże i reklamuje się na festynach. Potrzeba czegoś więcej niż świeżego powietrza, aby rozwiać podejrzenia o nieuczciwość.
Dopiero w 1987 r. „ścięcie głowy i wyrwanie języka” zostały oficjalnie usunięte z ksiąg brytyjskich masonów jako kary za ujawnienie ich tajemnic. „Niektórzy ludzie, posiadający większą wrażliwość, byli tym zaniepokojeni” – powiedziano uzasadniając tę zmianę. „Obowiązki pozostaną, ale kary nie”.
Obecnie ta nowoczesna kampania PR idzie jeszcze dalej. Przez wieki loże były ściśle zamknięte dla osób z zewnątrz, ale nagle zaczęły otwierać swoje podwoje. W ciągu ostatnich dwóch lat loże w całej Walii, Londynie i Liverpoolu otworzyły się po raz pierwszy, a w lutym przyszłego roku planowane jest 600 wizyt po salach Wielkiej Loży Szkocji na zasadzie publicznych wycieczek z przewodnikiem. Loże mają teraz firmy PR i konta X oraz wpuszczają twórców filmów dokumentalnych – a także reklamują się na galach, festynach, targach i pokazach rolniczych. W 2023 roku po raz pierwszy ich tajne insygnia zostały pokazane publicznie.
Tymczasem szkoccy masoni oświadczyli, że pod koniec tego miesiąca będą dążyć do „stworzenia bardziej integracyjnego, angażującego i rezonującego kulturowo wydarzenia, które odzwierciedla wartości i aspiracje naszych współczesnych członków na całym świecie” podczas corocznego święta św. Andrzeja. Daleko temu do tajnych uścisków dłoni i podwiniętych nogawek spodni.
Czy to oznaka paniki? W Wielkiej Brytanii nadal jest około 175 000 masonów, ale ich liczba drastycznie spadła od lat 50. XX wieku, a w ciągu ostatniej dekady każdego roku odnotowywano 2,5-procentowy spadek liczby członków. Częściowo wynika to z niezdolności do przyciągnięcia młodszych ludzi – średnia wieku szacowana jest na 60 lat, a członkowie umierają – ale Wielka Loża Anglii (UGLE) zauważa, że znaczna część spadku wynika również z rezygnacji. Około 17% nowych członków odchodzi w ciągu trzech lat; w przypadku niektórych lóż odsetek ten wynosi 30%.
Masoni wywodzą swoje korzenie od średniowiecznych budowniczych katedr w XIV wieku, ale…
więcej:













